Mapy od Apple są. I to w dużej mierze ich największy atut. Doskonale pamiętam podśmiewanie się z trójwymiarowego widoku, który świetnie wyglądał w Nowym Yorku, a w takiej na przykład Warszawie załamywał czasoprzestrzeń na Mokotowie. Apple jednak nie daje za wygraną i dalej inwestuje w swoje własne mapy.
Koncern z Cupertino zakupił kolejną firmę zajmującą się mapami i nawigacją -Coherent Navigation, zakotwiczoną w USA ekipę pracującą nad wysokiej skuteczności GPS-em i technologiami nawigacyjnymi.
Oczywiście jak zwykle samo Apple nie ma w tym temacie nic do powiedzenia. Poza standardową formułką:
Apple kupuje od czasu do czasu mniejsze firmy technologiczne i nie mamy nic do powiedzenia na temat naszych planów.
Coherent dołącza do grona firm zajmujących się mapami, nawigacjami i lokalizacją, które Apple zdołał już wchłonąć – Embark, Hop Stop, WifiSLAM i BroadMap.
Mapy od Apple jakoś nie potrafią dogonić funkcjonalnością popularnej usługi od Google. Ale nie znaczy to, że nikt z nich nie korzysta. Wręcz przeciwnie – jeszcze w 2013 roku używało nich 35 milionów posiadaczy sprzętów z logiem nadgryzionego jabłka. Choć z drugiej strony w tym samym czasie mapki od Google cieszyły się popularnością sięgającą 59 milionów użytkowników.
Im lepsze obie usługi, tym lepiej dla nas. Konkurencja zawsze prowadzi do rozwoju, a jeśli Apple ma i chęci, i pieniądze, zapewne przyniesie to konkretne rezultaty. A biorąc pod uwagę to, że nawigacja jest jedną z najlepiej zrealizowanych i najciekwszych funkcji ich świeżutkiego Apple Watch, jestem dobrej myśli.
Więcej z kategorii Moje przemyślenia:
- E-mail jest z nami już prawie pół wieku. I nie chce umrzeć
- Czy social media sprawiły, że obraziliśmy się na "zwyczajne" życie?
- Okulary AR to taka współczesna telewizja 3D. Czy tak samo skończą?
- Musk: Starlink w tym roku podwoi prędkość do 300 Mb/s i obejmie zasięgiem większość Ziemi
- Przekonanie znajomych do Signala? Good luck with that...