Mobile

Test LG K10. Czy ktoś na sali szuka dobrego średniaka?

Tomasz Popielarczyk
Test LG K10. Czy ktoś na sali szuka dobrego średniaka?
82

Najwięksi producenci z branży mobilnej mają problemy. Nie są bowiem w stanie zaoferować urządzeń o takich parametrach i jakości wykonania jak aspirująca chińska konkurencja.

Ilekroć piszemy o tanich smartfonach LG czy Samsunga pojawiają się hasła typu "Xiaomi zjada go na śniadanie", albo "za te pieniądze mam Meizu". Z pewnością nie inaczej będzie i tym razem, bo LG k10 to typowy średniak o dość skromnie prezentujących się parametrach. Jego siłą jest na pewno dostępność u operatorów, a także względnie przystępna cena - ok 800 zł. Czy jednak ma jakiekolwiek szanse w walce o uwagę klientów?

W pudełku ze smartfonem otrzymujemy podstawowy zestaw: ładowarka, kabel USB i słuchawki. Te ostatnie są miłym akcentem, biorąc pod uwagę, że coraz większa liczba producentów od nich odchodzi. Niestety jakość headsetu pozostawia wiele do życzenia - gra bardzo słabo i nie jest szczególnie wygodny.

Wygląd i wykonanie

Smartfon ma mocno zaokrąglony kształt, co czyni go zgrabniejszym. Konstrukcję wykonano z tworzywa sztucznego. Srebrna ramka imituje metal, a prążkowane plecki mają służyć lepszemu chwytowi. W rezultacie całość dobrze leży w dłoni i jest dość ergonomiczna. Wymiary 146 x 74,8 x 8,8 mm czynią LG K10 przyjaznym dla osób o zarówno mniejszych jak i bardziej okazałych dłoniach. Waga 142 g mieści się w granicach normy i nawet długotrwałe korzystanie z urządzenia nie jest męczące. Do wykonania trudno mieć jakiekolwiek większe zastrzeżenia - konstrukcja sprawia wrażenie dostatecznie solidnej. Nie zaobserwowałem trzeszczenia, wyginania się czy jakichkolwiek poluzowań.

Na przodzie zastosowano jednolitą taflę wypukłego szkła 2.5D, co tworzy bardzo fajny efekt i jest praktyczne. Ekran stanowi 70,9 proc. całej powierzchni przedniego panelu. To niezły wynik, czego potwierdzeniem są stosunkowo cienki ramki po bokach. Nad wyświetlaczem znajdziemy maskownicę głośniczka multimedialnego, obiektyw przedniej kamery i czujniki. Zabrakło niestety diody powiadomień. Na przeciwległym krańcu mamy wyłącznie logo LG.

Krawędzie są połączeniem błyszczącego i srebrnego, matowego (imitującego metal) plastiku. Zagospodarowano głównie dolną, gdzie znajdziemy złącze MicroUSB, port słuchawkowy 3,5 mm i malutki otwór mikrofonu rozmów. Analogiczny otwór znajdziemy na górnej krawędzi, gdzie służy do redukcji szumów i rejestrowania dźwięku podczas nagrywania wideo. Boki urządzenia nie posiadają żadnych dodatkowych elementów.

Przyciski głośności i zasilania, co typowe dla LG, umieszczono bowiem na tyle urządzenia - tuż pod obiektywem aparatu. Tuż obok mamy diodę doświetlającą LED. W centralnej części klapki - znowu logo LG. W lewym dolnym rogu ukryto natomiast dość przeciętnie grający głośniczek multimedialny. Maskownica jest delikatnie wypukła, co zapobiega tłumieniu głosu po odłożeniu telefonu na płaski blat. Klapkę możemy oczywiście zdjąć (warto zauważyć, że zintegrowano z nią moduł łączności NFC). Znajdziemy pod nią wymienną baterię oraz sloty na kartę MicroSIM i MicroSD.

Wyświetlacz i bateria

LG K10 posiada wyświetlacz IPS o rozdzielczości HD (720 x 1280 px). To stosunkowo niezły panel o bardzo dobrym odwzorowaniu kolorów i satysfakcjonującym kontraście. Jedyne, do czego można się przyczepić to jasność, która w słoneczne dni okazuje się po prostu niedostatecznie wysoka. W rezultacie dojrzenie czegokolwiek na ekranie naszego urządzenia graniczy z cudem. Matrycę zabezpieczono powłoką Gorilla Glass 3, co chroni ją w pewnym stopniu przed zarysowaniami i uszkodzeniami mechanicznymi.

Zastosowana litowo-jonowa bateria ma pojemność 2300 mAh. To niewiele. W praktyce smartfon jednak notuje przyzwoite wyniki. Podczas standardowego korzystania (social media, przeglądarka, poczta e-mail, wiadomości, niewiele gier) wystarczało to na 1,5 dnia. W tym czasie miałem przez ok. 5 godzin aktywny wyświetlacz (screen-on-time).

Android i wydajność

Android jaki jest, każdy wie. Tutaj zastosowanie znalazło wydanie 5.1.1 Lollipop z nakładką graficzną LG UX 4.0. Opisywałem ją już niejednokrotnie przy okazji testów innych smartfonów LG: Zero, Spirit, G4 itd. Pod tym względem K10 nie ma nic więcej do zaoferowania. Znajdziemy tutaj oczywiście usypianie i wybudzanie telefonu poprzez podwójne stuknięcie (a także zabezpieczenie Knock Code). Wizualnie całość została bardzo mocno zmodyfikowana, co może się podobać lub nie. Niestety nadmiar dodatków odbija się też częściowo na wydajności. Mam wrażenie, że odpowiedniki z czystym Androidem na pokładzie (Moto G) działają sprawniej.

A skoro o tym mowa, sercem LG K10 jest SoC Snapdragon 410 (4 x 1,2 GHz) wspierany przez 1,5 GB RAM-u oraz GPU Adreno 306. Na dane użytkownika przeznaczono 16 GB pamięci wewnętrznej (w praktyce ok. 10 GB). Do codziennej pracy takie połączenie jest wystarczające. Naprawdę - system nie zwalnia, aplikacje zachowują się żwawo i bezproblemowo. Oczywiście prędzej czy później odczujemy braki mocy - w sytuacji, gdy przesadzimy z liczbą zainstalowanych programów lub spróbujemy zagrać w bardziej wymagające gry 3D. Na co dzień jednak Snapdragpn 410 spisuje się jednak zadowalająco. Poniżej wyniki z benchmarków.

Aparat

Zastosowany w LG K10 aparat posiada matrycę o rozdzielczości 13 Mpix i przysłonę f/2.2. Jak się zapewne domyślacie, nie jest to ideał. Fotografie są niezłe - daleko im do rewelacyjnych wyników notowanych przez flagowce, ale nie powinniśmy się wstydzić po opublikowaniu ich w serwisach społecznościowych. Kontrast stoi na względnie niezłym poziomie, a jasność nie rozczarowuje. Czasami problemem jest autofocus, który miewa problemy z odpowiednim ustawieniem jasności. Przykłady możecie zobaczyć poniżej.

Podsumowanie

LG K10 jest dziś dostępny w sklepach już za niespełna 700 złotych. Nie jest to zła cena, jak za smartfona z LTE od znanego producenta. Koreańczycy niejednokrotnie udowadniali już, że dbają o swoje urządzenia od strony software'owej, zatem możemy się spodziewać rychłej aktualizacji do Androida 6.0 Marshmallow. Ale nawet bez tego K10 to dość solidna propozycja pozbawiona większych wad i braków (no chyba, że za taki uznamy diodę doświetlającą).

Oczywiście nie znaczy to, że w tej cenie nie znajdziemy lepszych parametrowo odpowiedników. Trzeba się jednak liczyć z tym, że najczęściej będą to urządzenia niedostępne oficjalnie w Polsce lub w najlepszym przypadku sygnowane logo b-brandów.

Kup LG K10 w Avans.pl. Kliknij!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu