Mobile

Miałem na głowie headset Daydream VR Google'a. Bije ten od Samsunga na głowę

Tomasz Popielarczyk
Miałem na głowie headset Daydream VR Google'a. Bije ten od Samsunga na głowę
30

Premiera platformy Daydream przeszła przez większego echa i trudno się dziwić, bo dotąd z goglami współpracowały jedynie smartfony Google Pixel. To jednak się zmienia.

Opisywany wczoraj przeze mnie Zenfone AR to urządzenie, które jednocześnie może mapować otoczeni w 3D i tworzy efekty rozszerzonej rzeczywistości, a także współpracować z goglami VR. Tutaj ASUS sięgnął po najbardziej oczywiste rozwiązanie - Daydream. Smartfon jest co prawda większy od Pixela (ma ekran 5,7 cala), ale mimo to ciągle mieści się wewnątrz gogli.

Miałem do czynienia z Cardboardami, Gear VR (różnych generacji), a także PlayStation VR, Oculusem i HTC Vive. Dopiero teraz mogłem jednak sprawdzić Daydream. Idea przyświecająca temu rozwiązaniu nie różni się szczególnie od tego, co proponował Samsung w Gear VR (a także sam Google w Cardboardach). Mamy zatem gogle z soczewkami, w które wpinamy smartfona. I tutaj pojawiają się pierwsze zaskoczenia.

Przede wszystkim Daydream są wykonane z przypominającego materiał tworzywa. Nie jest to plastik, jak w przypadku urządzenia Samsunga, ani tektura. Czyni to całość jednocześnie lżejszym od Gear VR i bardziej wytrzymałym od Cardboarda. Mechanizm mocowania smartfona jest prosty i oparty na gumce oraz małym zaczepie w górnej części gogli. Nie budzi jednak większych zastrzeżeń.

Tym, co robi szczególnie dobre wrażenie, są bardzo ergonomiczne i komfortowe gąbki, które przylegają do twarzy po założeniu gogli. Co prawda miałem je na głowie zaledwie kilka minut, ale jestem przekonany, że nawet przy dłuższym użytkowaniu nie powinny wywoływać dyskomfortu. To spory plus. Co ciekawe, nie znalazłem żadnego pokrętła do regulacji. Trudno mi powiedzieć, czy to moje przeoczenie, czy naprawdę go tam nie ma. Stwarza to ryzyko, że nie każdy będzie mógł komfortowo używać gogli.

Jak jednak tym sterować? W zestawie mamy pilot z wbudowanym akcelerometrem. Za jego pomocą nawigujemy po menu oaz regulujemy głośność. Pilot wyposażono w touchpad (wgłębienie w górnej części) oraz przyciski na wierzchu i z boku. Działa to o niebo lepiej od gładzika z Gear VR, który umieszczono z boku gogli, a także prowizorycznego przycisku z Cardboardów.

Samo oprogramowanie jest proste i przypomina mi trochę pulpit Oculusa (wykorzystany zresztą też w Gear VR). Aplikacje mają formę kolorowych kafelków. Ich interfejs ma zbliżoną postać - przynajmniej jeśli chodzi o te domyślnie zainstalowane programy. Trudno powiedzieć, jak będą wyglądały zewnętrzne twory od innych niż Google deweloperów.

Co z jakością? Tutaj jestem mile zaskoczony, bo obraz wydaje się znacznie ostrzejszy i bardziej nasycony niż w takich Samsungu Gear VR. Teoretycznie od strony technicznej mamy tutaj to samo - ekran Super AMOLED i rozdzielczość 1440 x 2560 px. W praktyce jednak Daydream oferuje znacznie bardziej wyraźny i ostry obraz. Ciągle nie jest to poziom HTC Vive czy Oculusa, ale robi bardzo dobre wrażenie.

Murowany hit? Niekoniecznie. Daydream, mimo swoich walorów, ciągle jest produktem niszowym i trudno dostępnym. Sytuacji nie poprawia też fakt, że oficjalnie wspierają tę platformę na razie tylko smartfony Google Pixel oraz nowy Zenfone AR. Mimo to mam wrażenie, że propozycja Google'a w tym segmencie ma ogromny potencjał i w dłuższej perspektywie może okazać się tą najlepszą - jeśli chodzi o segment mobilny.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu