Felietony

Nie mam kamerki w laptopie. Czego żałuję? Niczego

Jakub Szczęsny
Nie mam kamerki w laptopie. Czego żałuję? Niczego
30

Kochany pamiętniczku, dzisiaj napiszę Wam o tym, że... Ach! Spokojnie, Drodzy Czytelnicy. To mógłby być tekst "o życiu", gdyby nie fakt, iż kamerka internetowa wcale nie musi być elementem wyposażenia laptopa. Ja takowej u siebie nie mam i przyznam Wam szczerze, niczego nie żałuję. A sytuacji, w których mógłbym z niej korzystać jest mnóstwo.

Rozglądając się za jakimkolwiek laptopem trudno jest znaleźć urządzenie bez kamerki. Ktoś mi kiedyś powiedział, że to trochę tak, jakby kupić samochód bez radia w środku. Zasadniczo racja: radio do jazdy nie jest nikomu potrzebne, do szczęścia może trochę tak. W przypadku kamerki internetowej jest w ten sposób: jestem odrobinę brzydki, ale nie wstydzę się tego. Żartujemy sobie (co do brzydoty nie żartowałem), ale cały czas mówimy o aparacie w laptopie. Czy jest koniecznie potrzebny?

Laptop bez kamerki - czy żyje mi się gorzej?

Już ponad rok działam sobie na sprzęcie bez kamerki internetowej (widoczny na zdjęciach ASUS Vivobook S13 - tak, czyściłem go, ale w niektórych miejscach się powycierał) i przyznam szczerze, nie było takiej sytuacji, w której za nią tęskniłem. Serio - a przecież moja praca polega nie tylko na tym, że piszę artykuły, ale i rozmawiam z klientami, ustalam mnóstwo rzeczy, organizuję pracę oraz omawiam szczegóły oraz szczególiki. Tutaj mała dygresja: nie lubię "calli", uważam je za stratę czasu: lepiej coś ustalić na Slacku / Teams / Messengerze i mieć spokój. W trakcie "calla" ktoś się rozgada (i najczęściej jestem to ja), zlatuje godzina, którą mogłem przeznaczyć na coś innego. Oczywiście to tylko moja opinia: są przecież ludzie, którzy bez calli pracować nie mogą i ich projekty pozbawione takiego sposobu komunikacji po prostu nie będą "iść do przodu". Niechęć do calli wynika ze specyfiki mojej pracy i preferencji - nie traktujcie tego jak "absolutny osąd", proszę.

Nikt jednak mi nie powiedział: "Ej, Kuba, włącz kamerę, chcę cię zobaczyć". Niestety jestem już za stary na e-lekcje (nie seplenię, w tekstach też nie) i pani od polaja nie żądała ode mnie włączenia kamerki. Nie ma zatem sytuacji, w których za tym komponentem zacząłem w jakiś sposób tęsknić.

A teraz, Kochani Czytelnicy, argumenty "za" brakiem kamerki w laptopie.

Laptop bez kamerki = brak konieczności jej zasłaniania

Czy zły Facebook nas podgląda? Czy w trakcie oglądania filmików z kotkami lub kocurami ktoś spogląda na nas, gdy przepełnia nas ekstaza (ze śmiechu)? Czy za chwilę nie dostaniemy żądania okupu za materiał, na którym zamiast pracować, pożądliwym wzrokiem wpatrujemy się w kotki i kocurki? Nigdy nie wiesz. Udowodniono już, że hakerzy są sprytni i potrafią obchodzić zabezpieczenia, są w stanie dostać się do kamerki bez aktywowania diody, która sygnalizuje jej wykorzystywanie. Stąd nastała moda na nalepki zaślepiające aparat - powiem tak: słusznie.

Ja tego robić nie muszę. Mogę sobie oglądać co chcę, mogę nawet tańczyć w samych bokserkach przed komputerem w kapciach i nie muszę się martwić, że jakiś znudzony i żądny moich "wdzięków" haker będzie chciał się na nie połasić. Bezpieczeństwo, Kochani - przede wszystkim. Ale tak już całkiem poważnie - to, co widzieliśmy w Black Mirror może nie jest swego rodzaju przepowiednią, ale na pewno stanowi przestrogę. Nigdy nie wiemy, co dzieje się z naszymi urządzeniami - szczególnie w czasach, gdy cyberprzestępcze działania są szczególnie wyrafinowane.

Czytaj również: Macbook Air może być wydajniejszy niż Macbook Pro. Ale nie chcecie, żeby był

Laptop bez kamerki = mniejsze wymiary

Komponent kamerki internetowej wymaga tego, by umieścić to w taki sposób, by po pierwsze: charakteryzował się odpowiednią dla użytkownika funkcjonalnością; po drugie: nie zepsuł się za miesiąc i po trzecie: użytkownik był dobrze widoczny. Tak w ogromnym uproszczeniu. Powoduje to, że rozmiary urządzenia, szczególnie górnej ramki po prostu puchną. To z kolei implikuje fakt kolejny - sprzęt jest zauważalnie większy i wymaga większej torby, jest mniej poręczny. Jeżeli laptop cały czas znajduje się na biurku i nie przenosi się go - oddaję honor, możecie mieć nawet szybernaście kamerek i urządzenie wielkości stołu do ping-ponga. To nic złego - każdemu według jego potrzeb i preferencji.

Ale wyobraźcie sobie człowieka, który jeżeli trzeba - leci z laptopem na drugi koniec Europy, lub nawet poza kontynent. Który przemieszcza się autem z jednego miejsca na drugie, by porozmawiać z klientem. Człowieka, który musi być gotowy do tego, aby pracować: w samochodzie, w kawiarni, w biurze, gdziekolwiek. Tak było ze mną właściwie do momentu rozpoczęcia się pandemii. I odrobinę tęsknię za tym, by gdzieś sobie pojechać. Ale pamiętam też czasy, gdy na wyjazdy leciałem z ciężkim laptopem, którego potem zamieniłem na ultrabooka od Asusa, a następnie Vivobooka S13, który jest jeszcze lższejszy i wydajniejszy. Czym mniejszy i lżejszy jest komputer, tym lepiej dla moich pleców, serio. To mi się podoba.

Laptop bez kamerki = "cholera, a gdzie jest ramka?"

Ramka wokół ekranu laptopa wydaje mi się nienaturalna - w każdym przypadku. Wiem, z czego wynika brak parcia na bezramkowe komputery osobiste (weź taki upuść...), wiem również, że ramki można "zminimalizować". Może to argument odnoszący się głównie do estetyki, ale do mnie przemawia. Komputer przenośny bez ramki wokół ekranu wygląda zwyczajnie lepiej i ten aspekt łączy się z poprzednim podniesionym argumentem - to, o czym piszę teraz to właściwie rozwinięcie tej myśli.

Zawsze miałem problem z ramkami w laptopie. Zastanawiałem się: "czy ramka może być jeszcze mniejsza?". Może być - to już udowodniono w różnych urządzeniach. Kamerki instalowano w dolnej części komputera osobistego, aby zrobić miejsce na taką właśnie wariację na temat ramki (lub jej braku) w laptopie. Pomysłów było sporo, ale niekoniecznie przemawiało do mnie ich wykonanie. W przypadku braku kamerki nie dość, że za niczym nie tęsknię, to w dodatku mój komputer mi się bardziej podoba. Dygresja: fajnie się pisze na Vivobooku S13, dzięki, Panie Asus (ale średnio działa mi biometryka, niestety...).

Laptop bez kamerki - w sumie, to była mi niepotrzebna

Jak wskazałem we wstępie - mimo tego, że potencjalnie powinienem być codziennym użytkownikiem kamerki internetowej, jest mi zasadniczo niepotrzebna. Serio, czy w trakcie omawiania zakresu prac z klientem, musi on widzieć moją twarz? Mogę się nawet nie ubrać na takie spotkanie, nie golić się, nie ułożyć włosów, nie posmarować twarzy tym i tamtym i rozmawiać - zupełnie profesjonalnie o taskach w Asanie w konkretnym "roboczookresie". Zawsze żartuję, że nie włączam kamerki, bo jestem brzydki jak gołe "dolne plecy" w noc listopadową (spokojnie, nie mówię w dokładnie TAKI sposób do klientów). Potem wyjaśniam, że w moim laptopie kamerki nie ma.

Ale jak to nie ma? Tu się zaczynają pytania. No, nie ma - producent nie przewidział. Jest za to dedykowany GeForce i Core i5. A co to za laptop? ASUS, taki i taki. Reakcje są różne. Jedni twierdzą, że laptop bez kamerki to jak żołnierz bez Grota (nie wiem, czy to nie komplement...), inni są zwyczajnie zdrowo zainteresowani tym urządzeniem, reszta ma ten fakt daleko gdzieś. Ale, liczy się zainteresowanie. I rozmowa się kręci.

Laptop bez kamerki nie jest gorszy - bo kamerkę mogę mieć

No, załóżmy, że jest taka sytuacja, że MUSZĘ mieć kamerkę. Nie ma sprawy, mogę sobie podłączyć taką pod USB. Będzie mnie widać, słychać i nie czuć. Ewentualnie wdzwonię się na spotkanie z telefonu komórkowego, który będzie mieć zawsze lepszą kamerkę - o ile mówimy o standardowych modelach podobnych komponentów podłączanych do komputera. To, że nie mam kamerki w laptopie, wcale nie dyskwalifikuje tego sprzętu jako komputer ogółem. Gdybym borykał się z faktem, iż w urządzeniu zainstalowano jedynie 4GB pamięci RAM i teraz "handluj z tym", bo pełen pomyślunku producent wlutował ją do płyty głównej - miałbym problem. Gdyby gładzik był słaby, komputer miał mało portów pozwalających podłączyć inne komponenty - pewnie bym płakał. Ale nie płaczę.

Czytaj również: Oto Samsung Galaxy M02 z MediaTekiem i dużą baterią

Kochani, z kamerki internetowej można zrezygnować. Nie chodzi mi tutaj o to, by teraz wydłubywać sensory z laptopów i wyrzucać je do śmietnika. Bardziej istotne jest to, że można się bez niej obyć i za nią nie tęsknić, jeżeli jej po prostu nie ma. Komputerów osobistych korzystających z takiej możliwości jest niewiele, ale wcale nie są gorsze. To rzecz jasna moja opinia, z którą możecie się zwyczajnie nie zgodzić i proszę, zróbcie to poniżej. Komentarze są Wasze. Czekam na nie. Dobrego dnia, dużo zdrowia i sprawnych laptopów: z kamerkami lub bez. Trzymajcie się!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu