Gry

Lego Marvel Super Heroes - recenzja

Paweł Bujanowicz
Lego Marvel Super Heroes - recenzja
0

Łatwo ulec wrażeniu, że Traveller’s Tales do spółki z Warner Bros odcinają kupony od serii gier robionych na jedno kopyto. Może jest w tym ziarno prawdy, ale ja nie widzę żadnego problemu tak długo, jak ich produkcje będą po prostu dobre. A tego Lego Super Marvel Heroes nie można odmówić. Dwana...

Łatwo ulec wrażeniu, że Traveller’s Tales do spółki z Warner Bros odcinają kupony od serii gier robionych na jedno kopyto. Może jest w tym ziarno prawdy, ale ja nie widzę żadnego problemu tak długo, jak ich produkcje będą po prostu dobre. A tego Lego Super Marvel Heroes nie można odmówić.

Dwanaście gier Lego tworzonych według tego samego schematu ukazało się do tej pory na stacjonarnych platformach. Wszystko zaczęło się od Lego Star Wars: The Video Game, wydanym przez LucasArts. Po sukcesie kilku części przyszedł czas na Indianę Jonesa, a potem pojawił się Warner Bros i zaczął wydawać jeszcze więcej gier Traveller’s Tales. Batman, Harry Potter, Władca Pierścieni...Jest tego sporo i na pewno znajdą się jacyś fani, którzy próbowali wszystkiego. Ja, przyznam się szczerze, do zabawy wirtualnymi klockami siadłem po raz pierwszy od czasów Lego Batman: The Video Game z 2008 roku.

Uważam, że TT Games i Warner wymyślili świetny model biznesowy. Lego uwielbiają wszyscy. Ja sam wspominam zestawy klocków jako ulubioną zabawkę z dzieciństwa - równi z Pegasusem i zanim dostałem komputer. Dzisiaj są równie popularne co kiedyś i widzę, że rodzice kupują je swoim pociechom równie chętnie. Po drugie – filmy przenoszone do świata lego to typowe blockbustery. Zna je każdy, przyciągają do kin masy ludzi i w większości przypadków są po prostu dobrym kawałkiem kina. Jeżeli połączymy te dwa światy, to dostaniemy receptę na sukces. Ja sam prędzej dałbym swojemu dziecku zestaw z Iron Manem niż jakąś głupią śmieciarkę (ach ta trauma sprzed lat). Dlatego gry z wirtualnymi klockami są popularne. Lego + znana marka = sukces. Poza tym produkcje TT Games bronią się same. Po pierwsze są zwyczajnie dobre, a po drugie bardzo uniwersalne. Każda gra z serii wydaje się odpowiednia dla dzieciaka, dla rodzica i dla takiego dwudziesto-paro letniego nieroba jak ja.

Jeżeli nie zdarzyło Wam się nigdy zagrać w żadną z tych gier, to pokrótce muszę nakreślić na czym opiera się rozgrywka. Gracz wciela się w różnych bohaterów znanych z filmowych pierwowzorów. Postaci są rzecz jasna reprezentowane przez ludziki Lego, z zachowaniem wszystkich charakterystycznych cech. Nawet głosy mają podobne do oryginalnych aktorów. Tutaj chciałbym zaznaczyć, że fabuła Lego Marvel Super Heroes to zupełnie nowa historia wymyślona na potrzeby gry i w przeciwieństwie do Lego Władca Pierścieni nie dało się pociąć ścieżek dialogowych z filmów w ten sposób, żeby dopasować je do gry. Tych tekstów po prostu nie było. Wracając do gry – celem gracza jest pokonanie wszystkich prostych zagadek logicznych, ażeby odblokować kolejny sektor danej planszy, pobić kilku bandziorów, poszukać jakiegoś przełącznika, znowu się pobić i w końcu zmierzyć się z finałowym bossem. Na jego pokonanie również składa się walka z bandziorami i szukanie przełączników. Trochę to monotonne, ale na krótkie sesje w sam raz. Nie polecam pokonywać podczas jednego posiedzenia więcej niż trzy etapy gry.

Nasz ludzik nigdy nie jest sam. Zawsze towarzyszy mu przynajmniej jeden bohater, nad którym w dowolnym momencie możemy przejąć kontrolę. Ba, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby członek naszej rodziny bądź jakiś znajomy włączył pada i zaczął grać z nami. Ta płynność wchodzenia do i wychodzenia z gry dodatkowych osób jest świetna. W każdym momencie nasz kompan może powiedzieć „- Idę na papierosa, graj teraz sam” albo „- Tato, ja już nie chcę grać, idę robić lekcje” i po prostu się odłączyć – kontrolę nad jego postacią przejmuje AI. Wielka szkoda, że nie da się grać w większym gronie.

Ogromną zaletą Lego Marvel Super Heroes jest jej humor. Liczne animowane wstawki podczas gry zawsze są okazją do zabawnych dialogów i ciętych ripost między postaciami. Wszystkie żarty są dokładnie takie jakie lubię – suche! Momentami żenujące, czasami tak głupie, że aż śmieszne. Typowy slapstickowy humor jaki bawił nas ze srebrnego ekranu podczas seansów The Avengers czy Iron Mana. Wydawać by się mogło, że klockowy Tony Stark w tej materii będzie wiódł pierwsze skrzypce, ale nie, zabawne gadki zdarzają się każdemu bohaterowi. Naprawdę można się pośmiać.

Dzięki osadzeniu akcji w Nowym Jorku twórcom udało się zaimplementować do gry coś w stylu sandboksa. Między misjami możemy swobodnie biegać po ulicach, szukać ukrytych sekretów, a nawet wsiadać do samochodów i demolować otoczenie. Grand Theft Lego jak się patrzy. Są tu nawet jakieś misje poboczne. Nad NY unosi się należący do S.H.I.E.L.D. Helicarrier i jeżeli sterujemy postacią z umiejętnością latania (Iron Man, Human Torch i inne), to możemy zwyczajnie dolecieć do poziomu chmur i wylądować na jego pokładzie. Za pierwszym razem zrobiło to na mnie duże wrażenie, bo rzecz się dzieje bez żadnego ładowania, a patrząc z poziomu ulicy byłem przekonany o tym, że to tylko jakiś uproszczony model zawieszony wysoko nad ziemią i po drodze spotka mnie jakaś niewidzialna ściana.

W porównaniu z Lego Batman Video Game sprzed pięciu lat, Super Marvel Heroes wypada świetnie. Przygody człowieka-nietoperzato też była dobra gra, ale SMH pokazuje jak bardzo developerzy doprowadzili do perfekcji swoją markę. Gra dalej cierpi na tę przypadłość co kiedyś i nie nadaje się na długie posiedzenia z racji powtarzalności schematów na każdym poziomie, ale cała reszta to już tylko więcej i lepiej. Co prawda mój kumpel jest zdania, że TT Games zrobiło mały krok w tył w stosunku do Lego Lord of The Rings, ale nie mnie to oceniać. Nie znam też nikogo, kto namiętnie ogrywałby każdą grę Lego i jestem zdania, że przy obecnej częstotliwości ukazywania się tytułów warto brać te, których uniwersum darzymy największą sympatią.

Jednej rzeczy wciąż brakuje mi w serii i niestety Lego Marvel Super Heroes nie jest tutaj wyjątkiem. Dlaczego brak tu trybu swobodnego budowania? Ja wiem, że to ma się nijak do rozgrywki, ale w końcu to Lego. Moje wewnętrzne dziecko oddałoby wiele za taką możliwość. Na szczęście ten tytuł jest długi i ma bardzo wysokie replay value, więc zabawy starcza na wiele godzin – znacznie więcej niż w innych tytułach AAA. Jeżeli lubicie zaliczać gry na 100%, to Lego Marvel Super Heroes będzie strzałem w dziesiątkę. Żeby znaleźć wszystkie sekrety, każdy z piętnastu poziomów będziecie musieli przechodzić po kilka razy – korzystając z różnych postaci (do odblokowania aż 155). No i sporo się przy tym nagłówkujecie, bo niektóre są bardzo skutecznie poukrywane.

Od dziecięcych lat wydawało mi się, hasło reklamujące gry i zabawy „Od 10 do 99 lat” jest oszukane. Widocznie wrodzony instynkt marketingowy podpowiadał mi, że jak coś jest dla wszystkich, to nikogo nie zadowolimy w stu procentach. Gra Lego Super Marvel Heroes udowodniła mi, że się myliłem. Nie ważne czy macie dzieci, czy znajomych, jest to absolutny hit kanapowy. Może nie jest to must have dla hardkorowców, ale i oni znajdą tu coś dla siebie. W końcu każdy z nas ma w sobie dziecko.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu