Wear OS

LG G Watch R w naszych rękach. Oto pierwsze wrażenia

Tomasz Popielarczyk
LG G Watch R w naszych rękach. Oto pierwsze wrażenia
40

LG szuka swojego miejsca w segmencie wearables. Oczywiście koreańskiemu producentowi ma w tym pomóc dorobek Google'a czyli Android Wear, który gości już w kolejnym zegarku z serii G Watch. Tym razem jednak mamy do czynienia z produktem zupełnie innym, wyróżniającym się świeżym designem oraz konstruk...

LG szuka swojego miejsca w segmencie wearables. Oczywiście koreańskiemu producentowi ma w tym pomóc dorobek Google'a czyli Android Wear, który gości już w kolejnym zegarku z serii G Watch. Tym razem jednak mamy do czynienia z produktem zupełnie innym, wyróżniającym się świeżym designem oraz konstrukcją. A tak to działa w praktyce.

LG tym razem stawia na zupełnie nowy design. Jednak mimo okrągłej koperty firma nie kopiuje Motoroli. Gruba ramka z zarysowanymi minutami i przypominający pokrętło z klasycznych zegarków przycisk na bocznej krawędzi robią duże wrażenie. Na dobrą sprawę zegarek wygląda niemalże tak, jakby nie posiadał pierwiastka "smart". Dopiero po bliższym kontakcie i dotknięciu wyświetlacza sytuacja ulega zmianie.

Sama konstrukcja mimo swoich zalet jest dość wątła. LG nie zastosowało tutaj metalowej koperty, a plastikową, a to ma swoje konsekwencje. Zegarek z bliska zaczyna przypominać zabawkę - wątłą, podatną na zrysowania i trudy codziennego użytkowania. To trochę odstraszające. Choć LG skutecznie to maskuje agresywnym, nieco sportowym designem. Po dodaniu wymiennych pasków (producent zapowiada wprowadzenie wielu różnych wersji na rynek) otrzymamy świetnie prezentujący się na nadgarstku gadżet.

Android Wear (wiem, na wideo jest zła wymowa - to z pośpiechu) prezentuje się korzystnie. Nie byłem w stanie zbadać wszystkich możliwości, które oferuje, dlatego ograniczyłem się jedynie do pobieżnego przejrzenia pulpitów i ustawień. Pierwsze, co rzuca się w oczy to bardzo płynne działanie. Zegarek błyskawicznie reaguje na polecenia i szybko wykonuje zlecone czynności. Nie ma mowy o żadnej klatkującej animacji czy przycięciu. To dobry znak.

Czy to jest to, na co czeka rynek? Prawie. LG G Watch R to aktualnie jedyny zegarek na rynku, na który z ochotą bym się zdecydował. Od strony designu to produkt prezentujący coś, czego jeszcze nie było (nie licząc Motoroli Moto 360, która jednak reprezentuje nieco inną, bardziej delikatną stylistykę). Możliwości Androida Wear są coraz większe, a zastosowane parametry sprzyjają im pełnemu wykorzystaniu. Rozczarowujące wykonanie nie przyćmiewa blasku nowego zegarka LG. W porównaniu z pierwszą, "kwadratową" próbą jest bardzo dobrze.

Nie liczcie jednak, że szybko zobaczymy go w Polsce. LG zapewnia, że walczy z Google o to, bo zależy mu na polskim rynku. Tymczasem gigant wpisuje na listę priorytetowych krajów Czechy, gdzie Android Wear i usługi głosowe zadebiutują z wyprzedzeniem. Polski, mimo że znacznie większy rynek, będzie musiał poczekać. A na półkach sklepowych nie zadebiutuje przecież produkt niekompletny - taki scenariusz LG całkowicie wyklucza. Przegrani są zatem wszyscy - zarówno twórcy zegarka, jak i konsumenci.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu