Polska

Lech Wałęsa zaczął publikować zawartość teczek Kiszczaka. Po tym, jak dostał tysiące lajków...

Maciej Sikorski
Lech Wałęsa zaczął publikować zawartość teczek Kiszczaka. Po tym, jak dostał tysiące lajków...
37

To chyba jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie widziałem ostatnio w mediach - nie tylko tych społecznościowych. Lech Wałęsa, były prezydent Polski, zapowiedział, że opublikuje zawartość tzw. teczek Kiszczaka na Facebooku. To jednak dopiero połowa historii - polityk postawił warunek: 10 tysięcy polubień (głosów). Są lajki, są i materiały. To niby nie powinno szokować w XXI wieku, ale jakoś tak dziwnie się zrobiło...

Lech Wałęsa trafił na Facebooka krótko po kolejnej odsłonie "afery teczkowej". Na początku marca pisał o tym Jakub, nie zamierzam ponownie opisywać tematu. Kolega wspominał jednak, że po opuszczeniu Wykopu i zakotwiczeniu w nowym serwisie, były prezydent popełniał te same błędy - nie wiem, nie śledziłem, lecz wierzę. Tym razem mamy jednak coś więcej niż sprzeczkę z innymi użytkownikami czy umieszczanie wpisów lub zdjęć o kontrowersyjnej treści. Tym razem mamy "handel".

Będą lajki, będą materiały

Poniżej umieszczam wpis prezydenta, o którym kilka godzin temu zrobiło się głośno. Wśród słów o służbie ojczyźnie, prawdzie i postępowaniu zgodnie z sumieniem, mamy propozycję: Lech Wałęsa 10 000 głosów zdecyduje o opublikowaniu poniżej rezygnacja z publikacji. A niżej uściślenie, o jaką ilość materiałów chodzi: Jest tego około 900 stron a więc 30 stron po 30 kartek .dziennie .zgodnie z numeracją , po kolei , wszystkie donosy i inne.

Lech Wałęsa trafił na Facebooka krótko po kolejnej odsłonie "afery teczkowej". Na początku marca pisał o tym Jakub, nie zamierzam ponownie opisywać tematu. Kolega wspominał jednak, że po opuszczeniu Wykopu i zakotwiczeniu w nowym serwisie, były prezydent popełniał te same błędy - nie wiem, nie śledziłem, lecz wierzę. Tym razem mamy jednak coś więcej niż sprzeczkę z innymi użytkownikami czy umieszczanie wpisów lub zdjęć o kontrowersyjnej treści. Tym razem mamy "handel".

Będą lajki, będą materiały

Poniżej umieszczam wpis prezydenta, o którym kilka godzin temu zrobiło się głośno. Wśród słów o służbie ojczyźnie, prawdzie i postępowaniu zgodnie z sumieniem, mamy propozycję: Lech Wałęsa 10 000 głosów zdecyduje o opublikowaniu poniżej rezygnacja z publikacji. A niżej uściślenie, o jaką ilość materiałów chodzi: Jest tego około 900 stron a więc 30 stron po 30 kartek .dziennie .zgodnie z numeracją , po kolei , wszystkie donosy i inne.

Na stronie Facebooka były już publikowane ciekawe dokumenty, o ile dobrze pamiętam, trafiały tam np. materiały z tzw. afery podsłuchowej (tej restauracyjnej), ale nie przypominam sobie, by ktoś obiecywał ich udostępnienie, jeśli przekroczona zostanie konkretna liczba polubień. Takie akcje kojarzą się raczej ze światem jutuberów czy blogerów: jak dostanę tysiąc lajków/łapek w górę, to zrobię materiał ekstra/pokażę swój pokój/zatańczę. Sposób na zaangażowanie widowni, może nawet zwiększenie liczby odbiorców. Podkreślam: dobre w zabawach. Ale czy odpowiednie w polityce i dość trudnym temacie?

Były prezydent osiągnął pułap "lajków", o którym wspomniał, nawet z nawiązką i zaczął wrzucać zawartość teczek na Facebooka. Przy okazji warto dodać, że pojawiły się głosy, by umieścił to w jakimś innym miejscu i w niebieskim serwisie udostępnił linki - w przeciwnym razie zrobi się bałagan. Zakładam jednak, że ostatecznie w serwisie Zuckerberga pojawi się owe 900 stron. Wtedy pewnie ktoś to odpowiednio ułoży i przerzuci gdzieś, gdzie odbiór całości będzie łatwiejszy. Nim to jednak nastąpi, czeka nas "festiwal wrzutek".

Lech Wałęsa rozpocznie nową modę?

Przyznam, że nadal trudno mi jednoznacznie ocenić tę sytuację. Z jednej strony uważam, że to trochę komiczne i nie przystoi, z drugiej... Może Lech Wałęsa rozumie internet lepiej niż ja: zdobył nowych odbiorców, zrobił szum wokół tematu, pokazał, że można wykorzystywać nowoczesne narzędzia na różne sposoby. Zastanawiam się tylko, do czego to może doprowadzić? Dajcie jeszcze 10 tysięcy lajków i powiem wszystko o obradach Okrągłego Stołu? Za 15 tysięcy polubień zdradzę największy sekret pana X, a za 20 tysięcy napiszę, dlaczego pokłóciliśmy się z Y? Niemożliwe? Jeszcze kilka godzin temu napisałbym, że niemożliwe, ale teraz patrzę, jak publikowane są materiały z teczek Kiszczaka, bo udało się zebrać lajki (sic!).

Z przymrużeniem oka napiszę, że to może być wstęp do bardziej bezpośredniej formy demokracji. W czasie rzeczywistym, bez wybierania przedstawicieli, przygotowywania pytań, list itd. Krótko: chcesz, by zdarzyło się X? To głosuj przez tweety i udostępnienia. Chcesz pana Y na stanowisku takim a takim? To daj mu lajka - potrzebuje ich sto tysięcy. Skoro przenosimy spór lustracyjny na to pole, może nie ma sensu się ograniczać z innymi tematami? Kto wie, może prezydent Lech Wałęsa namiesza tym wpisem na Facebooku i to nie samymi teczkami...

A jak sprawy potoczą się w tym kierunku, to Zuckebrerg będzie mógł zostać prezydentem w wyborach przeprowadzonych na Facebooku ;)

Na stronie Facebooka były już publikowane ciekawe dokumenty, o ile dobrze pamiętam, trafiały tam np. materiały z tzw. afery podsłuchowej (tej restauracyjnej), ale nie przypominam sobie, by ktoś obiecywał ich udostępnienie, jeśli przekroczona zostanie konkretna liczba polubień. Takie akcje kojarzą się raczej ze światem jutuberów czy blogerów: jak dostanę tysiąc lajków/łapek w górę, to zrobię materiał ekstra/pokażę swój pokój/zatańczę. Sposób na zaangażowanie widowni, może nawet zwiększenie liczby odbiorców. Podkreślam: dobre w zabawach. Ale czy odpowiednie w polityce i dość trudnym temacie?

Były prezydent osiągnął pułap "lajków", o którym wspomniał, nawet z nawiązką i zaczął wrzucać zawartość teczek na Facebooka. Przy okazji warto dodać, że pojawiły się głosy, by umieścił to w jakimś innym miejscu i w niebieskim serwisie udostępnił linki - w przeciwnym razie zrobi się bałagan. Zakładam jednak, że ostatecznie w serwisie Zuckerberga pojawi się owe 900 stron. Wtedy pewnie ktoś to odpowiednio ułoży i przerzuci gdzieś, gdzie odbiór całości będzie łatwiejszy. Nim to jednak nastąpi, czeka nas "festiwal wrzutek".

Lech Wałęsa trafił na Facebooka krótko po kolejnej odsłonie "afery teczkowej". Na początku marca pisał o tym Jakub, nie zamierzam ponownie opisywać tematu. Kolega wspominał jednak, że po opuszczeniu Wykopu i zakotwiczeniu w nowym serwisie, były prezydent popełniał te same błędy - nie wiem, nie śledziłem, lecz wierzę. Tym razem mamy jednak coś więcej niż sprzeczkę z innymi użytkownikami czy umieszczanie wpisów lub zdjęć o kontrowersyjnej treści. Tym razem mamy "handel".

Będą lajki, będą materiały

Poniżej umieszczam wpis prezydenta, o którym kilka godzin temu zrobiło się głośno. Wśród słów o służbie ojczyźnie, prawdzie i postępowaniu zgodnie z sumieniem, mamy propozycję: Lech Wałęsa 10 000 głosów zdecyduje o opublikowaniu poniżej rezygnacja z publikacji. A niżej uściślenie, o jaką ilość materiałów chodzi: Jest tego około 900 stron a więc 30 stron po 30 kartek .dziennie .zgodnie z numeracją , po kolei , wszystkie donosy i inne.

Na stronie Facebooka były już publikowane ciekawe dokumenty, o ile dobrze pamiętam, trafiały tam np. materiały z tzw. afery podsłuchowej (tej restauracyjnej), ale nie przypominam sobie, by ktoś obiecywał ich udostępnienie, jeśli przekroczona zostanie konkretna liczba polubień. Takie akcje kojarzą się raczej ze światem jutuberów czy blogerów: jak dostanę tysiąc lajków/łapek w górę, to zrobię materiał ekstra/pokażę swój pokój/zatańczę. Sposób na zaangażowanie widowni, może nawet zwiększenie liczby odbiorców. Podkreślam: dobre w zabawach. Ale czy odpowiednie w polityce i dość trudnym temacie?

Były prezydent osiągnął pułap "lajków", o którym wspomniał, nawet z nawiązką i zaczął wrzucać zawartość teczek na Facebooka. Przy okazji warto dodać, że pojawiły się głosy, by umieścił to w jakimś innym miejscu i w niebieskim serwisie udostępnił linki - w przeciwnym razie zrobi się bałagan. Zakładam jednak, że ostatecznie w serwisie Zuckerberga pojawi się owe 900 stron. Wtedy pewnie ktoś to odpowiednio ułoży i przerzuci gdzieś, gdzie odbiór całości będzie łatwiejszy. Nim to jednak nastąpi, czeka nas "festiwal wrzutek".

Lech Wałęsa rozpocznie nową modę?

Przyznam, że nadal trudno mi jednoznacznie ocenić tę sytuację. Z jednej strony uważam, że to trochę komiczne i nie przystoi, z drugiej... Może Lech Wałęsa rozumie internet lepiej niż ja: zdobył nowych odbiorców, zrobił szum wokół tematu, pokazał, że można wykorzystywać nowoczesne narzędzia na różne sposoby. Zastanawiam się tylko, do czego to może doprowadzić? Dajcie jeszcze 10 tysięcy lajków i powiem wszystko o obradach Okrągłego Stołu? Za 15 tysięcy polubień zdradzę największy sekret pana X, a za 20 tysięcy napiszę, dlaczego pokłóciliśmy się z Y? Niemożliwe? Jeszcze kilka godzin temu napisałbym, że niemożliwe, ale teraz patrzę, jak publikowane są materiały z teczek Kiszczaka, bo udało się zebrać lajki (sic!).

Z przymrużeniem oka napiszę, że to może być wstęp do bardziej bezpośredniej formy demokracji. W czasie rzeczywistym, bez wybierania przedstawicieli, przygotowywania pytań, list itd. Krótko: chcesz, by zdarzyło się X? To głosuj przez tweety i udostępnienia. Chcesz pana Y na stanowisku takim a takim? To daj mu lajka - potrzebuje ich sto tysięcy. Skoro przenosimy spór lustracyjny na to pole, może nie ma sensu się ograniczać z innymi tematami? Kto wie, może prezydent Lech Wałęsa namiesza tym wpisem na Facebooku i to nie samymi teczkami...

A jak sprawy potoczą się w tym kierunku, to Zuckebrerg będzie mógł zostać prezydentem w wyborach przeprowadzonych na Facebooku ;)

Lech Wałęsa rozpocznie nową modę?

Przyznam, że nadal trudno mi jednoznacznie ocenić tę sytuację. Z jednej strony uważam, że to trochę komiczne i nie przystoi, z drugiej... Może Lech Wałęsa rozumie internet lepiej niż ja: zdobył nowych odbiorców, zrobił szum wokół tematu, pokazał, że można wykorzystywać nowoczesne narzędzia na różne sposoby. Zastanawiam się tylko, do czego to może doprowadzić? Dajcie jeszcze 10 tysięcy lajków i powiem wszystko o obradach Okrągłego Stołu? Za 15 tysięcy polubień zdradzę największy sekret pana X, a za 20 tysięcy napiszę, dlaczego pokłóciliśmy się z Y? Niemożliwe? Jeszcze kilka godzin temu napisałbym, że niemożliwe, ale teraz patrzę, jak publikowane są materiały z teczek Kiszczaka, bo udało się zebrać lajki (sic!).

Z przymrużeniem oka napiszę, że to może być wstęp do bardziej bezpośredniej formy demokracji. W czasie rzeczywistym, bez wybierania przedstawicieli, przygotowywania pytań, list itd. Krótko: chcesz, by zdarzyło się X? To głosuj przez tweety i udostępnienia. Chcesz pana Y na stanowisku takim a takim? To daj mu lajka - potrzebuje ich sto tysięcy. Skoro przenosimy spór lustracyjny na to pole, może nie ma sensu się ograniczać z innymi tematami? Kto wie, może prezydent Lech Wałęsa namiesza tym wpisem na Facebooku i to nie samymi teczkami...

Lech Wałęsa trafił na Facebooka krótko po kolejnej odsłonie "afery teczkowej". Na początku marca pisał o tym Jakub, nie zamierzam ponownie opisywać tematu. Kolega wspominał jednak, że po opuszczeniu Wykopu i zakotwiczeniu w nowym serwisie, były prezydent popełniał te same błędy - nie wiem, nie śledziłem, lecz wierzę. Tym razem mamy jednak coś więcej niż sprzeczkę z innymi użytkownikami czy umieszczanie wpisów lub zdjęć o kontrowersyjnej treści. Tym razem mamy "handel".

Będą lajki, będą materiały

Poniżej umieszczam wpis prezydenta, o którym kilka godzin temu zrobiło się głośno. Wśród słów o służbie ojczyźnie, prawdzie i postępowaniu zgodnie z sumieniem, mamy propozycję: Lech Wałęsa 10 000 głosów zdecyduje o opublikowaniu poniżej rezygnacja z publikacji. A niżej uściślenie, o jaką ilość materiałów chodzi: Jest tego około 900 stron a więc 30 stron po 30 kartek .dziennie .zgodnie z numeracją , po kolei , wszystkie donosy i inne.

Na stronie Facebooka były już publikowane ciekawe dokumenty, o ile dobrze pamiętam, trafiały tam np. materiały z tzw. afery podsłuchowej (tej restauracyjnej), ale nie przypominam sobie, by ktoś obiecywał ich udostępnienie, jeśli przekroczona zostanie konkretna liczba polubień. Takie akcje kojarzą się raczej ze światem jutuberów czy blogerów: jak dostanę tysiąc lajków/łapek w górę, to zrobię materiał ekstra/pokażę swój pokój/zatańczę. Sposób na zaangażowanie widowni, może nawet zwiększenie liczby odbiorców. Podkreślam: dobre w zabawach. Ale czy odpowiednie w polityce i dość trudnym temacie?

Były prezydent osiągnął pułap "lajków", o którym wspomniał, nawet z nawiązką i zaczął wrzucać zawartość teczek na Facebooka. Przy okazji warto dodać, że pojawiły się głosy, by umieścił to w jakimś innym miejscu i w niebieskim serwisie udostępnił linki - w przeciwnym razie zrobi się bałagan. Zakładam jednak, że ostatecznie w serwisie Zuckerberga pojawi się owe 900 stron. Wtedy pewnie ktoś to odpowiednio ułoży i przerzuci gdzieś, gdzie odbiór całości będzie łatwiejszy. Nim to jednak nastąpi, czeka nas "festiwal wrzutek".

Lech Wałęsa rozpocznie nową modę?

Przyznam, że nadal trudno mi jednoznacznie ocenić tę sytuację. Z jednej strony uważam, że to trochę komiczne i nie przystoi, z drugiej... Może Lech Wałęsa rozumie internet lepiej niż ja: zdobył nowych odbiorców, zrobił szum wokół tematu, pokazał, że można wykorzystywać nowoczesne narzędzia na różne sposoby. Zastanawiam się tylko, do czego to może doprowadzić? Dajcie jeszcze 10 tysięcy lajków i powiem wszystko o obradach Okrągłego Stołu? Za 15 tysięcy polubień zdradzę największy sekret pana X, a za 20 tysięcy napiszę, dlaczego pokłóciliśmy się z Y? Niemożliwe? Jeszcze kilka godzin temu napisałbym, że niemożliwe, ale teraz patrzę, jak publikowane są materiały z teczek Kiszczaka, bo udało się zebrać lajki (sic!).

Z przymrużeniem oka napiszę, że to może być wstęp do bardziej bezpośredniej formy demokracji. W czasie rzeczywistym, bez wybierania przedstawicieli, przygotowywania pytań, list itd. Krótko: chcesz, by zdarzyło się X? To głosuj przez tweety i udostępnienia. Chcesz pana Y na stanowisku takim a takim? To daj mu lajka - potrzebuje ich sto tysięcy. Skoro przenosimy spór lustracyjny na to pole, może nie ma sensu się ograniczać z innymi tematami? Kto wie, może prezydent Lech Wałęsa namiesza tym wpisem na Facebooku i to nie samymi teczkami...

A jak sprawy potoczą się w tym kierunku, to Zuckebrerg będzie mógł zostać prezydentem w wyborach przeprowadzonych na Facebooku ;)

A jak sprawy potoczą się w tym kierunku, to Zuckebrerg będzie mógł zostać prezydentem w wyborach przeprowadzonych na Facebooku ;)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Facebook