Świat

Jeden z głupszych "podatków" zmusił Apple do podniesienia cen w Niemczech

Jakub Szczęsny
Jeden z głupszych "podatków" zmusił Apple do podniesienia cen w Niemczech
6

Opłata reprograficzna to według mnie nic innego jak opłata za "domniemanie popełnienia przestępstwa". Artyści, firmy fonograficzne, producenci poprzez wywieranie nacisków na rządzących tworzą sztuczne opłaty dodane m. in. do sprzętu elektronicznego, które rzekomo mają im zrekompensować piracką dział...

Opłata reprograficzna to według mnie nic innego jak opłata za "domniemanie popełnienia przestępstwa". Artyści, firmy fonograficzne, producenci poprzez wywieranie nacisków na rządzących tworzą sztuczne opłaty dodane m. in. do sprzętu elektronicznego, które rzekomo mają im zrekompensować piracką działalność ich użytkowników. To trochę jak w tym popularnym kawale, gdzie zanim cygan wysłał dzieciaka do sklepu, to najpierw go sprał - w razie, gdyby pieniądze zgubił.

Wbrew pozorom, nie tylko Polacy mają problem z idiotyczną według mnie opłatą reprograficzną, która zbiera wszystkich użytkowników technologii do jednego wora i naznacza ich jako potencjalnych przestępców. Z podobnym problemem borykają się Niemcy i tam doszło do tego, że od Nowego Roku Apple podniósł ceny swoich urządzeń. Wszystko jest związane z tym, że każdy producent musi tam płacić za każde zaimportowane tam urządzenie. Według Associated Press, każdy tablet/smartfon, który przekracza granicę Niemiec jest opatrzony opłatą w wysokości od pięciu do siedmiu Euro. W odpowiedzi na to Apple podniósł cenę iPhone'a 6S w najprostszej wersji do 744.95 z 739.

Opłata reprograficzna w Niemczech właściwie istnieje już od roku 1965, gdzie konsumentom zezwolono na tworzenie prywatnych kopii utworów muzycznych, zdjęć lub utworów tekstowych za drobną opłatę doliczoną do ceny sprzętu objętego ustawową "opłatą". W ramach dostosowania prawa do obecnych realiów, dołączono również urządzenia mobilne, dzięki którym jak wyjaśniają twórcy oraz firmy fonograficzne - bezproblemowo można kopiować treści objęte prawem autorskim lub nabywać je w sposób nielegalny. Opłata reprograficzna stanowi więc "zbiorczą zrzutę" dla poszkodowanych z powodu piractwa osób oraz podmiotów.

Juergen Becker z ZPUe (odpowiednik naszego ZAiKS) powiedział, że konsumenci zawsze będą szukać rozwiązania "tańszego", a nim jest oczywiście pobranie muzyki za darmo. Opłata, która została wprowadzona może być tylko cząstką tego, jak wiele utworów z pominięciem prawa autorskiego zostało na nie/z jego pomocą ściągnięte - zatem obarczenie nią wszystkich jest sprawiedliwe i zasadne. Szczerze, jakkolwiek głupio to brzmi - chciałbym zatem otrzymać zniżkę na Spotify - z tego powodu, że nie kradnę, a dokładam się do fonograficznego biznesu regularnie. Tak, wiem - to niemożliwe.

Irytuje mnie jednak to, że w takich sytuacjach najbardziej poszkodowanymi nie są wcale twórcy oraz firmy fonograficzne, lecz konsumenci. Technologie, przynajmniej w Polsce i tak nie są tanie. Niemcy zapewne słabiej odczują podwyżkę cen. Jednak warto do piractwa podejść inaczej - stosując inne modele dystrybucji i ulepszając je. Spotify z początku się sprawdziło, obecnie przeżywa mały kryzys, ale nie uważam, by ta układanka miała się zawalić. VOD nadal raczkuje, mimo potężnego Netfliksa, który jak wykazałem w poprzednim tekście z dzisiaj - wcale nie powala ofertą, jakością. Wali na glebę natomiast ceną i w sumie, to się nie dziwię, że ludzie kombinują. Poniekąd są do tego zmuszani. Niestety.

Grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu