Felietony

Jakub, tu trzeba działać. Ja zamierzam donosić na internetowych bandytów

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

86

Jakub pisał wczoraj o bardzo przykrej sprawie: samobójstwie młodego chłopaka, zbydlęceniu internautów, nierzadko dzieci. Przy takich sytuacjach padają pytania: gdzie popełniono błąd?, jak to możliwe?, co będzie dalej? Ludzie stwierdzą, że to straszne i brwi unoszą się ze zdziwienia, zęby zgrzytają,...

Jakub pisał wczoraj o bardzo przykrej sprawie: samobójstwie młodego chłopaka, zbydlęceniu internautów, nierzadko dzieci. Przy takich sytuacjach padają pytania: gdzie popełniono błąd?, jak to możliwe?, co będzie dalej? Ludzie stwierdzą, że to straszne i brwi unoszą się ze zdziwienia, zęby zgrzytają, a pięści same się zaciskają. Wystarczy porzucić przepełnione agresją miejsca w Sieci? Nie, trzeba zacząć działać - każdy z nas nie tylko może, ale powinien to zrobić.

Samobójstwo tego chłopca i reakcja niektórych rówieśników przeraziły i mnie - od kilku dni myślę o tej sprawie i nie tylko wzbiera we mnie złość, ale nawet zaczynam się bać, bo ludzie, którzy zachowują się w ten sposób nie są normalni, stanowią zagrożenie. Należy ich omijać szerokim łukiem i pozwolić, by tkwiły w swoim piekiełku? Otóż nie - z tym trzeba zacząć walczyć. Bo to zaraza, choroba, która zaatakuje jeden organ, a potem może kolejne. Obiecałem sobie, że zacznę to robić, proszę i Was, byście reagowali. Sprawę można jeszcze wyprostować.

Ktoś spyta oczywiście o metody tej walki: zamierzasz wdawać się w dyskusje z takim człowiekiem? Przecież on tylko na to czeka i zniszczy w Sieci osobę, która zwróci mu uwagę, spróbuje przekonać, by zachowywał się inaczej, zmienił poglądy itd. Nie, dyskutować z nimi nie zamierzam. Będę donosił. Tak, stanę się donosicielem, żeby choć trochę oczyścić miejsce, w którym wszyscy przebywamy. Za kilka-kilkanaście lat będą w nim przebywać także moje dzieci i chciałbym, żeby Internet nie był odpowiednikiem ostatniego kręgu piekieł.

Wśród moich znajomych nie ma obecnie osób, które zachowują się tak ordynarnie. Jasne, niektórzy wypisują głupoty o szczepieniach, spiskach, sfałszowanych wyborach, ale nie drwią ze śmierci dziecka, nie są wulgarni, zazwyczaj nie obrażają osób, z którymi rozmawiają. Ale to może się zmienić, kiedyś przeczytam atak jednego nastolatka na innego, czy na jakąś grupę i wtedy nie można tego puszczać płazem - przecież można się dowiedzieć, kim jest ten człowiek, znaleźć w Sieci jego rodzinę (w realu też) i przesłać im wypociny pociechy.

Kiedyś to działało: jeśli dziecko było niegrzeczne i szkodziło innym, rodzice "ofiar" kontaktowali się z rodzicami delikwenta, a ci próbowali (zazwyczaj) reagować i naprawić sytuację. Teraz mogą po prostu nie wiedzieć, co ich syn/córka wyprawia w Internecie, bo nie ma ich w tej przestrzeni - to nie podwórko, nie osiedle, gdzie sąsiadka powie w sklepie, że syn rozrabia. Możliwe, że kilka screenów, wydruków otworzy oczy. Nie otworzy, bo rodzice jeszcze gorsi? Jedziemy dalej i dostarczamy te materiały do szkoły, klubu sportowego, w którym młodzian gra w piłkę, szkoły tańca, do której chodzi co piątek, czy chóru kościelnego, w którym udziela się co niedzielę. Przecież takie rzeczy można znaleźć w Internecie, chwalą się tym zaraz obok wpisów o konieczności eksterminowania ludzi X albo Y.

Nie pomogą rodzice ani szkoła? Może sprawą zainteresują się instytucje stojące ponad szkołą - dlaczego placówka nie reaguje? Zawsze jest też policja. Przecież część tych zachowań podpada pod konkretne paragrafy. Taki gnojek może wypisywać w internetach JP100%, ale zmięknie, gdy w drzwiach pojawi się dwóch mundurowych. Właśnie o to chodzi - ludzie w Sieci muszą poczuć, że nie są bezkarni, że ich akcja może się spotkać z reakcją, że nie można na prawo i lewo obrażać innych, grozić im, deptać godność. Krótko: jeśli nie prośbą, to groźbą. Kilka przykładów z otoczenia może zmienić sporą grupę ludzi.

To samo dotyczy dorosłych. W tym przypadku nie ma sensu szukać rodziców czy szkoły, ale przecież jest pracodawca, są organizacje, stowarzyszenia i kółka, w których działa człowiek. Jest i policja. Można tym ludziom narobić takiego wstydu, że następnym razem pomyślą, nim zaczną wirtualnie "wieszać pedziów, żydów, ciapatych i lewaków". Zmienią poglądy? Nie. Ale ja nie zamierzam o to zabiegać - niech gniją w swoim chorym świecie. Jednak niech robią to sami, poza przestrzenią publiczną. Ta ostatnia powinna być czysta od takich zachowań. Na ulicy rzadko się zdarza, by ktoś do nas podszedł, obrzucił inwektywami, groził i zachęcał do zabicia się. W Internecie to staje się częstym zjawiskiem, a na to pozwolić nie można.

Samo biadolenie i stwierdzanie, że straszne czasy nadeszły niewiele da. Trzeba coś zrobić, by było lepiej. Czasem wystarczy wykonać zrzut ekranu i napisać maila. A nuż to pomoże? Możecie stwierdzić, że to niegodne, niewiele da, zwykły trolling, który świata nie zmieni. Możliwe. Ale najpierw wysłałbym kilka maili, a potem sprawdził, czy rzeczywiście nie ma reakcji. Warto zacząć chyba od autorów profili, o których wczoraj pisał Jakub - tych ludzi da się znaleźć i pokazać ich światu palcem. Pokażmy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Internettrollhot