Internet

Musieli zablokować automaty z darmowym netem - mieszkańcy miasta przesadzali z porno...

Maciej Sikorski
Musieli zablokować automaty z darmowym netem - mieszkańcy miasta przesadzali z porno...
17

Czasem odnoszę wrażenie, że wokół porno kręci się świat, niejednokrotnie pewnie wspominałem o tym we wpisach. Ba, przywoływałem książkę, w której autor próbował wyjaśnić, czy rozwój technologiczny był/jest napędzany przez branżę XXX. Dla jednych temat zabawny, dla innych wulgarny, dla mnie ciekawy. Dlatego zwróciłem uwagę na informacje z Nowego Jorku, w którym rozwijany jest program darmowych kiosków wielofunkcyjnych. Jedną z usług jest dostęp do Sieci - dostęp, który sprawił, że ludzie oglądają nieprzyzwoite filmy na chodnikach i przed restauracjami. Musiało się skończyć aferą.

LinkNYC to biznes, który przywoływałem już na AW. Pierwszy raz niespełna dwa lata temu, wspominałem wówczas, że w największym amerykańskim mieście mają się pojawić wielofunkcyjne maszyny wprowadzające przestrzeń miejską w XXI wiek. Chodziło m.in. o to, by pozbyć się starych automatów telefonicznych i zamiast nich wzbogacić Nowy Jork czymś nowoczesnym. Ostatecznie padło na automat, dzięki któremu można naładować baterię w sprzęcie mobilnym, z którego można wykonać połączenie alarmowe. To także mapa i informacja turystyczna, no i punkt z szybkim Wi-Fi. Istotnym elementem był także bezpośredni dostęp do Internetu - sprzęt posiada wyświetlacz, można z niego korzystać niczym z tabletu.

Pomysł ciekawy i jak się okazało, rozwojowy oraz popularny. Pisałem, że inicjatywę postanowiło wesprzeć Google, biznes szybko się rozkręcał. Już teraz w przestrzeni miejskiej pojawiło się kilkaset automatów, docelowo mają ich być tysiące. Nie jest jednak tak, że wszystko idzie zgodnie z planem i bez komplikacji: w ubiegłym tygodniu pojawił się komunikat LinkNYC, z którego można się dowiedzieć, że funkcja tabletu znika z maszyn. A raczej znika w nich podpięcie do Sieci (sprzęt wciąż działa jako hotspot). Firma przekonuje, że spróbuje znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie, jednocześnie daje do zrozumienia, że projekt był tak pomyślany, by automaty nie zostały zawłaszczone, a tym bardziej by nie wykorzystywano ich w sposób niewłaściwy. O co właściwie chodzi?

Otóż amerykańskie media donoszą, że automaty LinkNYC stały się miejscem posiadówek. Część użytkowników, nierzadko bezdomnych, oblegała maszyny przez długie godziny. Niektórzy siadali na krześle i całymi dniami surfowali w Sieci - niczym w kafejce czy domowym zaciszu. Częstym przypadkiem było oglądanie seriali online. Seriali, filmów i... pornografii. Wyobraźcie sobie teraz, że siedzicie w kawiarni, pijecie kawę, patrzycie w okno, a za nim, kilka metrów od Was, rozsiadł się człowiek, który ogląda porno i masturbuje się. Nie przesadzam - ponoć sytuacje z życia wzięte. I niby wszystko jest dla ludzi, ale zawsze są jakieś granice.

LinkNYC to biznes, który przywoływałem już na AW. Pierwszy raz niespełna dwa lata temu, wspominałem wówczas, że w największym amerykańskim mieście mają się pojawić wielofunkcyjne maszyny wprowadzające przestrzeń miejską w XXI wiek. Chodziło m.in. o to, by pozbyć się starych automatów telefonicznych i zamiast nich wzbogacić Nowy Jork czymś nowoczesnym. Ostatecznie padło na automat, dzięki któremu można naładować baterię w sprzęcie mobilnym, z którego można wykonać połączenie alarmowe. To także mapa i informacja turystyczna, no i punkt z szybkim Wi-Fi. Istotnym elementem był także bezpośredni dostęp do Internetu - sprzęt posiada wyświetlacz, można z niego korzystać niczym z tabletu.

Pomysł ciekawy i jak się okazało, rozwojowy oraz popularny. Pisałem, że inicjatywę postanowiło wesprzeć Google, biznes szybko się rozkręcał. Już teraz w przestrzeni miejskiej pojawiło się kilkaset automatów, docelowo mają ich być tysiące. Nie jest jednak tak, że wszystko idzie zgodnie z planem i bez komplikacji: w ubiegłym tygodniu pojawił się komunikat LinkNYC, z którego można się dowiedzieć, że funkcja tabletu znika z maszyn. A raczej znika w nich podpięcie do Sieci (sprzęt wciąż działa jako hotspot). Firma przekonuje, że spróbuje znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie, jednocześnie daje do zrozumienia, że projekt był tak pomyślany, by automaty nie zostały zawłaszczone, a tym bardziej by nie wykorzystywano ich w sposób niewłaściwy. O co właściwie chodzi?

Otóż amerykańskie media donoszą, że automaty LinkNYC stały się miejscem posiadówek. Część użytkowników, nierzadko bezdomnych, oblegała maszyny przez długie godziny. Niektórzy siadali na krześle i całymi dniami surfowali w Sieci - niczym w kafejce czy domowym zaciszu. Częstym przypadkiem było oglądanie seriali online. Seriali, filmów i... pornografii. Wyobraźcie sobie teraz, że siedzicie w kawiarni, pijecie kawę, patrzycie w okno, a za nim, kilka metrów od Was, rozsiadł się człowiek, który ogląda porno i masturbuje się. Nie przesadzam - ponoć sytuacje z życia wzięte. I niby wszystko jest dla ludzi, ale zawsze są jakieś granice.

Jedni stwierdzą, że to nawet zabawne, inni, że obrzydliwe, będzie i taka grupa, która powie, że to nie ma znaczenia. Z tymi ostatnimi się nie zgodzę, bo mowa o rozwiązaniu, które ma być wzorem dla innych miast - od powodzenia projektu LinkNYC może zależeć to, czy podobne automaty pojawią się najpierw w metropoliach, a potem także w mniejszych miastach (tak, wiem, że niektóre miasta już to mają, ale nadal trudno uznać takie automaty za coś powszechnego). Darmowy Internet dostępny dla wszystkich to dzisiaj coś naprawdę ważnego, każdy powinien mieć do niego dostęp. Chociażby po to, by korzystać z usług e-państwa. A wspomniane automaty mogą po prostu ułatwiać życie - wszystkim. O ile spełnią swoje zadanie...

Rozumiem, że maszyna okupowana przez meneli nie jest atrakcyjna z punktu widzenia np. turystów, dla których powstała. Przywołując jednak Tewje mleczarza i wspominając trzecią stronę, warto zadać pytanie, czy powinna być wprowadzana cenzura w takiej usłudze. I co wycinać prócz porno? Albo jak ograniczać czasowo dostęp do automatu? Skoro miał to być darmowy Internet dla mieszkańców, to bezdomni korzystają, bo są mieszańcami miasta... Zresztą, nie chodzi tylko o bezdomnych - uczniowie, studenci albo przedstawiciele przeróżnych profesji pewnie też z nudów oglądają porno na tych automatach. Jakiś czas temu pisałem, jakim zainteresowałem cieszyła się impreza łącząca biznes XXX z wirtualną rzeczywistością - Japończycy tłumnie na nią ruszyli.

Kolejny dowód na to, co rządzi w Sieci. I na to, że sensowna usługa napotyka na problem, który... nie napiszę, że trudno było to przewidzieć - raczej trudno znaleźć sensowne rozwiązanie, bo ewentualny ban na porno wywoła pytania o blokowanie kolejnych rzeczy i nagle okaże się, że Internet w automacie LinkNYC jest mocno okrojony. Ale może to i dobrze? Chcesz porno, kryminałów i śmiesznych kotów? To sobie zapłać. A tu masz automat z mailem, wiadomościami z miasta i świata oraz prognozą pogody...

Jedni stwierdzą, że to nawet zabawne, inni, że obrzydliwe, będzie i taka grupa, która powie, że to nie ma znaczenia. Z tymi ostatnimi się nie zgodzę, bo mowa o rozwiązaniu, które ma być wzorem dla innych miast - od powodzenia projektu LinkNYC może zależeć to, czy podobne automaty pojawią się najpierw w metropoliach, a potem także w mniejszych miastach (tak, wiem, że niektóre miasta już to mają, ale nadal trudno uznać takie automaty za coś powszechnego). Darmowy Internet dostępny dla wszystkich to dzisiaj coś naprawdę ważnego, każdy powinien mieć do niego dostęp. Chociażby po to, by korzystać z usług e-państwa. A wspomniane automaty mogą po prostu ułatwiać życie - wszystkim. O ile spełnią swoje zadanie...

Rozumiem, że maszyna okupowana przez meneli nie jest atrakcyjna z punktu widzenia np. turystów, dla których powstała. Przywołując jednak Tewje mleczarza i wspominając trzecią stronę, warto zadać pytanie, czy powinna być wprowadzana cenzura w takiej usłudze. I co wycinać prócz porno? Albo jak ograniczać czasowo dostęp do automatu? Skoro miał to być darmowy Internet dla mieszkańców, to bezdomni korzystają, bo są mieszańcami miasta... Zresztą, nie chodzi tylko o bezdomnych - uczniowie, studenci albo przedstawiciele przeróżnych profesji pewnie też z nudów oglądają porno na tych automatach. Jakiś czas temu pisałem, jakim zainteresowałem cieszyła się impreza łącząca biznes XXX z wirtualną rzeczywistością - Japończycy tłumnie na nią ruszyli.

LinkNYC to biznes, który przywoływałem już na AW. Pierwszy raz niespełna dwa lata temu, wspominałem wówczas, że w największym amerykańskim mieście mają się pojawić wielofunkcyjne maszyny wprowadzające przestrzeń miejską w XXI wiek. Chodziło m.in. o to, by pozbyć się starych automatów telefonicznych i zamiast nich wzbogacić Nowy Jork czymś nowoczesnym. Ostatecznie padło na automat, dzięki któremu można naładować baterię w sprzęcie mobilnym, z którego można wykonać połączenie alarmowe. To także mapa i informacja turystyczna, no i punkt z szybkim Wi-Fi. Istotnym elementem był także bezpośredni dostęp do Internetu - sprzęt posiada wyświetlacz, można z niego korzystać niczym z tabletu.

Pomysł ciekawy i jak się okazało, rozwojowy oraz popularny. Pisałem, że inicjatywę postanowiło wesprzeć Google, biznes szybko się rozkręcał. Już teraz w przestrzeni miejskiej pojawiło się kilkaset automatów, docelowo mają ich być tysiące. Nie jest jednak tak, że wszystko idzie zgodnie z planem i bez komplikacji: w ubiegłym tygodniu pojawił się komunikat LinkNYC, z którego można się dowiedzieć, że funkcja tabletu znika z maszyn. A raczej znika w nich podpięcie do Sieci (sprzęt wciąż działa jako hotspot). Firma przekonuje, że spróbuje znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie, jednocześnie daje do zrozumienia, że projekt był tak pomyślany, by automaty nie zostały zawłaszczone, a tym bardziej by nie wykorzystywano ich w sposób niewłaściwy. O co właściwie chodzi?

Otóż amerykańskie media donoszą, że automaty LinkNYC stały się miejscem posiadówek. Część użytkowników, nierzadko bezdomnych, oblegała maszyny przez długie godziny. Niektórzy siadali na krześle i całymi dniami surfowali w Sieci - niczym w kafejce czy domowym zaciszu. Częstym przypadkiem było oglądanie seriali online. Seriali, filmów i... pornografii. Wyobraźcie sobie teraz, że siedzicie w kawiarni, pijecie kawę, patrzycie w okno, a za nim, kilka metrów od Was, rozsiadł się człowiek, który ogląda porno i masturbuje się. Nie przesadzam - ponoć sytuacje z życia wzięte. I niby wszystko jest dla ludzi, ale zawsze są jakieś granice.

Jedni stwierdzą, że to nawet zabawne, inni, że obrzydliwe, będzie i taka grupa, która powie, że to nie ma znaczenia. Z tymi ostatnimi się nie zgodzę, bo mowa o rozwiązaniu, które ma być wzorem dla innych miast - od powodzenia projektu LinkNYC może zależeć to, czy podobne automaty pojawią się najpierw w metropoliach, a potem także w mniejszych miastach (tak, wiem, że niektóre miasta już to mają, ale nadal trudno uznać takie automaty za coś powszechnego). Darmowy Internet dostępny dla wszystkich to dzisiaj coś naprawdę ważnego, każdy powinien mieć do niego dostęp. Chociażby po to, by korzystać z usług e-państwa. A wspomniane automaty mogą po prostu ułatwiać życie - wszystkim. O ile spełnią swoje zadanie...

Rozumiem, że maszyna okupowana przez meneli nie jest atrakcyjna z punktu widzenia np. turystów, dla których powstała. Przywołując jednak Tewje mleczarza i wspominając trzecią stronę, warto zadać pytanie, czy powinna być wprowadzana cenzura w takiej usłudze. I co wycinać prócz porno? Albo jak ograniczać czasowo dostęp do automatu? Skoro miał to być darmowy Internet dla mieszkańców, to bezdomni korzystają, bo są mieszańcami miasta... Zresztą, nie chodzi tylko o bezdomnych - uczniowie, studenci albo przedstawiciele przeróżnych profesji pewnie też z nudów oglądają porno na tych automatach. Jakiś czas temu pisałem, jakim zainteresowałem cieszyła się impreza łącząca biznes XXX z wirtualną rzeczywistością - Japończycy tłumnie na nią ruszyli.

Kolejny dowód na to, co rządzi w Sieci. I na to, że sensowna usługa napotyka na problem, który... nie napiszę, że trudno było to przewidzieć - raczej trudno znaleźć sensowne rozwiązanie, bo ewentualny ban na porno wywoła pytania o blokowanie kolejnych rzeczy i nagle okaże się, że Internet w automacie LinkNYC jest mocno okrojony. Ale może to i dobrze? Chcesz porno, kryminałów i śmiesznych kotów? To sobie zapłać. A tu masz automat z mailem, wiadomościami z miasta i świata oraz prognozą pogody...

Kolejny dowód na to, co rządzi w Sieci. I na to, że sensowna usługa napotyka na problem, który... nie napiszę, że trudno było to przewidzieć - raczej trudno znaleźć sensowne rozwiązanie, bo ewentualny ban na porno wywoła pytania o blokowanie kolejnych rzeczy i nagle okaże się, że Internet w automacie LinkNYC jest mocno okrojony. Ale może to i dobrze? Chcesz porno, kryminałów i śmiesznych kotów? To sobie zapłać. A tu masz automat z mailem, wiadomościami z miasta i świata oraz prognozą pogody...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

InternetpornoNowy Jork