Apple

Macbook Pro niczym Galaxy Note: zbanowany w samolotach!

Kamil Świtalski
Macbook Pro niczym Galaxy Note: zbanowany w samolotach!
34

Ruszył program wymiany przegrzewających się baterii w 15-calowych Macbookach Pro sprzedawanych przed kilkoma laty — a ze względu na obawy o bezpieczeństwo, agencje odpowiedzialne za bezpieczeństwo lotów zakazują wnoszenia urządzeń na pokład samolotów.

Prawdopodobnie wciąż doskonale pamiętacie historię z wybuchającymi Galaxy Note 7, które stanowiły na tyle duże niebezpieczeństwo, że wszędzie trąbiło się o zakazie korzystania z urządzeń. W 2019 na lotniskach wciąż widuję komunikaty informujące o banie dla Galaxy Note 7. Ale takowy nie doczekał się zakazów ze względu na to, że świat uwziął się na Samsunga — wadliwe baterie stanowiły prawdziwe zagrożenie. Sprawa z 15-calowymi Macbookami Pro sprzedawanymi między wrześniem 2015, a lutym 2017  wygląda podobnie. Chodzi o modele objęte darmowym programem wymiany baterii, które mają problem z przegrzewaniem i zdarzyły się przypadki, że komputery stanęły w ogniu — to niebezpieczne w domowych warunkach, a co dopiero w samolocie.

Dlatego też w oficjalnym komunikacie Federal Aviation Administration (FAA) zdecydowało się przypomnieć największym liniom lotniczym o regulacjach z 2016 roku związanych z bezpieczeństwem w tym temacie. Komputery stanowiące potencjalne zagrożenie nie mogą być wniesione na pokład ani w bagażu podręcznym, ani też nadane do luku. Ale nie tylko oni, bowiem Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) pierwszego sierpnia również wystosowała specjalny komunikat, przypominający o regulacjach związanych z bezpieczeństwem i... wywołujący MBP do tablicy. A nie dalej niż w tym tygodniu TUI Group Airlines, Thomas Cook Airlines, Air Italy oraz Air Transat również zakazały latania ze stanowiącymi zagrożonie laptopami.

Wiadomo już od dawna, że zagrożenie stanowią tysiące komputerów — a ich użytkownicy otrzymali wiadomości informujące o problemach i zachęcające do darmowej wymiany baterii w autoryzowanym serwisie Apple. Jestem jednak przekonany, że i wśród tych pechowców znajdą się tacy, którzy je zignorują, albo po prostu nie będą mieć czasu, by odpowiednio szybko zabrać się za wymianę — i ruszą z nimi w podróż. Nie zabraknie zatem wmawiania pracownikom linii lotniczych, że są już po wymianie, więc nie ma się czego obawiać. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję że większość potraktuje zagrożenie i zakazy serio, a ci nieodpowiedzialni... nie doprowadzą do żadnej tragedii.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu