Google

Ludzkie filtry, czyli wyszukiwarka by Facebook. Czy kiedyś zastąpi nam Google?

Kamil Mizera
Ludzkie filtry, czyli wyszukiwarka by Facebook. Czy kiedyś zastąpi nam Google?
13

Gdy staramy się opisać rywalizację, między Facebookiem a Google, najczęściej sięgamy po kryterium serwisu społecznościowego. To właśnie w tym kontekście komentowany jest start i rozwój Google+ - jako konkurencyjnego produktu wobec Facebooka. Google i Facebook są w tym momencie, jeżeli nie filarami,...

Gdy staramy się opisać rywalizację, między Facebookiem a Google, najczęściej sięgamy po kryterium serwisu społecznościowego. To właśnie w tym kontekście komentowany jest start i rozwój Google+ - jako konkurencyjnego produktu wobec Facebooka. Google i Facebook są w tym momencie, jeżeli nie filarami, to przynajmniej potężnymi instytucjami światowej sieci. Google ma wyszukiwarkę i chce mieć społeczność. Facebook ma społeczność, ale chce mieć też wyszukiwarkę. Bo na wyszukiwaniu zarabia się krocie.

To właśnie na wyszukiwarce urósł i spotężniał Google, a wszystko dzięki reklamom, które stanowią większą część zysków giganta. Na reklamach zarabiać chce i musi również Facebook, który, jak twierdzi Bloomberg, pracuje nad udoskonaleniem swojej wyszukiwarki. Już w tym momencie, wpisując hasło lub frazę w wyszukiwarkę na Facebooku dostajemy szereg wyników odsyłających nas do profili, fanpagów, ale również wyników pochodzących z Binga. Jednak przed zespołem Zuckerberga stoi zupełnie inne zadanie – musi stworzyć mechanizm, który w nowy sposób będzie filtrował dane i wyświetlał wyniki i oprzeć go na swojej ogromnej bazie użytkowników, którzy nieustannie się dzielą, polecają, lajkują i dyskutują nad znalezionymi w sieci treściami.

Wykorzystanie tego potencjału, które prowadziłoby do stworzenia wyszukiwarki bazującej na społeczności, to wyzwanie, które stoi przed Facebookiem. W wyszukiwarce tej, na pewnym poziomie, rolę filtrów pełniliby ludzie, którzy przecież i tak nieustannie przesiewają różnego typu dane.  Czy taka wyszukiwarka mogłaby zagrozić „tradycyjnemu” sposobowi szukania, filtrowania i wyświetlania treści made by Google? W tym momencie trudno nawet pokusić się o poważne spekulacje, gdyż prawie nic nie wiadomo na temat tego, jak funkcjonować miałby produkt Facebooka, wiadomo tylko, że trwają nad nim prace i że ma być to sposób na wycięcie własnego kawałka reklamowego tortu. Za to można nieco puścić wodze fantazji i zastanowić się nad kilkoma kwestiami.

Przede wszystkim „ludzkie filtry”. Hipotetyczne oparcie wyświetlania rezultatów na podstawie rekomendacji płynących z wykorzystania aktywności użytkowników Facebooka wydaje mi się dość abstrakcyjne. Pytanie, jak należy sobie zadać w tym momencie brzmi: czym właściwie emocjonują się osoby linkujące i lajkujące na Facebooku? Oczywiście, przy 800 milionach użytkowników można założyć, że niemal każde hasło może zostać pokryte pewną ilością rekomendacji. Ale bez wątpienia nie każde. Inna sprawą jest jeszcze, co według użytkowników tego serwisu jest warte uwagi, a co nie? Ilu z nich uzna, że fizyka kwantowa warta jest rekomendowania, a ilu, że śmieszny filmik na YouTube?

Wydaje się również, że facebookowa wyszukiwarka nie jest w stanie zaistnieć jako byt niezależny. W końcu nawet w tym momencie opiera się na Bingu, po to chociażby, aby pokryć wynikami te hasła, których nie znajdzie u swoich użytkowników. Jest więc na pewnym poziomie wtóra wobec „tradycyjnego” mechanizmu szukania. Aby się całkowicie uniezależnić Facebook musiałby stworzyć rodzaj hybrydy, w której połączyłby to co znamy z Google z społecznościowym potencjałem. Czy jednak firma pokusi się na taki krok?

Szczerze powiedziawszy nie mam większych wątpliwości co do tego, że Facebook zaprezentuje w końcu nowe mechanizmy wyszukiwania i zapewne produkt ten się przyjmie, a firma będzie na nim zarabiać krocie. Trudno nie wykorzystać tak ogromnego potencjału tkwiącego w tej olbrzymiej społeczności, zwłaszcza, że internet sam wydaje się „integrować” z Facebookiem. Wydaje mi się również, że może to być prawdziwa rewolucja, która na dłuższą metę może wpędzić w kłopoty Google, który zresztą chyba zdaje sobie z tego sprawę i forsuje w swojej wyszukiwarce Google+.  Jestem jednak raczej sceptyczny co do samej idei wykorzystywania mechanizmu „masowej mądrości” w prezentowaniu wyników. Wprawdzie nie od dziś znane są mechanizmy wykorzystywania „zbiorowego umysłu” w procesie podejmowania decyzji, nawet biznesowych, ale ten aspekt ma drugi wymiar, który dostrzec można chociażby w tym, jak czasami reagują rynki finansowe. Wszystko będzie zależało od poziomu integracji i sposobu wykorzystywania tych społecznościowych mechanizmów.

Ciekawi mnie, co Wy, drodzy Czytelnicy o tym myślicie? Czy sądzicie, że Facebook jest w stanie zagrozić na tym polu Google? Korzystacie w ogóle z facebookowej wyszukiwarki do znajdywania informacji innych, niż nazwa fanpage’a lub użytkownika?

Fota [1],[2]

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

GoogleFacebooksearchopinia