Mobile

Nie wierzę, że Facebook wydał tę aplikację. Nie czytaj, nie instaluj

Konrad Kozłowski
Nie wierzę, że Facebook wydał tę aplikację. Nie czytaj, nie instaluj
12

Facebook ma problem. Facebook ma gigantyczny problem. A że pieniądze szczęścia nie dają - nawet jeśli mówimy o 3 miliardach dolarów - to trzeba do sprawy podejść na spokojnie i przemyśleć swoje postępowanie. Facebook woli jednak działać na oślep i liczyć, że któryś z projektów się uda. Otóż ten najn...

Facebook ma problem. Facebook ma gigantyczny problem. A że pieniądze szczęścia nie dają - nawet jeśli mówimy o 3 miliardach dolarów - to trzeba do sprawy podejść na spokojnie i przemyśleć swoje postępowanie. Facebook woli jednak działać na oślep i liczyć, że któryś z projektów się uda. Otóż ten najnowszy, Riff, w ogóle im się nie udał.

Na wstępie chciałbym pozdrowić Bartka z AntyApps, którego to macie okazję oglądać na jednym ze zrzutów ekranu z aplikacji Riff. Podobnie jak on zupełnie nie pojmuję tego co po niektórzy widzą w Snapchacie. Przeogromna baza aktywnych użytkowników jest jednak łakomym kąskiem, dlatego nic w tym dziwnego, że co jakiś czas powstają kolejne aplikacje zbudowane na podobnym pomyśle, mające wykorzystać fenomen Snapchata.

Twitter za wzór

Finansowe problemy Twittera to jedno, udane aplikacje za którymi stoi to drugie. Vine i ostatnio opisywany przeze mnie Periscope są bardzo użytecznymi narzędziami. W chwilę po zdobyciu bramki w jednym z ważniejszych meczy piłkarskich mogę ją zobaczyć obejrzeć dzięki uprzejmości sporej grupy użytkowników Vine'a. A to tylko pierwszy przykłąd z brzegu. Druga aplikacja może posłużyć do transmisji na żywo z wydarzeń, których normalnie nie mielibyśmy szansy zobaczyć. Jak więc mając za przykłady tak fajne produkty Facebook w dalszym ciągu brnie w zaparte tworząc aplikacje, których nie otwieram ponownie i momentalnie usuwam z telefonu?

Przygody Pana Banana

U podstaw Ri(p-o)ff leżą pomysły na Vine'a i Snapchata. Z naszym kręgiem znajomych z Facebooka możemy współtworzyć "mikroprodukcje", na które składają się krótkie klipy nagrywane telefonem. Interfejs aplikacji jest koszmarny, mylący, jaskrawe kolory niesamowicie irytują, a treści, które już są dostępne do obejrzenia... byłoby lepiej pozostawić bez komentarza. Otóż na początek zaserwowane zostały mi przygody Pana Banana i kulisy jednego z musicali z Brodway'u ("An American in Paris", gdyby ktoś był ciekaw). Szczerze mówiąc, "spacer" z grupą nieznajomych po San Francisco dzięki Periscope oceniłbym, jako znacznie ciekawszy niż to, co właśnie widziałem. W Riff nie ma komentarzy czy "lajków". By zareagować na udostępniony przez kogoś klip należy nagrać coś własnego. W ten sposób powstać mogą kilku(nasto)częściowe filmiki.

Już dawno przestałem liczyć ile to do App Store i Google Play trafiło aplikacji autorstwa Facebooka, o których świat zapomniał po kilkunastu godzinach. Riff będzie jedną z nich. I mam tylko jedno pytanie:

Czy oni kiedyś się czegoś nauczą?

Riff znajdziecie w App Store i Google Play.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AplikacjeFacebookMobile