Felietony

Kino dla nastolatków wreszcie przeżywa renesans. Ktoś traktuje dzieciaki poważnie

Weronika Makuch
Kino dla nastolatków wreszcie przeżywa renesans. Ktoś traktuje dzieciaki poważnie
8

Zrobienie dobrego filmu o nastolatkach dla nastolatków wcale nie jest takie proste. Nie chodzi przecież wyłącznie o to, aby film był mega popularny.

Nastoletnie kino przez kolejne dekady przeżywało wzloty i upadki. Sama nastolatką nie jestem już od kilku ładnych lat, z targetu wyszłam pewnie jeszcze wcześniej, ale wciąż zdarza mi się obejrzeć produkcje tego pokroju. Z czystej ciekawości i dla przyjemności, bo wśród nich można znaleźć kilka perełek. Od razu zaznaczę, że piszę tu wyłącznie ze swojej perspektywy. Może nie zauważam pewnej niszy, może zapominam o przełomie, który jest wart wspomnienia? Chętnie poznam wasze ulubione „nastoletnie” filmy.

Nastolatki to specyficzni widzowie

Zacznijmy może w okolicach lat 80. Zanim weszliśmy w nie na dobre, musieliśmy przetrwać rok 1978, a co za tym idzie – Grease. Film, na który dziś patrzę z dozą sympatii, na pewno nie obroniłby się teraz w kinach. A przynajmniej nie dokładnie w takiej formie, w jakiej go nakręcono. Nie ma niczego złego w musicalach, ale czasy, w których dorośli, a wręcz mocno dojrzali ludzie udawali licealistów, (na szczęście!) odeszły w zapomnienie. W latach 80. mieliśmy produkcje pokroju Nie kupisz miłości albo Wyrzutków.

Komedie romantyczne przeplatały się z produkcjami dla tych „ostrzejszych” i bardziej oderwanych od rzeczywistości dzieciaków, które nie chciały wyłącznie patrzeć na słodkie pocałunki. Lata 80. to również klasyczne Goonies, które jednak zaliczają się bardziej do kina familijno-przygodowego. Spotkałam się z głosami, które za najważniejszy i najlepszy film tamtych lat uznają Klub winowajców i trudno mi się z nimi nie zgodzić. Już wtedy w kinach pojawiała się spora mieszanka gatunkowa. Istniały też filmy, które wciąż chciały czegoś dzieciaki nauczyć, przemycić jakąś wiedzę o życiu i dojrzewaniu, pokazując im, że nie są tak naprawdę same, że nie są aż tak dziwaczne, jak im się wydaje.

Lata 90. skutecznie powtarzały ten schemat, dodając do puli głupkowate horrory, które zapowiadały, że z czasem może być jeszcze gorzej. Nadeszło nowe milenium, a wraz z nim coraz to większa liczba prostych romansów i produkcji, które po prostu miały być popularne, do których dzieciaki miały wzdychać. Oczywiście wciąż nie brakowało perełek pokroju Wrednych dziewczyn, ale... cóż. Może to wszystko wina internetu? Popularność idoli nastolatków za jego sprawą wystrzeliła jak szalona. To już nie były tylko pokoje obwieszone plakatami z „Bravo”, to było prawdziwe szaleństwo. Pamiętam, co działo się w związku z High School Musical czy Zmierzchem. Proste produkcje o miłości z ładnymi aktorami zdobywały olbrzymią popularność. Nastolatki zakochiwały się w postaciach i aktorach, w czym oczywiście nie ma niczego złego. Niestety mam wrażenie, że producenci wyczuli, że to wystarczy, aby zadowolić młodzież i starali się działać tylko w taki sposób.

To, że człowiek nie jest pełnoletni, nie oznacza, że jest idiotą. Nie oznacza to również, że powinien być tak traktowany. Dzieciaki również mają swój gust, potrafią dostrzec, gdy mają do czynienia z czymś beznadziejnym. Powinniśmy je również wychowywać dobrą kulturą, aby jeszcze lepiej oddzielały ziarno od plew, aby wchodziły w świat z otwartą głową. Naprawdę da się zrobić ciekawy i zabawny film, który będzie coś za sobą niósł. Morał, przemyślenia, lekcję dla tego pogubionego, dojrzewającego dzieciaka, który we wszystkim widzi swoją winę i swoich przeciwników. A świat nie jest przecież wymalowany wyłącznie czarnymi barwami.

Kiedy ja byłam nastolatką, modne były książki pokroju Zmierzchu. Przeglądając bestsellery Empiku w konkretnych kategoriach, zauważyłam, że teraz nastolatki wolą czytać bardziej obyczajowe powieści, w których oczywiście wciąż musi być wątek romantyczny. Na podstawie tych hitów powstają filmy, nie brakuje też oczywiście książek na podstawie filmów, bo to podnosi sprzedaż. Niedawno udało mi się obejrzeć kilka takich produkcji i... jestem pozytywnie zaskoczona. To wciąż proste opowieści o nastoletnim zakochaniu, jednak spora część z nich niesie za sobą coś więcej, pokazuje drugą stronę, zajmuje się archetypami postaci, które kiedyś nikogo nie obchodziły lub były przedstawiane raczej negatywnie.

Najlepsze filmy dla nastolatków

Wszystkim nastolatkom oraz dorosłym z czystym sumieniem mogę polecić m.in. Do wszystkich chłopców, których kocham oraz Trzy kroki od siebie lub Więcej niż myślisz. Pozornie proste romanse nie zrobią wam z mózgów papki, to pewne. Przyznaję się bez bicia, że nie widziałam jeszcze jednej z najpopularniejszych obecnie produkcji tego typu, czyli The Kissing Booth. Mam co do niej złe przeczucia, ale może jestem uprzedzona? Jeżeli macie ochotę na komedię, która nie traktuje was jak idiotów, koniecznie zobaczcie Szkołę melanżu. Piękną perełką jest również Ósma klasa, którą bardzo chciałabym zobaczyć, będąc w wieku głównej bohaterki. Na wiele rzeczy mogłabym spojrzeć trochę inaczej i mam szczerą nadzieję, że film jakkolwiek pomaga dzieciakom żyjącym w tych dziwacznych czasach. Kino dla nastolatków o nastolatkach przez kolejne dekady przeżywało wzloty i upadki. Cieszę się, że teraz trwa wzlot, że ktoś wreszcie przypomniał sobie, że nastolatek nie jest gorszą wersją widza.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu