Przeglądałem dziś więc z dużym zainteresowaniem Silesion. Bez uprzedzeń, z ciekawością i niestety na razie Śląska nie czuję w tym portalu. Nie czuję klimatu, jestem rozpraszany różnotematycznymi treściami i migającymi animowanymi grafikami.
Do tego ten wstępniak naczelnego – to powitanie. Słabe, oczywiste – bijące w najgłośniejsze hasła. Nie czuję w nim zaangażowania. Nie kupuję też narracji Durczoka Ślązaka. Może to się zmieni. Może dziennikarz telewizyjny nie jest tak dobry w przekładaniu emocji na słowo pisane.
Problem zupełnie inny to treści. Jakby na szybko tworzone. Jest ich sporo, ale czytania jest mało. Jest sporo wideo, ale w wielu materiałach jest problem z dźwiękiem. Brak mikrofonu robi jednak swoje, a dźwięk w wideo jest najważniejszy. Całość, w porównaniu do gali premierowej, powoduje, że czuję dysonans pomiędzy zapowiedziami a ostatecznym produktem.
Nie czuję też na razie stylu Silesion. Czy to będzie portal, czy bardziej miejsce z mocną publicystyką czy miks wszystkiego ze wszystkim?
Największą wartością Silesion jest na dziś nazwisko twórcy portalu. To jest dobra baza do tworzenia dalej, o ile znajdzie swojego „Machałę”, czyli człowieka, który zajmie się operacyjną działalnością serwisu. Grupa docelowa jest dość duża, ale jest też ograniczona. Początkowo może to ułatwiać start, ale z czasem może być też barierą. Wprawdzie barierę tę można łatwo ominąć, ale wtedy na drodze do sukcesu stanie NaTemat i portale. No i zgubi się wtedy ten lokalny aspekt, na którym teraz buduje się historię serwisu.
Jeśli Durczok z ekipą zbuduje wokół swojego portalu klimat, który poczują Ślązacy ma szansę. Jeśli chce stanąć do boju z dużymi, szansa na sukces jest dużo mniejsza.
Więcej z kategorii Media:
- Media bez wyboru. Trwa protest polskich portali informacyjnych, telewizji i radia
- Ban komisja Ministra Sprawiedliwości. Już nikt nigdy bezprawnie cię nie zbanuje Polaku!
- Wolność. Po co Wam wolność? Macie przecież social media
- "Pytanie na Śniadanie" i problem depresji. Czyli jak głupia może być telewizja
- Lokalne redakcje "Gazety Wyborczej" bez biur. Nawet po pandemii będą pracować zdalnie