Felietony

Mamy telewizory 4K, będą i kanały. Ale czy to wystarczy?

Maciej Sikorski
Mamy telewizory 4K, będą i kanały. Ale czy to wystarczy?
11

Targi CES 2013 upłynęły nam zdecydowanie pod znakiem telewizorów. I to telewizorów o sporej przekątnej ekranu i wysokiej rozdzielczości. Po tych premierach rozpoczęła się dyskusja na temat sprzętu, w której często podnoszono ważną kwestię (wspominał o tym m.in. Grzegorz): po co nam modele o takich p...

Targi CES 2013 upłynęły nam zdecydowanie pod znakiem telewizorów. I to telewizorów o sporej przekątnej ekranu i wysokiej rozdzielczości. Po tych premierach rozpoczęła się dyskusja na temat sprzętu, w której często podnoszono ważną kwestię (wspominał o tym m.in. Grzegorz): po co nam modele o takich parametrach, skoro nie ma treści, jakie moglibyśmy na nich oglądać i w pełni wykorzystywać ich możliwości? Argument słuszny, ale być może już niedługo stanie się nieaktualny – Japonia przyspiesza prace nad telewizją 4K. To rozwiązuje problem?

Samo stworzenie wspomnianych telewizorów i zaprezentowanie ich możliwości osobom odwiedzającym targi w Las Vegas lub jakąkolwiek inną imprezę nie gwarantują sukcesu. Można wręcz stwierdzić, że to dopiero początek drogi. Bo jak tu przekonać rzesze klientów, że jest im potrzebny nowy telewizor za naprawdę duże pieniądze, który nie zagwarantuje im tego, co ma być jego największą zaletą? Potrzebne są także, a może przede wszystkim, treści (powszechnie dostępne i w sporych ilościach) będące stymulatorem tej sprzedaży. Podobnie sprawa wyglądała w przypadku technologii 3D (pomijam już sens całego zagadnienia) – na rynku dostępne były telewizory umożliwiające oglądanie trójwymiarowego obrazu, ale brakowało contentu.

Pierwotny plan zakładał uruchomienie w Japonii kanałów z programami w standardzie 4K w roku 2016. Władze tego kraju postanowiły jednak przyspieszyć cały proces: pierwszy kanał tego typu wystartuje już w połowie przyszłego roku. Termin nie jest przypadkowy – wydarzenie ma się nałożyć w czasie z finałami mistrzostw świata w piłce nożnej. Imprezy sportowe zazwyczaj stymulują sprzedaż nowego sprzętu RTV, więc podobnie może być i tym razem. Brazylijski Mundial nie jest jedynym argumentem, który mógł wpłynąć na decyzję japońskich urzędników. W grę wchodzą głównie względy ekonomiczne.

Nie jest żadną tajemnicą, iż korporacje IT z Kraju Kwitnącej Wiśni nie radzą sobie ostatnio na rynku i coraz trudniej im konkurować z koreańskimi oraz chińskimi/tajwańskimi producentami. Skoro firmy te (m.in. Sony oraz Panasonic) przegrywają w sprzedaży tradycyjnych telewizorów, to postanowiono stworzyć im nowy segment rynku, na którym będą się mogli pochwalić swoimi osiągnięciami. Ten kij ma jednak dwa końce – firmy spoza Japonii zapewne już teraz zacierają ręce na myśl o możliwości zarabiania pieniędzy w nowym segmencie. Może się zatem skończyć na tym, że na całym projekcie zarobią np. Samsung i LG.

Zasadne jest także pytanie, czy na tym biznesie faktycznie da się zarobić? Na dzień dzisiejszy telewizory 4K można śmiało określić mianem produktów luksusowych. I nic nie wskazuje na to, by na przestrzeni kilku najbliższych kwartałów miało się to zmienić – "podatek od nowości" będzie zapewne obowiązywał w tym przypadku przez dłuższy czas. Nie należy się spodziewać, że na ten sprzęt rzucą się nagle rzesze klientów – obecne ceny telewizorów Ultra HD skutecznie odstraszą nawet japońskie społeczeństwo. Firmy będą zatem musiały poważnie obniżyć ceny, by zachęcić ludzi do inwestycji w nowe odbiorniki.

Co ciekawe, na 4K w roku 2014 Japonia nie zamierza poprzestawać – w roku 2016 mają już ruszyć testy nadawania w formacie 8K. Tempo zmian imponujące, ale trudno stwierdzić, czy aby konieczne i wyczekiwane przez klientów. Nowinki technologiczne są mile widziane dopóki widać wyraźnie zmiany, jakie ze sobą niosą i nie wymuszają na ludziach inwestycji w nowe produkty lub usługi.

Źródła zdjęć: zdnet.com, mybroadband.co.za

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

telewizjajaponia4KUltra HD