Europa

Kibole z Chorwacji zaatakują podczas meczu z Hiszpanią. Chwalą się tym na Facebooku - ciekawe, co zrobi ochrona?

Maciej Sikorski
Kibole z Chorwacji zaatakują podczas meczu z Hiszpanią. Chwalą się tym na Facebooku - ciekawe, co zrobi ochrona?
18

Oczy polskich kibiców zwrócone będą dzisiaj w kierunku areny w Marsylii, na której nasza reprezentacja powalczy o pierwsze miejsce w grupie. Mam nadzieję, że emocji nie zabraknie. Ale to nie ten mecz może być później wspominany w Europie - gorąco będzie prawdopodobnie podczas spotkania Hiszpanii z Chorwacją i niestety nie wynika to tylko z kwestii sportowych: pseudokibice bałkańskiej drużyny zamierzają zakłócić mecz, a swoimi planami dzielą się na Facebooku. Intryguje mnie, jak w tym przypadku zareagują służby...

Kibole to problem, który jest nam świetnie znany - co jakiś czas dochodzi w Polsce do rozróby z udziałem bojówek drużyn z naszej ligi. Czasem chuligani urządzają sobie starcia "na wyjeździe", towarzyszą wówczas swoim drużynom w europejskich pucharach. Na szczęście podczas Euro "nasi" pokazują się z dobrej strony - zarówno piłkarze, jak i kibice. Jest spokój, jest zabawa, rodacy są nawet przedstawiani jako wzór kibicowania. Kciuk w górę. Niektóre reprezentacje mają jednak problem, bo ich udział w turnieju staje pod znakiem zapytania przez pseudokibiców. Ostrzeżenie dostali Rosjanie, pod lupę federacji trafiły też Turcja i Chorwacja. W tym ostatnim przypadku obserwujemy wręcz sabotaż.

Kibole to problem, który jest nam świetnie znany - co jakiś czas dochodzi w Polsce do rozróby z udziałem bojówek drużyn z naszej ligi. Czasem chuligani urządzają sobie starcia "na wyjeździe", towarzyszą wówczas swoim drużynom w europejskich pucharach. Na szczęście podczas Euro "nasi" pokazują się z dobrej strony - zarówno piłkarze, jak i kibice. Jest spokój, jest zabawa, rodacy są nawet przedstawiani jako wzór kibicowania. Kciuk w górę. Niektóre reprezentacje mają jednak problem, bo ich udział w turnieju staje pod znakiem zapytania przez pseudokibiców. Ostrzeżenie dostali Rosjanie, pod lupę federacji trafiły też Turcja i Chorwacja. W tym ostatnim przypadku obserwujemy wręcz sabotaż.

Pranie brudów na francuskich stadionach

Mecz Chorwacja-Czechy zakończył się wynikiem 2-2, a spora w tym zasługą... chorwackich kibiców. Przerwali mecz, zrobili zamieszanie, zdekoncentrowali piłkarzy, narobili im wstydu i przedłużyli mecz. Na murawę trafiały race i petardy, mało brakowało, by oberwała osoba z obsługi lub któryś z piłkarzy. Kibole zaserwowali organizatorom i reszcie Europy pokaz swoich możliwości. Głupota? Nie tylko - w tym przypadku mamy do czynienia z sabotażem: kibole chcą wysłać swoich do domu - jeśli nie w wyniku przegranej, to za sprawą dyskwalifikacji. Jaki mają w tym cel? Posłużę się cytatem:

Davor Suker. Prezes chorwackiej federacji piłkarskiej, od 2015 również działacz Komitetu Wykonawczego UEFA. Był wybitnym napastnikiem, był też podejrzany o zbyt bliskie związki z ustawiającym mecze gangiem Ante Sapiny, był skazany na grzywnę za przemyt zabytkowych greckich monet. Chorwackiej federacji, jak mówią ci którzy znają realia tamtejszego futbolu, Suker daje znaną w świecie twarz. A rządzi tak naprawdę Zdravko Mamić, razem z bratem Zoranem władca Dinama Zagrzeb. Mamić jest wiceprezesem związku, też ma do tego znakomite referencje: Dinamo to fabryka talentów, do tego ma najlepszy skauting na Bałkanach, a jego władcy byli też już nieraz oskarżani o pranie pieniędzy, oszustwa podatkowe i łapówki. Kibicowskie bojówki, które przerwały mecz Chorwacji z Czechami, sabotują spotkania Chorwatów od dawna, licząc że w ten sposób doprowadzą do odsunięcia od władzy Mamicia i jego marionetki. Obie strony przerzucają się oskarżeniami, kto ciągnie chorwacki futbol w dół. A zatonąć w tym bałaganie może jedna z najlepszych drużyn tych ME.[źródło]

Kibole chcą zatem zrobić porządek w swojej piłce. Przynajmniej oni uważają, że tak robią. Nawet jeśli mają rację i rodzima federacja wymaga "wietrzenia", to środki wybrali do tego nieodpowiednie - szkodzą bardziej sobie niż ludziom, ktorych chcą się pozbyć. Ci ostatni zapewne będą wspierani przez UEFA: chorwacka reprezentacja mogłaby przecież wylecieć z Euro 2016 albo usłyszeć, że następnym razem wyleci, tymczasem skończyło się na karze finansowej. Kibole nie zamierzają jednak składać broni.

Kibole prezentują plany na wtorek

Piszę o tym wszystkim z konkretnego powodu: pseudokibice z Bałkanów nie kryją swoich zamiarów i jawnie prezentują je światu za pośrednictwem Facebooka. To samo robili przed meczem z Czechami i widzieliśmy, jakie były efekty. Owe "plany" może i wyglądają dość prowizorycznie, nawet komicznie, bo to bazgroły wykonane w Paincie, ale jasno z nich wynika, czego należy się spodziewać. Pojawia się proste pytanie: czy służby odpowiednio na to zareagują? Przekaz jest klarowny i dostępny, nie trzeba być asem wywiadu, by się z nim zapoznać.

Jeżeli mimo tych ostrzeżeń, mecz zostanie znowu przerwany i dojdzie do chuligańskich wybryków, jeśli na murawę polecą race i petardy, pozostanie tylko pokręcić głową nad organizacją turnieju, nad kwestiami bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś nie jest w stanie przeciwdziałać takim zdarzeniom, to przecież może dojść do tragedii, gdy ktoś postanowi przeprowadzić atak terrorystyczny. Wówczas wszystkie nowoczesne techniki ochrony, kamery, detektory itp. okażą się zabawkami. Bezużytecznymi. Przecież komórką można nakręcić na stadionie film, dzięki któremu da się zidentyfikować pseudokibiców - jeżeli organizator wpuści na stadion ludzi, którzy przerwali piątkowy mecz, to znaczy, że sobie nie radzi. Może trzeba było poprosić Polaków i Ukraińców o konsultacje...

Pranie brudów na francuskich stadionach

Mecz Chorwacja-Czechy zakończył się wynikiem 2-2, a spora w tym zasługą... chorwackich kibiców. Przerwali mecz, zrobili zamieszanie, zdekoncentrowali piłkarzy, narobili im wstydu i przedłużyli mecz. Na murawę trafiały race i petardy, mało brakowało, by oberwała osoba z obsługi lub któryś z piłkarzy. Kibole zaserwowali organizatorom i reszcie Europy pokaz swoich możliwości. Głupota? Nie tylko - w tym przypadku mamy do czynienia z sabotażem: kibole chcą wysłać swoich do domu - jeśli nie w wyniku przegranej, to za sprawą dyskwalifikacji. Jaki mają w tym cel? Posłużę się cytatem:

Davor Suker. Prezes chorwackiej federacji piłkarskiej, od 2015 również działacz Komitetu Wykonawczego UEFA. Był wybitnym napastnikiem, był też podejrzany o zbyt bliskie związki z ustawiającym mecze gangiem Ante Sapiny, był skazany na grzywnę za przemyt zabytkowych greckich monet. Chorwackiej federacji, jak mówią ci którzy znają realia tamtejszego futbolu, Suker daje znaną w świecie twarz. A rządzi tak naprawdę Zdravko Mamić, razem z bratem Zoranem władca Dinama Zagrzeb. Mamić jest wiceprezesem związku, też ma do tego znakomite referencje: Dinamo to fabryka talentów, do tego ma najlepszy skauting na Bałkanach, a jego władcy byli też już nieraz oskarżani o pranie pieniędzy, oszustwa podatkowe i łapówki. Kibicowskie bojówki, które przerwały mecz Chorwacji z Czechami, sabotują spotkania Chorwatów od dawna, licząc że w ten sposób doprowadzą do odsunięcia od władzy Mamicia i jego marionetki. Obie strony przerzucają się oskarżeniami, kto ciągnie chorwacki futbol w dół. A zatonąć w tym bałaganie może jedna z najlepszych drużyn tych ME.[źródło]

Kibole chcą zatem zrobić porządek w swojej piłce. Przynajmniej oni uważają, że tak robią. Nawet jeśli mają rację i rodzima federacja wymaga "wietrzenia", to środki wybrali do tego nieodpowiednie - szkodzą bardziej sobie niż ludziom, ktorych chcą się pozbyć. Ci ostatni zapewne będą wspierani przez UEFA: chorwacka reprezentacja mogłaby przecież wylecieć z Euro 2016 albo usłyszeć, że następnym razem wyleci, tymczasem skończyło się na karze finansowej. Kibole nie zamierzają jednak składać broni.

Kibole prezentują plany na wtorek

Kibole to problem, który jest nam świetnie znany - co jakiś czas dochodzi w Polsce do rozróby z udziałem bojówek drużyn z naszej ligi. Czasem chuligani urządzają sobie starcia "na wyjeździe", towarzyszą wówczas swoim drużynom w europejskich pucharach. Na szczęście podczas Euro "nasi" pokazują się z dobrej strony - zarówno piłkarze, jak i kibice. Jest spokój, jest zabawa, rodacy są nawet przedstawiani jako wzór kibicowania. Kciuk w górę. Niektóre reprezentacje mają jednak problem, bo ich udział w turnieju staje pod znakiem zapytania przez pseudokibiców. Ostrzeżenie dostali Rosjanie, pod lupę federacji trafiły też Turcja i Chorwacja. W tym ostatnim przypadku obserwujemy wręcz sabotaż.

Pranie brudów na francuskich stadionach

Mecz Chorwacja-Czechy zakończył się wynikiem 2-2, a spora w tym zasługą... chorwackich kibiców. Przerwali mecz, zrobili zamieszanie, zdekoncentrowali piłkarzy, narobili im wstydu i przedłużyli mecz. Na murawę trafiały race i petardy, mało brakowało, by oberwała osoba z obsługi lub któryś z piłkarzy. Kibole zaserwowali organizatorom i reszcie Europy pokaz swoich możliwości. Głupota? Nie tylko - w tym przypadku mamy do czynienia z sabotażem: kibole chcą wysłać swoich do domu - jeśli nie w wyniku przegranej, to za sprawą dyskwalifikacji. Jaki mają w tym cel? Posłużę się cytatem:

Davor Suker. Prezes chorwackiej federacji piłkarskiej, od 2015 również działacz Komitetu Wykonawczego UEFA. Był wybitnym napastnikiem, był też podejrzany o zbyt bliskie związki z ustawiającym mecze gangiem Ante Sapiny, był skazany na grzywnę za przemyt zabytkowych greckich monet. Chorwackiej federacji, jak mówią ci którzy znają realia tamtejszego futbolu, Suker daje znaną w świecie twarz. A rządzi tak naprawdę Zdravko Mamić, razem z bratem Zoranem władca Dinama Zagrzeb. Mamić jest wiceprezesem związku, też ma do tego znakomite referencje: Dinamo to fabryka talentów, do tego ma najlepszy skauting na Bałkanach, a jego władcy byli też już nieraz oskarżani o pranie pieniędzy, oszustwa podatkowe i łapówki. Kibicowskie bojówki, które przerwały mecz Chorwacji z Czechami, sabotują spotkania Chorwatów od dawna, licząc że w ten sposób doprowadzą do odsunięcia od władzy Mamicia i jego marionetki. Obie strony przerzucają się oskarżeniami, kto ciągnie chorwacki futbol w dół. A zatonąć w tym bałaganie może jedna z najlepszych drużyn tych ME.[źródło]

Kibole chcą zatem zrobić porządek w swojej piłce. Przynajmniej oni uważają, że tak robią. Nawet jeśli mają rację i rodzima federacja wymaga "wietrzenia", to środki wybrali do tego nieodpowiednie - szkodzą bardziej sobie niż ludziom, ktorych chcą się pozbyć. Ci ostatni zapewne będą wspierani przez UEFA: chorwacka reprezentacja mogłaby przecież wylecieć z Euro 2016 albo usłyszeć, że następnym razem wyleci, tymczasem skończyło się na karze finansowej. Kibole nie zamierzają jednak składać broni.

Kibole prezentują plany na wtorek

Piszę o tym wszystkim z konkretnego powodu: pseudokibice z Bałkanów nie kryją swoich zamiarów i jawnie prezentują je światu za pośrednictwem Facebooka. To samo robili przed meczem z Czechami i widzieliśmy, jakie były efekty. Owe "plany" może i wyglądają dość prowizorycznie, nawet komicznie, bo to bazgroły wykonane w Paincie, ale jasno z nich wynika, czego należy się spodziewać. Pojawia się proste pytanie: czy służby odpowiednio na to zareagują? Przekaz jest klarowny i dostępny, nie trzeba być asem wywiadu, by się z nim zapoznać.

Jeżeli mimo tych ostrzeżeń, mecz zostanie znowu przerwany i dojdzie do chuligańskich wybryków, jeśli na murawę polecą race i petardy, pozostanie tylko pokręcić głową nad organizacją turnieju, nad kwestiami bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś nie jest w stanie przeciwdziałać takim zdarzeniom, to przecież może dojść do tragedii, gdy ktoś postanowi przeprowadzić atak terrorystyczny. Wówczas wszystkie nowoczesne techniki ochrony, kamery, detektory itp. okażą się zabawkami. Bezużytecznymi. Przecież komórką można nakręcić na stadionie film, dzięki któremu da się zidentyfikować pseudokibiców - jeżeli organizator wpuści na stadion ludzi, którzy przerwali piątkowy mecz, to znaczy, że sobie nie radzi. Może trzeba było poprosić Polaków i Ukraińców o konsultacje...

Piszę o tym wszystkim z konkretnego powodu: pseudokibice z Bałkanów nie kryją swoich zamiarów i jawnie prezentują je światu za pośrednictwem Facebooka. To samo robili przed meczem z Czechami i widzieliśmy, jakie były efekty. Owe "plany" może i wyglądają dość prowizorycznie, nawet komicznie, bo to bazgroły wykonane w Paincie, ale jasno z nich wynika, czego należy się spodziewać. Pojawia się proste pytanie: czy służby odpowiednio na to zareagują? Przekaz jest klarowny i dostępny, nie trzeba być asem wywiadu, by się z nim zapoznać.

Jeżeli mimo tych ostrzeżeń, mecz zostanie znowu przerwany i dojdzie do chuligańskich wybryków, jeśli na murawę polecą race i petardy, pozostanie tylko pokręcić głową nad organizacją turnieju, nad kwestiami bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś nie jest w stanie przeciwdziałać takim zdarzeniom, to przecież może dojść do tragedii, gdy ktoś postanowi przeprowadzić atak terrorystyczny. Wówczas wszystkie nowoczesne techniki ochrony, kamery, detektory itp. okażą się zabawkami. Bezużytecznymi. Przecież komórką można nakręcić na stadionie film, dzięki któremu da się zidentyfikować pseudokibiców - jeżeli organizator wpuści na stadion ludzi, którzy przerwali piątkowy mecz, to znaczy, że sobie nie radzi. Może trzeba było poprosić Polaków i Ukraińców o konsultacje...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

ochronaMeczeuro 2016