Felietony

Można się śmiać z Tymochowicza ale w jednym ma rację

Grzegorz Marczak
Można się śmiać z Tymochowicza ale w jednym ma rację
26

Jeśli jeszcze nie czytaliście to nasz internetowy wynalazca Piotr Tymochowicz planuje pozwać Google na 20 milionów dolarów. Rozchodzi się o pomówienia jego osoby, które wylądowały wysoko w wynikach wyszukiwania (według Piotra Tymochowicza bo ja zaglądając do Google nie znalazłem takich - choć mo...

Jeśli jeszcze nie czytaliście to nasz internetowy wynalazca Piotr Tymochowicz planuje pozwać Google na 20 milionów dolarów. Rozchodzi się o pomówienia jego osoby, które wylądowały wysoko w wynikach wyszukiwania (według Piotra Tymochowicza bo ja zaglądając do Google nie znalazłem takich - choć mogłem coś przeoczyć)

Za wirtualnemedia.pl

"Mam zamiar pozwać Google’a, ponieważ mimo wielu monitów i listów nie kasuje ze swoich zbiorów - jawnych dowodów zniesławiania oraz obrzydliwych pomówień, ale wręcz przeciwnie pozycjonuje je na pierwszych miejscach swoich wyszukiwarek, jednocześnie reklamując swoje inteligentne systemy - rozpoznawania i kasowania artykułów szkalujących"

Sprawa wygląda dość absurdalnie, choć jak wiemy pozwać może każdy każdego i za cokolwiek. Prawnik do takiej akcji zapewne też się znajdzie, zresztą Piotr Tymochowicz twierdzi że już się chętni do walki z Google zgłosili. Sprawę ułatwia fakt, że Tymochowicz mieszka w USA. Warto też zauważyć, że w USA w tego typy przypadkach celem często nie jest wygrana ale zawarcie korzystnej ugody, stąd też często tak absurdalne początkowe sumy w pozwach.

Abstrahując jednak od tego przypadku, który można powiedzieć z dużą pewnością, że nie zakończy się sukcesem w jednym z Piotrem Tymochowicza się zgadzam. Usunięcie obraźliwych tekstów na swój temat jest w Google bardzo trudne. Podjąłem kiedyś próbę (zresztą teraz ją ponowiłem) zgłoszenia strony która w wulgarny i obraźliwy sposób odnosiła się do mojej osoby (określenia w stylu złodziej, cipa, menda itp). Chodziło oczywiście o usunięcie wpisów z wyników wyszukiwania i o nic więcej.

W efekcie wypełnia odpowiedniego formularza i cytowania paragrafów prawnych w dalszych etapach okazało się, że na samym końcu trzeba wysłać dokumenty pocztą lub faxem do biura Google w stanach zjednoczonych. Ten etap skutecznie mnie zablokowało bo wyobraziłem sobie jak długo będzie to trwało o ile oczywiście moje zgłoszenie zostanie zaakceptowane. Inna próba dotycząca tych samych tekstów skończyła się dużo szybciej bo dostałem na wcześniejszym etapie odmowę usunięcia wyników wyszukiwania. Teraz podjąłem kolejną próbę - zobaczymy czym tym razem się zakończy i czy proces wygląda tak samo.

Tak więc w jednym Pan Tymochowicza ma racje - Google potrafi wykryć podkład muzyczny pod filmem z urodzin dziecka i go zablokować, potrafi skutecznie odfiltrować tych którzy łamią ich regulamin odnośnie SEO, potrafią też skutecznie ocenzurować wyniki wyszukiwania z czegokolwiek co zostanie uznane za niezgodne z prawem. Jeśli natomiast chodzi o wyczyszczenie wyników wyszukiwania z obraźliwych tekstów to z tym jest problem.

Jestem w stanie zrozumieć zawiłości prawne i trudną rolę w jakiej znajduje się Google przy tego typu zgłoszenia ale jest też pewien zakres zwrotów i obraźliwych określeń które powinny skutkować przyspieszeniem realizacji wniosków o usunięcie z wyników wyszukiwania.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Google