Felietony

Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy się notorycznie spóźniają

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

81

Piąteczek mamy, więc pozwolę sobie na trochę luźniejszy temat. Jako osoba pracująca w mediach, odbywam dość sporo różnego rodzaju spotkań i bardzo często spotykam się z sytuacją, że druga strona się spóźnia. Najgorsze jest jednak kiedy słyszę, jak gość się tłumaczy, że jest bardzo zapracowany i z niczym się nie wyrabia i spóźnia się na większość spotkań.

Jest to chyba jakiś nowy styl, pokazujący jak dużo i ciężko się pracuje.

Napiszę więc parę słów od siebie do wszystkich tych, którzy uważają, że w spóźnianiu się nie ma nic złego i można się z tego łatwo wytłumaczyć.

Przede wszystkim spóźnianie się do brak szacunku do drugiej osoby. Rozumiem, że przypadki losowe sprawiają, iż każdemu może się to zdarzyć. Kiedy jednak jako wytłumaczenie słyszymy, że ktoś wyszedł 10 minut przed spotkaniem z pracy i teraz musi dojechać, to są to po prostu jaja. Jeśli jest się osobą tak bardzo zapracowaną, iż nie ma się czasu na spotkanie, to może po prostu lepiej się nie spotykać? Szkoda tracić czas drugiej osoby?

Jeśli natomiast już się z kimś umówiliśmy, to istnieje kilka sposobów na to, aby się nie spóźnić. Dorosła i inteligentna osoba może skorzystać z kalendarza Google i przypomnień. Jeśli ma problem z punktualnym przychodzeniem, może ustawić sobie, iż spotkanie zaczyna się 20 minut wcześniej - wtedy oszukując samego siebie, może uda jej się dotrzeć na czas. Jest też wreszcie takie magiczne rozwiązanie jak telefon do gości z informacją, że nie dotrze się na czas i prośba o przełożenie spotkania - trzeba to jednak zrobić na tyle wcześniej, aby nasz gość nie był już na miejscu.

W walce ze spóźnianiem się pomocne są też technologie. Wspomniałem o kalendarzu Google, mamy też mapy od tej samej firmy - możemy sprawdzić natężenie ruchu. Mamy smartwatche, gdzie przypomnienie o spotkaniu może nas męczyć do skutku. Mamy aplikacje do planowanie podróży po mieście komunikacją miejską. Poza przypadkami losowym, nie da się więc wytłumaczyć w dzisiejszych czasach spóźnialskich.

Wśród tych, co się spóźniają można wyróżnić kilka podkategorii spóźnialskich. Tych, którym jest naprawdę głupio z powodu spóźnienia - dzwonią i przepraszają zapewniając, że za chwilę będą. Druga grupa to ci, którzy wysyłają SMS "będę za 20 minut", w momencie kiedy jest 10 minut po czasie umówionego spotkanie. Trzecia grupa to "biznesmeni, którzy mają wszystko w dupie" - nawet nie informują, że się spóźnią i kiedy przyjadą "jak będę to będę".

Z tą pierwszą grupą nie mam żadnego problemu. Natomiast przedstawiciel kolejnych typów zachowań polecam omijać szerokim łukiem. I co zabawniejsze, najczęściej tego typu zachowania przejawiają ludzie, którzy sami inicjowali spotkanie. Prawdziwie zapracowani ludzie są przeważnie bardzo dobrze zorganizowani. Spóźnianie się to dla nich strata czasu i bałagan w kalendarzu.

Jak sobie radzić z osobami od SMS-ów "będę za 20 minut" oraz tymi z grupy "jak będę to będę"? Przede wszystkim zawsze i jasno trzeba informować, że spóźnianie się nie jest standardem i zrodziło pewien problem ze spotkaniem. Jeśli natomiast ktoś spóźnia się na spotkanie więcej niż 15 minut, to po prostu wychodzimy, informując wcześniej, że niestety nie możemy już dłużej czekać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

hot