Felietony

iOS7 - kilka dobrych słów i odrobina krytyki z przykładami

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

17

Końcówka roku to okres, gdy nie sposób nie podsumować najciekawszych wydarzeń z ostatnich 12 miesięcy. Dla użytkowników urządzeń z iOS był to rok przełomowy, gdyż siódma odsłona mobilnego systemu od Apple doczekała się największej przemiany w swojej historii. Zaraz po premierze nie zabrakło słów kry...

Końcówka roku to okres, gdy nie sposób nie podsumować najciekawszych wydarzeń z ostatnich 12 miesięcy. Dla użytkowników urządzeń z iOS był to rok przełomowy, gdyż siódma odsłona mobilnego systemu od Apple doczekała się największej przemiany w swojej historii. Zaraz po premierze nie zabrakło słów krytyki, jak i okrzyków z zachwytu.

Nie będę ukrywał, że będąc użytkownikiem iPhone’a i obserwując to, jak zmieniają się konkurencyjne systemy, byłem bardzo bliski zmiany platformy. Choć na co dzień mam do czynienia z każdą z trzech najpopularniejszych platform, to jednak właśnie smartfon od Apple jest tym, na którym polegam najbardziej. Po części wynika to ze świetnego zaplecza App Store, jak i kompaktowych rozmiarów samego telefonu, który oferując mi jedną z najlepszych do niedawna specyfikacji, nie wymusza na mnie jego obsługi za pomocą dwóch rąk. Nie jest też tajemnicą, że pewną rolę odgrywa tu samo przyzwyczajenie, nabranie pewnych nawyków - co przekłada się błyskawiczną nawigację po interfejsie, czasem nawet bez spoglądania na ekran smartfona.

Po pewnym czasie można było jednak poczuć pewne znużenie tym, co serwuje nam co roku Apple. Oczywiście zmiany i nowości, które się pojawiały miały spory wpływ na to jak korzysta się z iUrządzeń, lecz za każdym razem brakowało tego najbardziej emocjonalnego efektu – metamorfozy wizualnej.

Gdy ta nastąpiła, użytkownicy niemal momentalnie podzielili się na dwa obozy – przeciwników i zwolenników nieco bardziej kolorowego i płaskiego iOS-a. Początkowo propozycja Apple mnie zachwyciła, później mój entuzjazm nieco ostygł, by ponownie przekonać się jak fajnie, po prostu fajnie korzysta się z iOS7. „Im dalej w las, tym więcej drzew” – mówi przysłowie i jest to doskonałe zobrazowanie tego, jak z każdym dniem i tygodniem użytkowania iOS7 nabierałem przekonania, że mimo wszystko Apple nie stworzyło znów czegoś „perfekcyjnego”, jak mówi się nie raz o ich produktach. Błędy, niedociągnięcia i zgrzyty spotykane niemal na każdym kroku drażnią. Są to drobne rzeczy, ale gdy takich, powiedzmy, niedoskonałości uzbieramy pokaźną ilość, to staje się to nie tyle zauważalne, co irytujące.

UX Critique to jeden z blogów na Tumblerze, gdzie znajdziemy jedynie 7 notek. Każda z nich dotyczy jednak jednego, konkretnego problemu w iOS7. Wiele z tych rzeczy było już wcześniej poruszanych, istnieje także wiele innych przykładów na to, jak Apple zdołało przeskoczyć zawieszonej przez siebie tak wysoko poprzeczki. Nie twierdzę, że poprzednicy iOS7 byli idealni, lecz tym razem wydaje mi się, że zmiany zostały wprowadzone na siłę i zbyt pospiesznie, by można było mówić o osiągnięciu zamierzonego celu.

Etykietki, których w żadnym wypadku nie podejrzewalibyśmy o pełnienie roli przycisku to kwestia powracająca jak bumerang, na każdym kroku obsługi systemu. Brak konsekwencji w prezentowaniu elementów interaktywnych jak znaczniki postępu odtwarzania czy poziomu głośności. Ten sam brak konsekwencji widoczny jest na ekranie udostępniania, gdzie część przycisków wydaje się być nieaktywna. Trudne do odczytania napisy czy ledwo widoczne ikonki pojawiają się nazbyt często.

„Siódemka” oferuje jednak także wiele usprawnień jak znacznie wygodniejszy ekran odblokowywanie niezmuszający nas do wykonywania precyzyjnego gestu czy coraz częściej implementowany przez firmy trzecie gest od lewej krawędzi ekranu umożliwiający powrót do poprzedniego widoku – znajdziemy go w wielu, choć nie wszystkich aplikacjach systemowych. Synchronizacja danych w tle dla wszystkich programów i wyczekiwane Control Center to jedne z najczęściej docenianych nowości.

Uważam, że przed Apple jest teraz więcej pracy niż kiedykolwiek wcześniej. Określenie „doprowadzenie do stanu używalności” byłoby zbyt dużym nadużyciem, lecz wyeliminowanie wspomnianych wad jest bardziej niż niezbędne. Nie spodziewałbym się jednak, by którakolwiek z kolejnych wersji 7.x miała to wszystko naprawić. Co powiecie na iOS8? I tak historia zatacza koło.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AppleiPhoneiPadiOSios7iOS8