Felietony

Moje doświadczenia z wydawaniem ebooków

Grzegorz Marczak
Moje doświadczenia z wydawaniem ebooków
20

Autorem tego wpisu jest Robert Kostka-Zawadzki. Rynek książki cyfrowej znajduje się na etapie, w jakim znajdował się każdy inny rynek ulegający digitalizacji. Rozmaite formaty, brak standardów, nie zawsze wysoka jakość produktów, wyłaniające się i znikające po sobie modele biznesowe. Każdy z tych...

Autorem tego wpisu jest Robert Kostka-Zawadzki.

Rynek książki cyfrowej znajduje się na etapie, w jakim znajdował się każdy inny rynek ulegający digitalizacji. Rozmaite formaty, brak standardów, nie zawsze wysoka jakość produktów, wyłaniające się i znikające po sobie modele biznesowe. Każdy z tych rynków, czy to rynek muzyczny, czy filmowy na początku cyfryzacji przechodził rozmaite perturbacje i przeobrażenia. I zwykle tylko najbardziej kreatywni i odważni wierzyli, że kiedyś odniosą sukces.

Swoją przygodę z rynkiem ebooków rozpocząłem pracując w firmie Inpingo. Wydawcą stałem się dopiero organizując akcję społeczną Białe kruki na e-booki, która polega na wznawianiu w formie elektronicznej książek wydanych w przeszłości i od dawna niedostępnych już w tradycyjnej papierowej formie. Dla takich tytułów książka elektroniczna jest jedyną szansą na powrót na rynek księgarski. W pierwszej odsłonie akcji wydanych zostało kilkaset tułów z domeny publicznej. Zaczęliśmy wydawać książki popularne, czyli XIX wieczne romanse, powieści w tym powieści historyczne, pamiętniki, książki podróżnicze, pierwsze kryminały, czy książki fantasy. Wkrótce w ramach akcji ukażą się też pierwsze książki autorów XX wiecznych.

A zatem, jak wydaje i sprzedaje się e-booki?

Produkcja – problemy z konwersją

Na starcie autor dysponuje zazwyczaj manuskryptem w formacie Word, plikiem PDF lub egzemplarzem wydrukowanej książki. W pierwszej kolejności z takiego materiału trzeba przygotować odpowiednie formaty, w których funkcjonują dzisiaj ebooki. Standardem na polskim rynku (zresztą jest to standard także na większości rynków na świecie) są dwa formaty EPUB i MOBI.

Pierwszy został opracowany przez IDPF (International Digital Publishing Forum), niezależną organizację non-profit zajmującą się ustalaniem standardów na cyfrowym rynku wydawniczym. EPUB to otwarty i darmowy standard, oparty na języku XML. To nie tyle określony format pliku, ile spakowany pakiet ZIP, w którym znajduje się publikacja. Zawiera on zestaw metainformacji, takich jak nazwisko autora, tytuł i język publikacji, jej numer ISBN. Treść zapisana jest w języku XML, a sposób prezentacji określają szablony CSS.

Mobi to format zamknięty, promowany przez firmę Amazon. I tak, jak EPUB można czytać na wielu e-czytnikach, czy tabletach to publikacje w formacie MOBI można czytać tylko i wyłącznie na czytnikach z rodziny Kindle, które sprzedaję Amazon.

Przygotowanie tych dwóch formatów polega na tzw. konwersji. Konwersją zajmuje się kilka wyspecjalizowanych firm (jedną z nich jest Inpingo) oraz dystrybutorzy książki elektronicznej. Koszty konwersji wahają się kilkudziesięciu do kilkuset złotych w zależności od podstawy wydania − łatwiej przygotować e-booka mając plik tekstowy, trudniej, gdy za podstawę służy nam plik PDF, czy książka papierowa. Na koszty konwersji ma też wpływ struktura książki: im bardziej skomplikowana, czyli bogata w tabele, wykresy, przypisy, listy, grafiki itp. tym pracy jest więcej, a koszty są wyższe. Jeżeli zdecydujemy się na sprzedaż ebooka tylko u jednego dystrybutora na (umowa na wyłączność) są duże szanse na to, że koszty konwersji do formatów cyfrowych pokryje dystrybutor.

Konwersja czyli przekształcenie tekstu z jednego formatu do drugiego w przypadku plików tekstowych jest stosunkowo łatwa (o ile twój tekst nie ma 50 zdjęć 25 tabel i 300 przypisów), skład publikacji w formatach cyfrowych, czyli niestronicowanych jest znacznie łatwiejszy niż w przypadku książki do druku. Mając jednak za podstawę plik PDF, sprawa się komplikuje, ponieważ w pierwszej kolejności należy odzyskać tekst. Mając książkę drukowaną zaczynamy od skanowania, a potem dopiero następuje „wyciąganie” tekstu. Odzyskany w ten sposób tekst nigdy nie jest bezbłędny. Tekst po ekstrakcji potrzebuje porządnej korekty, a dopiero potem składu do formatów cyfrowych. Składając tekst do formatów cyfrowych najważniejsze są narzędzia ułatwiające poruszanie się po elektronicznym tekście, czyli interaktywne (najlepiej dwustronnie) spisy treści, przypisy, indeksy itd.
Jakość konwersji bywa różna, należy więc zwracać uwagę na to, czy w plikach nie ma sklejonych wyrazów, porozrywanych akapitów, nielinkujących się spisów treści oraz przypisów, wstawionych na sztywno grafiki, czy nieprawidłowo wstawionych multimediów.

Druga sprawa to zabezpieczenie ebooka. Do niedawana był to zniesławiony DRM obecnie standardem jest tzw. znak wodny (tzw. Watermark − zabezpieczenie, które pozwala zidentyfikować właściciela pliku). Oznakowaniem zajmują się dystrybutorzy, którzy zawsze niejako w pakiecie oferują usługę zabezpieczania. Jeżeli chcielibyśmy sprzedawać publikacje samodzielnie, to za system zabezpieczania trzeba będzie zapłacić. Ofertę zabezpieczania plików w technologii watermark oferuje firma Legimi i 7buls.

Dystrybucja - samodzielnie czy z wydawcą?

Mamy już ebooka w dwóch standardowych formatach. Gdzie możemy go zacząć sprzedawać? Odpowiedź nie jest łatwa ponieważ dystrybucja książki elektronicznej to prawdziwa podróż w nieznane.

Istnieje bardzo wiele różnych kanałów sprzedaży: księgarnie online, dedykowane serwisy, serwisy społecznościowe, programy partnerskie, wreszcie własne sklepy. Poza tym w każdej kategorii mamy po kilku graczy, każdy ma też inne wymagania i marże.

Po drugie, dysponujemy coraz większym wyborem, jeśli chodzi model sprzedaży. Możemy sprzedawać na "sztuki". Możemy sprzedawać całe książki lub „w kawałkach”. Tworzyć osobne antologie, skrypty. Możemy sprzedawać bestsellery, możemy sprzedawać pozycje bardzo niszowe. Możemy w końcu wystąpić w roli self-publishera i zdecydować się na wydanie swojej książki zupełnie samodzielnie.

Na polskim rynku działa już kilkadziesiąt większych i mniejszych serwisów trudniących się sprzedażą ebooków. Nie ma potrzeby dostarczać książki do wszystkich. Duzi gracze, jak: Virtualo, Nexto, czy iFormat współpracują bowiem z bardzo rozległą siecią pomniejszych księgarni internetowych. Prócz tego w ich programach partnerskich uczestniczy nawet do kilkunastu tysięcy rozmaitych witryn, czy blogów.

Swoje ebooki umieściliśmy w Nexto oraz Virtualo. Dodaliśmy je również do iFormat-u. Ostatni współpracuje też z iBuk-iem – czytelnią książek akademickich i naukowych, z której korzystają także uczelnie wyższe. Kto wydaje książki akademickie powinien zawsze wprowadzać je do dystrybucji w czytelni ibuk.pl. Nasze tytuły znalazły się też w serwisie Agory – Publio oraz w serwisie Woblink, który ostatnio poszerzył swoja ofertę i dostarcza ebooki w języku polskim do iBook Store (Apple) oraz do amerykańskiego serwisu Kobo.

Rozpoczęcie współpracy z każdym z tych serwisów wymaga podpisania umowy oraz posiadania numeru ISBN. Warto pamiętać, że jeśli mamy książkę w dwóch różnych formatach to każdy format powinien mieć własny numer ISBN.

Prowizja

Wybór serwisu może być podyktowany nie tylko jego pozycją rynkową, ale też wysokością prowizji, pobieranej za sprzedawanie naszych książek. Zwykle kształtują się na poziomie od 40% do 50% wartości ceny naszego ebooka. Jednak tu liczy się nasza siła przetargowa, jeżeli oferujemy tytuły gwarantujące wysoka sprzedaż, czy to dzięki marce wydawnictwa, czy też nazwisku autora wówczas negocjacje mogą zakończyć się uzyskaniem specjalnej oferty.

Wprowadzanie e-booka do księgarni

Po podpisaniu umowy dostaniemy login i hasło do swojego konta w systemie dystrybutora lub na jego serwerze. Tam będziemy dostarczać pliki. Niektóre z serwisów mają specjalne panele, które pozwalają dość sprawnie wprowadzić nasze pliki wraz z metainformacjami o książce takimi, jak autor, tytuł, kategorię do której chcemy ją przypisać (literatura podróżnicza, kryminalna, romans, książka historyczna itd.). Takimi aplikacjami dysponuję Virtualo, iFormat, Legimi, a wkrótce także Woblink do pozostałych dystrybutorów pliki są wysyłane na dedykowany serwer FTP wraz z ze specjalną excelową formatką z metadanymi.

Dla każdego dystrybutora oprócz pliku metadanych musimy też przygotować w osobnym pliku okładkę i fragment naszej książki, czyli może się zdarzyć, że na jeden tytuł przypadać będzie klika plików (dwa formaty książki EPUB, MOBI, okładka w formacie pliku graficznego, czasem w różnych rozmiarach, plik metadanych i fragment książki również w dwóch formatach oraz opis książki).

Tu jeszcze drobna uwaga. Jeśli zdecydujemy się na konwersje przez dystrybutora to możemy wrzucić plik w Wordzie lub PDF-ie i po kłopocie. Ale jeśli mamy już własnego przygotowanego wcześniej EPUB-a lub MOBI to musimy też pamiętać, że mogą tu występować drobne, ale dość istotne różnice w wymaganiach od strony dystrybutorów (pliki EPUB i MOBI mogą się nieznacznie różnić swoją strukturą).

Jeśli chcemy umieścić swoje książki w kilku różnych serwisach to należy się uzbroić się w cierpliwość, czasem nawet bardzo dużą cierpliwość. Wszystko to wymaga czasu, ale też dużej staranności z naszej strony.

No dobrze, ale idźmy dalej. Wrzuciliśmy swojego ebooka do księgarni i co się dzieje? Na początku najczęściej nic. Aby ukazał się on w sklepie musi zadziałać ktoś z obsługi serwisu. Dystrybutorzy pod tym względem działają rozmaicie, ale pierwszeństwo zawsze stanowią bestsellery i książki znanych wydawców, które mają ściśle wyznaczone daty działań promocyjnych. Jeśli nie jesteśmy zbyt znani musimy poczekać od kilku dni do tygodnia lub nawet dłużej zanim naszą książkę w końcu zobaczą potencjalni czytelnicy.

Warto też pamiętać o tym, że szybkość obsługi zależy też od liczby książek wprowadzanych aktualnie do sprzedaży. A wiadomo wydawanie książek to działalność sezonowa. Najbardziej gorące okresy to te przed targami w maju w Warszawie i na początku listopada w Krakowie.

Efektywność promocji

Po wynikach sprzedaży, ale też po działaniach, które podejmują niektóre z serwisów aby wesprzeć promocyjnie książkę od razu widać, które znają się na rzeczy, a które nie. Często nasze książki były sprzedawane w pakietach, pojawiały się w nowościach. Nie wspominając już o sezonowych wysprzedażach. Chociaż w naszym przypadku raczej nie było to tak konieczne. Swoją strategię sprzedaży od początku oparliśmy na dużej liczbie tytułów, a zatem mogliśmy sprzedawać każdy z tytułów po bardzo niskiej cenie, czyli od 4,99 do 9,99 złotych.

Efektywność sprzedaży zależy też od tematyki książki. Wybierając miejsce musimy pamiętać także o tym, gdzie najprawdopodobniej znajdziemy na swoją książkę odbiorców. Sprzedaż ebooków trochę przypomina planowanie reklamy w mediach. Mamy jakiś budżet i oczekiwania związane z wielkością sprzedaży. Musimy umieć skalkulować, czy bardziej opłaca nam się wsadzić książki do serwisów, w których możemy liczyć na duży ruch, ale niekoniecznie na duży procent kupujących, czy też bardziej opłaca nam się umieścić ją w sprofilowanych tematycznie serwisach.

Czekamy na pieniądze

Czas na wyniki. Udało nam się uporać z produkcją, wyborem dystrybutora / dystrybutorów. Jak możemy analizować sprzedaż i kiedy?

Niestety nie będziemy posiadać zbiorczych wyników sprzedaży. Za każdym razem musimy zalogować się do każdego z serwisów i sprawdzić wyniki. Część dystrybutorów podaje wyniki sprzedaży i nasze przychody (zbiorcze, jak i po odjęciu marży) w czasie rzeczywistym (Nexto, Virtualo), inni podają je z kilkudniowym opóźnieniem (iFormat) lub nawet w trybie kwartalnym (Woblink). Terminy płatności też bywają różne. Virtualo lub Nexto dokonuje przelewów w trybie miesięcznym, w przypadku innych serwisów czasami możemy czekać nawet do 50 dni.

Co z tego wszystkiego mamy?

Aby wydać ebooka trzeba zainwestować - i to nawet sporo. Musimy liczyć się z kosztami korekty, redakcji, konwersji, ponownego składu i czasu, jaki poświęcimy na opisanie i umieszczenie plików w serwisach zajmujących się sprzedażą oraz promocji. Czy zatem cała ta zabawa ma sens? Na razie trudno udzielić mi jednoznacznej odpowiedzi. Sprzedaż naszych książek rozpoczęła się dwa miesiące temu, a zatem nie mamy nawet wyników sprzedaży ze wszystkich serwisów.

Teoretycznie środowisko cyfrowe powinno być atrakcyjne dla wydawców: sprzedaż może trwać tu nieskończenie długo, bez kosztów druku, papieru transportu, magazynu − koszty wydania są niewielkie . Ale to tylko teoria, polski rynek ebooków żyje ze sprzedaży bestsellerów. Książka znana ze świata offline, dzięki promocji jest też znana online. Bez promocji nie istnieje, a to pokazuje, że polski rynek jest jeszcze na bardzo wczesnym etapie rozwoju.

Widać wyraźnie, że ebook nie ma jeszcze swojego miejsca na rynku książki, a jest jedynie wartością dodaną. Bardzo wąska oferta książek elektronicznych dla których istnieją odpowiedniki w formie papierowej oraz stosunkowo wysoka cena nie pozwala e-bookom w pełni pokazać swoich unikalnych walorów. Czytelnicy docenią e-booki wówczas, gdy papierowy egzemplarz nie będzie dostępny. Nie tylko w tym sensie, że nie będzie dostępny „na wyciągnięcie ręki”, ale wówczas gdy dotarcie do papierowego egzemplarza nie będzie łatwe lub w ogóle możliwe.

Wartość książki elektronicznej tkwi w jej użyteczności, doceniają ją ci, którzy potrzebują książek w codziennej pracy, czy nauce, i mogą mieć ją zawsze pod ręką, a wyszukanie istotnego fragmentu staje się możliwe natychmiast dzięki pełno-tekstowej wyszukiwarce. Dlatego warto w pierwszej kolejności wydawać w tej formie książki dla profesjonalistów z różnych dziedzin, książki akademickie, podręczniki, instrukcje, akty prawne, poradniki itd.

Pomimo trudności i sporego wysiłku, który jest związany z wydaniem, a potem i ze sprzedażą ebooka jestem przekonany, że warto to robić. Szybkość, z jaką rośnie sprzedaż książek elektronicznych, pojawiające się wciąż nowe urządzenia pozwalające w coraz bardziej komfortowych warunkach oddawać się lekturze cyfrowych książek – wszystko to pozwala sądzić, że, rynek ebooków najlepsze lata ma dopiero przed sobą.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

sprzedażebookiwydawnictwa