Ciekawe strony

Nine Connections - niezwykle oryginalna i świetnie wyglądająca platforma newsowa

Tomasz Popielarczyk
Nine Connections - niezwykle oryginalna i świetnie wyglądająca platforma newsowa
9

O przeładowaniu informacjami, których codziennie dociera do nas zbyt wiele słyszy się co i rusz. Powstaje coraz więcej tzw. faktów internetowych, czyli takich, które tracą na znaczeniu po odejściu od komputera. W rezultacie informacje, które odbieramy każdego dnia przed ekranem zaśmiecają naszą pami...

O przeładowaniu informacjami, których codziennie dociera do nas zbyt wiele słyszy się co i rusz. Powstaje coraz więcej tzw. faktów internetowych, czyli takich, które tracą na znaczeniu po odejściu od komputera. W rezultacie informacje, które odbieramy każdego dnia przed ekranem zaśmiecają naszą pamięć, zajmując miejsce tym bezpośrednio nas dotyczącym. Niezbędne zatem jest stosowanie różnego rodzaju filtrów. Jednym ze sposobów na stworzenie spersonalizowanego strumienia aktualności jest serwis Nine Connections.

To, co wyróżnia Nine Connections na tle innych tego typu platform to świetny, imitujący aplikację mobilną interfejs, który sprawia, że aż chce się z niej korzystać (i nie mam tutaj na myśli jedynie atrakcyjnych wizualnie animacji i estetycznych przycisków oraz ramek). Całość działa w oparciu o pomysł tytułowych dziewięciu połączeń. Jest to nic innego, jak  dziewięć źródeł informacji, które sami sobie wybieramy, wyróżniamy odpowiednim kolorem, a następnie nadajemy im nazwę. Najlepiej robić to na zasadzie kategorii tematycznych - np. w jednej umieszczamy źródła technologiczne, w drugiej filmowe, w trzeciej sport itd. Choć oczywiście wybór należy do samego użytkownika.

Uwagę trzeba zwrócić na formę, w jakiej nasze dziewięć połączeń jest tworzonych. Jest to siatka składająca się z dziewięciu kwadratów, do których metodą drag'n'drop przeciągamy awatary osób, których treści chcemy obserwować. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy i jednocześnie największego minusa Nine Connections - jest on w całości oparty na Twitterze, co dla polskiego użytkownika nie jest dobrą wiadomością. Niestety - mimo polskiej wersji językowej serwisu trudno znaleźć tam jeszcze odpowiednio dużo interesujących źródeł. Znacznie ciekawiej wyglądałaby interakcja z różnymi serwisami społecznościowymi, z których linki serwis by agregował (albo chociaż z kanałami RSS).

Dużym plusem Nine Connections jest to, że treść linków umieszczanych przez osoby, które dodamy do naszych kwadratów jest automatycznie pobierana. Dlatego, żeby przeczytać wybrany artykuł nie musimy przenosić się na jego stronę. Po kliknięciu, z boku wysunie się okienko (bez reklam, wszędobylskich grafik, linków i rażących kolorów), w którym czytanie  przebiega znacznie bardziej komfortowo. W rezultacie wszystko czego potrzebujemy do przejrzenia codziennych aktualności to otwarta karta Nine Connections, która nam je dostarczy w skondensowanej i minimalistycznej formie. Niestety ma to też swoje złe strony, bo po dodaniu osób innych niż te polecane przez program musimy odczekać sporo czasu zanim aplikacja pobierze udostępniane przez nich treści.

Nine Connections może również pełnić funkcję schowka na teksty, które chcielibyśmy przeczytać potem. Wystarczy w tym celu skorzystać z listy ulubionych, gdzie będą trafiały wszystkie linki. Prócz tego aplikacja magazynuje też historię czytanych przez nas artykułów, dzięki czemu możemy wracać do nich w każdej chwili. Trzeba przyznać, że oba rozwiązania są bardzo użyteczne, choć trudno je nazwać rewolucyjnymi.

Co przemawia jeszcze za korzystaniem z Nine Connections? Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że jest to nieco inne podejście do linków udostępnianych w serwisach społecznościowych (choć w tym przypadku Twittera). Zostały one tutaj pozbawione całej otoczki społecznościowej i jedyne czego się dowiadujemy, to które osoby jeszcze udostępniają daną treść (dzięki czemu możemy skutecznie rozbudowywać naszą sieć połączeń). Całość bardziej przypomina kanał RSS, aniżeli strumień wiadomości danej osoby, dzięki czemu możemy wyciągać z niego tylko najciekawsze, interesujące nas informacje.

Serwis jest nadal w stadium zamkniętej bety, więc dostęp do niego można uzyskać tylko po otrzymaniu zaproszenia. Dokładnie 2 tys. takowych otrzymał The Next Web, który rozdaje je użytkownikom. Jeżeli się pośpieszycie, może uda się Wam jeszcze coś zgarnąć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu