Felietony

Nowa dostawa iPhone'ów, czyli doniesienia z kolejki

Maciej Sikorski
Nowa dostawa iPhone'ów, czyli doniesienia z kolejki
46

Dla wielu osób dzisiejszy dzień mógł być najważniejszą datą roku 2012 (nie licząc zapowiedzianego końca świata): w niektórych krajach (a dokładnie w 22) rozpoczęła się sprzedaż iPhone’a 5 (nie wiem, czy dla największych fanów firmy Apple i jej produktów ważniejszy jest dzień premiery sprzętu, czy wp...

Dla wielu osób dzisiejszy dzień mógł być najważniejszą datą roku 2012 (nie licząc zapowiedzianego końca świata): w niektórych krajach (a dokładnie w 22) rozpoczęła się sprzedaż iPhone’a 5 (nie wiem, czy dla największych fanów firmy Apple i jej produktów ważniejszy jest dzień premiery sprzętu, czy wprowadzenia go do sprzedaży – to dobry temat na jakieś badania). Przez ostatni tydzień śledziłem to, co działo się przed niektórymi Apple Store (Internet to kraina wielkich możliwości) i muszę przyznać, że kolejki, z których śmieje się m.in. Samsung to świetny materiał na przynajmniej jedną karierę naukową.

Sprzedaż nowego smartfonu Apple wystartowała w Australii. Gdy pracownicy Apple Store otwierali swe placówki, w Polsce zaczynał się właśnie piątek. Większość Polaków już spała lub zbierała się do snu, kojąc umysł myślą, iż za kilkanaście godzin zaczyna się weekend, ale byli i tacy, którzy przed komputerami (ewentualnie tabletem/smartfonem) czekali na pierwsze wrażenia szczęśliwców, dzierżących w ręku nowy telefon. Ciężko stwierdzić, co było większe: ciekawość tych pierwszych czy radość tych drugich. Ważne, że oba uczucia jakoś ze sobą korelowały.

Przed sklepem w Sydney ustawiła się ponoć kolejka długa na 600 "staczy". Co ciekawe, cześć z nich stanowiły osoby, które przyleciały do Australii specjalnie po to, by uczestniczyć w tym doniosłym wydarzeniu. Jak zwykle jednak, w apple’owskiej kolejce można było znaleźć nie tylko fanów produktów korporacji z Cupertino, ale też ludzi żądnych sławy (choćby 5-minutowej) oraz domorosłych biznesmenów. Przedstawiciele tych dwóch odłamów kolejkowiczów ustawili się w niej już kilka dni temu (w niektórych miastach ponad tydzień temu). Dzięki temu zdobyli miejsca u samych wrót sklepu. Potem wystarczyło już tylko przesiedzieć tydzień na krześle rybackim lub przeleżeć na polówce i można było cieszyć się z profitów.

Pierwsze miejsca w kolejkach przed sklepami Apple można sprzedać za około 1000 dolarów, co dla niektórych osób jest wystarczająco silną motywacją. A jeśli można przy tym znaleźć się w telewizji, gazecie albo na kilkuset portalach w Sieci, to sprawa wydaje się już być w pełni zrozumiała. Niektórzy podejmują wyzwanie w szczytnym celu. Przykład stanowi dwóch młodych mężczyzn, którzy spędzili tydzień w kolejce, by na koniec sprzedać swe miejsca i przeznaczyć pieniądze na cele charytatywne (przynajmniej tak zapewniali). Przy okazji promowali swoją fundację.

Zapewne już niedługo będziemy bombardowani informacjami na temat wyników sprzedaży iPhone’a 5. Wystarczy wspomnieć, że w ciągu pierwszego dnia przedsprzedaży przyjęto zamówienia na 2 miliony smartfonów. Ponoć w chwili obecnej w USA trzeba czekać na zamówionego iPhone’a 5 od 3 do 4 tygodni. Mam w zanadrzu jeszcze kilka danych liczbowych i zamierzam z nich skorzystać (choć ciężko tu mówić o danych – to raczej prognozy). Otóż do końca miesiąca Apple powinno sprzedać około 10 mln smartfonów iPhone 5. Do końca roku wskaźnik ten wzrośnie podobno do 46 mln. Na przełomie grudnia i stycznia słuchawka będzie już ponoć dostępna w około 100 krajach. Być może w tym czasie w kolejkach ludzie będą się już ustawiać po kolejny produkt Apple...

Foto: 1

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

apple storeiphone 5kolejka