Felietony

Nie sprzedaliśmy Antyweb, choć było blisko (śmiech)

Grzegorz Marczak
Nie sprzedaliśmy Antyweb, choć było blisko (śmiech)
89

Wiecie jak to jest z tym Facebookiem? Kiedy zaczyna być nudno trzeba coś zrobić i nie mówię tutaj o braku śmiesznych filmów czy fotek z kwejka, ale o sytuacji, w której w naszym stremie jest coraz więcej poważnych i często nudnych dyskusji. O branży, o dzieciach, o dachach i stadionach itp. Tak w...

Wiecie jak to jest z tym Facebookiem? Kiedy zaczyna być nudno trzeba coś zrobić i nie mówię tutaj o braku śmiesznych filmów czy fotek z kwejka, ale o sytuacji, w której w naszym stremie jest coraz więcej poważnych i często nudnych dyskusji. O branży, o dzieciach, o dachach i stadionach itp.

Tak więc niesforny Grzegorz, który przy różnych okazjach ze mnie wychodzi, postanowił zrobić drobnego figla. Dość prostackiego przyznam, ale przecież nie chodzi o to aby wszystkich nabrać, może nawet bardziej o to aby po 5 minutach wszyscy się zorientowali. Zresztą nie to było ważne, tylko moment w którym się chce zrobić jakiś numer. Przychodzi nagle i jeśli nie zrealizuje się danej myśli w 2 minut to za chwilę dochodzi się do wniosku, że to nie ma sensu bo...

No więc zamiast czekać aż mi przejdzie wykorzystałem dwa pluszaki jakie przyniósł właśnie kurier do tego aby w ich tle pokazać tajemniczy mail jaki wymieniam z zespołem The Verge. Wszystko szyte tak grubymi nićmi, że przekręt wyciekał każdą możliwą stroną.

No więc po kolei. Najpierw szybka fotka iPhonem, wrzutka na Facebooka i czekam. Już widzę, że kadr jest za oczywisty i gdzie się walnąłem. W między czasie proszę Artura i Michała o share, Artur robi to sprytnie i robi printscreen. Michał to udostępnia dalej. Mniej więcej w tym samym czasie kasuję oryginał (zgodnie z planem), a po chwili przerwy proszę Artura aby zrobił to samo. W międzyczasie pod postem zaczęła się dyskusja o treści maila i niebezpiecznie szybko zaczęły pojawiać się głosy, że to fake. Także wszystko zniknęło w odpowiednim momencie. Kasowanie było celowe po to aby bardziej uwiarygodnić tę podłą fałszywkę :)

Oczywiście ci co chcieli rozpracować problem porobili sobie własne screenshoty - w międzyczasie Paweł Orzech zapytał też
teoretycznego adresata mojego maila z The Verge - czy inwestycja w AW to prawda. Prawie płakałem... Kolega z The Verge oczywiście skomentował, że to bzdura, a pomysł na sfingowaniem maila wychodzącego jest słaby (mistrz!).

Nie minęło kilka godzin i odezwał się pierwszy "bloger". Konspiracje rozpracował jeden z redaktorów ITTechBlog i punkt po punkcie niczym detektyw wykazał jakim to jestem amatorem przy okazji nazywając akcje PR-owym samobójstwem (życzę każdemu takiego samobója) - nie miało już znaczenia, że na Facebooku przyznałem się wcześniej do fałszywki. On sam na to wpadł!

Przyznam, że ubaw miałem przedni czytając te wypociny. Do tego stopnia, że zachęcałem do lajkowania tego tekstu. Ta powaga i dekonspirowanie jakże przewrotnego wkrętu były po prostu piękne. Ostatecznie autor uznał, że Antyweb jest żałosny a na Twitterze wspomniał, że się skończyłem. Te młodzieńcze hormony...

Dalej tak krzykliwy tytuł nie mógł ujść uwadze "walecznym" z Wykopu. Tam "chłopcy i dziewczynki" (z szacunkiem dla normalnych użytkowników, ale widać ich coraz mniej w wykopie) jak zwykle wszystko pomieszali, dopisawszy do tego trochę własnej teorii i powstała naprawdę piękna historia. Zajrzałem nawet raz w komentarze ale szybko tego pożałowałem :)

Pomijając jednak wykop i tych, którzy potraktowali całą sprawę na poważnie, na tyle na poważnie aby uznać, że w ten sposób Antyweb chciał się lansować (żal!), było całkiem wesoło. Okazało się bowiem, że NASA też chciało kupić Antyweb:

Nagle inne maile z propozycja niespodziewanie zaczęły wyciekać na Facebooku.

Nawet Koszulkowo.pl okazało się, że ktoś chciał kupić.

Zdemaskowałem również Pawła Jarco, który niby nic, a tu proszę z kim koresponduje.

Kiedy już jednak wszystko prawie ucichło odezwało się jakieś dziewczę z gadzetomania.pl. Po tym jak już wszystko naprawdę było wiadomo, ktoś nadal uznał że wpadka została odkryta :). Ja już nie miałem siły się śmiać nawet.

I tak oto nudno zapowiadający się czwartek skończył się na wesoło, dla niektórych nawet z dużymi wypiekami na twarzy - inni jeszcze przez długie godziny walczyli w komentarzach miedzy sobą. Frakcja z poczuciem humoru wygrała jednak w przedbiegach, bo tylko o humor w tej całej akcji chodziło. Przegrali z kretesem wszyscy ci natomiast, którzy w tak drobnym i ordynarnym żarcie zaczęli doszukiwać się drugiego i trzeciego dna. Życzę im więcej luzu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

wykopantywebFacebookżart