Felietony

„Netflix dla gier” oficjalnie rusza 1 października i wcale nie przytłacza ceną

Tomasz Popielarczyk
„Netflix dla gier” oficjalnie rusza 1 października i wcale nie przytłacza ceną
6

Regularnie powiększana baza kilkudziesięciu gier za 40 złotych miesięcznie? Jeszcze do niedawna pewnie ktoś by się popukał w czoło. Od jutra rusza jednak GeForce Now, gdzie właśnie za takie pieniądze będziemy mogli cieszyć się pełnowartościowym streamingiem. Czy to właśnie przyszłość gamingu? O u...

Regularnie powiększana baza kilkudziesięciu gier za 40 złotych miesięcznie? Jeszcze do niedawna pewnie ktoś by się popukał w czoło. Od jutra rusza jednak GeForce Now, gdzie właśnie za takie pieniądze będziemy mogli cieszyć się pełnowartościowym streamingiem. Czy to właśnie przyszłość gamingu?

O usłudze Nvidia GRID pisałem na Antywebie już kilkukrotnie. Przez ponad rok Nvidia oferowała posiadaczom urządzeń Shield bezpłatny dostęp do bazy kilkudziesięciu gier, które były streamowane przez internet. Debiut komercyjnej wersji tej usługi kilkukrotnie przekładano. W końcu jednak pojawiła się oficjalna zapowiedź. Od jutra GRID zmienia się w GeForce Now. Za miesiąc dostępu do bazy gier zapłacimy niewiele, bo 10 euro. (ok. 40 zł). Na co możemy liczyć w zamian?

Lista gier dostępnych w usłudze przez miniony rok regularnie rosła. Dodawano m.in. kolejne odsłony Batmana, Borderlands, wiele gier z serii LEGO i nie tylko. Dziś to całkiem imponująca baza, choć trudno w niej znaleźć świeże produkcje. Te jednak również będą dostępne, lecz na innych zasadach. Już od jutra do naszego konta GeForce Now będziemy mogli przypisać m.in. Wiedźmina III, Metro Last Light Redux oraz Saints Row: Gat out of Hell (z czasem mają dołączyć do nich m.in. LEGO Jurassic World, Shadow of Mordor oraz Mad Max). Niestety ich ceny ustalono na poziomie amerykańskim, więc jest to skrajnie nieopłacalne dla polskiego użytkownika. Inna sprawa, że nie jest to ogólnie zbyt atrakcyjna opcja. Nie dość, że musimy mieć urządzenie Shield, to jeszcze każe się nam płacić abonament, a w dodatku za najlepsze gry trzeba jeszcze dopłacić. Raczej słabo, jak na "Netfliksa dla gier" - jak określa swoją usługę Nvidia.

Niemniej trzeba zauważyć, że większość gier z GeForce Now jest oferowana w rozdzielczości 1080p oraz działają w 60 kl/s. Pisałem już kilkukrotnie swoje wrażenia związane z tym rozwiązaniem. Rozgrywka jest naprawdę płynna i bezproblemowa, a dedykowane pady, integracja z Twitchem oraz dedykowany "tryb konsoli" czynią doświadczenia ze sprzętem Shield na dużym ekranie bardzo przyjemnymi. Na tym nie koniec, bo Nvidia kładzie również duży nacisk na aplikacje multimedialne, które mają być uruchamiane w równie prosty sposób, co gry. Prace nad przystosowaniem gier do Shieldów ciągle trwają. Dziś już 135 tytułów jest dostępnych z poziomu aplikacji Shield HUB (a 300 w Google Play). Niebawem będziemy mogli streamować muzykę ze Spotify do Shielda lub przeglądać fotografie z Google Photos. Brzmi to jak zapowiedź głębszej integracji z Google Cast - nie tylko jako klienta (którym jest każdy Android), ale również odbiorcy (czyli swoistego odpowiednika Chromecasta).

Jednocześnie przystawka Shield TV w końcu trafia do Europy. Niestety w dalszym ciągu nie zobaczymy jej w Polsce. W pierwszej kolejności trafi do Francji, Niemiec, Norwegii, Danii, Finlandii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Póki co zatem możemy korzystać z GeForce Now jedynie na tabletach Shield. Pytanie, czy po zakończeniu darmowego okresu próbnego, ktokolwiek się na to skusi, biorąc pod uwagę fakt, że za nowe gry trzeba dopłacać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu