Sony

Konsole mocną stroną Sony. Smartfony kulą u nogi

Maciej Sikorski
Konsole mocną stroną Sony. Smartfony kulą u nogi
15

Sony nie pojawia się na AW tak często, jak Samsung czy Apple, ale zdecydowanie należy im poświęcać uwagę. Zwłaszcza, gdy pojawiają się jakieś ważne informacje, a do takich z pewnością należy zaliczyć raport kwartalny. Mógłbym napisać, że jestem nim zaskoczony, ale skłamałbym. Po pierwsze, analitycy...

Sony nie pojawia się na AW tak często, jak Samsung czy Apple, ale zdecydowanie należy im poświęcać uwagę. Zwłaszcza, gdy pojawiają się jakieś ważne informacje, a do takich z pewnością należy zaliczyć raport kwartalny. Mógłbym napisać, że jestem nim zaskoczony, ale skłamałbym. Po pierwsze, analitycy już wcześniej przewidywali, że nie będzie kolorowo, a po drugie, i bez analityków można było założyć, że Sony znów nie oczaruje wynikami. Jedną z najcięższych kul u ich nogi jest niestety dział mobilny.

Czy japońska legenda jest "zdrową" firmą? W odpowiedzi na to pytanie można przywołać ratingi dwóch agencji. Śmieciowe ratingi. Sony pogrążyło się w marazmie w poprzedniej dekadzie (a może problemów należy się doszukiwać jeszcze głębiej?) i cały czas kiepsko przędzie. Na razie nie pomogła zmiana CEO, zwolnienia, cięcia, sprzedawanie niektórych oddziałów i zamykanie innych. Straty były i są. W poprzednim kwartale Sony straciło 785 mln dolarów. Co ciekawe, w analogicznym okresie roku 2013 pojawił się zysk. Sprzedaż spada? Nie, ta o dziwo rośnie (o ponad 7%) - w ostatnich trzech miesiącach wyniosła 17,5 mld dolarów. To m.in. zasługa dobrej sprzedaży konsol PS4.

Źródeł strat należy się doszukiwać m.in. w kiepskim kursie jena, ale większym winowajcą jest tu chyba oddział odpowiedzialny za sprzęt mobilny (ultramobilny). Przynosi naprawdę duże straty i nie rozwija się. Wystarczy wspomnieć, że w ostatnim kwartale Sony zdołało sprzedać niecałe 10 mln smartfonów. Osoby, które czytają nas częściej zapewne pamiętają wyniki właściwe dla innych dużych firm: Samsung i Apple sprzedały po kilkadziesiąt milionów smartfonów, Lenovo, LG, Huawei czy Xiaomi po kilkanaście milionów. Większość firm z tego zestawienia zaliczyła wzrosty sprzedaży w porównaniu z analogicznym kwartałem roku 2013. A Japończycy? Spadek o jeden procent.

Kilka kwartałów temu firma planowała sprzedać w roku 2014 50 mln inteligentnych telefonów. Potem prognozy obniżono do 43 mln, teraz zasadne wydaje się pytanie, czy uda im się przebić granicę 40 mln. To niby nadal całkiem sporo, ale wyniki Sony trzeba porównywać z rezultatami konkurencji, a tam Chińczycy podkręcają tempo. Jeszcze ważniejsze jest to, że gracze z Państwa Środka nie dokładają tak mocno do biznesu mobilnego. Gdyby Xiaomi w każdym kwartale miało dorzucać do swojego interesu grube miliony dolarów, by po porostu móc funkcjonować, to ta firma już by nie istniała. Mobilne Sony ratuje to, że są częścią większego gracza. Coraz częściej zastanawiam się, czy powinno nią być.

Trudno porównywać sprzedaż oddziału PC do pozbycia się biznesu mobilnego - ten drugi ma stanowić przyszłość sektora IT. Xperie potencjalnie są ważniejsze, niż komputery Vaio, których niedawno Sony się pozbyło. Utrzymywanie tego oddziału miałoby jednak sens, gdyby Sony poprawiało wyniki smartfonowego i tabletowego biznesu i wskazywało na jakieś światełko w tunelu. Ale nie poprawia i nie wskazuje. Jest coraz gorzej. Co komu po oddziale, który teoretycznie mógłby przynosić spore zyski, ale w praktyce pogrąża korporację? Na mobile świat się nie kończy i zakładam, że decydenci Sony mogą w końcu dojść do takich wniosków. Bo nie przemawiają do mnie zapowiedzi zmiany strategii, po prostu trudno uwierzyć mi w to, że ich nowy plan w końcu wypali. Firma nie wygra na tym polu z rosnącą w siłę chińską konkurencją, może utrzymają silną pozycję na rodzimym rynku, ale to trochę za mało.

Sony, katapultuj się, póki jest na to czas. Albo pokaż w końcu, że masz jakiegoś asa w rękawie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu