Felietony

Instalator Steama zamiast płyt z grą to kpina i brak szacunku do PC-towych graczy

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

99

Kilka dni przed premierą Metal Gear Solid V: The Phantom Pain sieć obiegła informacja, że w PC-towych pudełkach z nową produkcją Konami nie ma płyt z grą. Zamiast nich umieszczono tam krążek z…instalatorem Steama. Konami nigdy nie miało szacunku do PC-towych graczy, ale przy tak dużej premierze tak...

Kilka dni przed premierą Metal Gear Solid V: The Phantom Pain sieć obiegła informacja, że w PC-towych pudełkach z nową produkcją Konami nie ma płyt z grą. Zamiast nich umieszczono tam krążek z…instalatorem Steama. Konami nigdy nie miało szacunku do PC-towych graczy, ale przy tak dużej premierze tak ważnego tytułu, to już przesada.

Jestem zagorzałym fanem gier w pudełkach, niezależnie od platformy. Z cyfrowej dystrybucji korzystam zarówno na konsolach, jak i na PC, ale tylko kiedy pojawiają się tam korzystne promocje. I tak dawno już zapchałem dysk swojej PlayStation 4, więc kombinuję co wykasować żeby pograć chociażby w gry z Plusa. Patrzę na przepastną, cyfrową bibliotekę gier na Steamie, w której posiadaniu jest Tomek i czuję, że jesteśmy innym pokoleniem graczy. W jego przygodzie z elektroniczną rozrywką cyfrowa dystrybucja pojawiła się wcześniej, dla mnie stawianie na półce pudełek z grami i płytami jest czymś naturalnym. Ale nie neguję Waszych cyfrowych zbiorów, mamy wybór, każdy dokonuje swojego.

Wybór

Żeby móc wybrać, trzeba wybór mieć. W przypadku Metal Gear Solid V: The Phantom Pain w wersji na PC takiego wyboru nie dostaliśmy. W pudełkach z grą znajduje się płyta, ale niespodzianką jest jej zawartość. Zamiast nowego MGS-a znajduje się tam bowiem mający 8,7 MB instalator Steama. Niemiła niespodzianka. Nie każdy śledzi informacje ze świata gier. Wyobraźcie sobie minę ludzi, którzy wracają do domu ze sklepu, otwierają pudełko, podekscytowani wkładają płytę do napędu.

28 gigabajtów - tyle mniej więcej zajmuje Metal Gear Solid V na Steamie i tyle pobrać musi każdy, kto chce w ten tytuł na PC zagrać. Sklep Valve to jedna z usług, która naprawdę dobrze wykorzystuje łącza internetowe i przy wyższych prędkościach pobieranie danych idzie sprawnie. Macie w domu 50-100-500 megabitów? Super, ale nie mierzcie ludzi swoją miarą. Nie każdy ma możliwość podłączenia takiego łącza - jedni mieszkają w miejscach, gdzie ledwo działa Neostrada, inni męczą się z opcjami radiowymi. Nie grają w sieci, nie kupuję gier w cyfrowej dystrybucji - nie wyobrażam sobie jak mieliby teraz pobrać 28 gigabajtów danych. A przecież zapłacili za grę niemałe pieniądze i chcieliby się nią cieszyć w dzień premiery. Konami nie raczyło nawet umożliwić opcji pobrania plików przed premierą, więc również osoby z lepszymi łączami musiały czekać. Podczas gdy konsolowcy po prostu włożyli krążek do napędu (aktualizację pomijam).

Czasem mam wrażenie, że żyję w jakiejś innej rzeczywistości, ale „na chłopski rozum” - jeśli kupuję grę w pudełku, oznacza to, że chcę grać z płyty. Gdybym był zainteresowany pobieraniem gry na Steamie, kupiłbym ją na Steamie. A gdybym chciał kupić grę w innym miejscu?

Przeglądam polskie sklepy w poszukiwaniu MGS V z polską, często korzystniejszą ceną. Nie ma, widzę tylko edycje konsolowe. Zostaje Steam i 60 euro.

To szkodzi graczom

Mnie to nie interesuje - i tak kupuję tylko na Steamie”. Czytałem takie komentarze wielokrotnie i rozumiem, że ktoś jest przywiązany do swojego konta, swojej biblioteki i w wielu przypadkach wygodniejszego kupowania gier. Pamiętajcie jednak, że zarówno fizyczne, jak i cyfrowe sklepy walczą o klienta. Ciekawymi bonusami, promocjami, pakietami gier. Jeśli jakiś tytuł dostępny jest wyłącznie na Steamie, piłeczka pozostaje po stronie Valve. Będzie promocja albo jej nie będzie, nikt przecież nie musi walczyć o klienta - chcą grać w Phantom Pain, niech płacą. Możliwe, że sklepy zechcą sprzedawać za jakiś czas pudełkową wersję gry taniej. Tylko jeszcze trzeba takie pudełko w sklepie znaleźć, a z tym jak się okazuje jest problem.

 Chcesz dać pograć rodzinie, kup grę dwa razy

W redakcji co jakiś czas powraca temat udostępniania rodzinie gier na Steamie. To działa, ale wszyscy wiemy, że wiąże się z pewnymi komplikacjami. Na przykład brakiem możliwości grania przez dwie osoby jednocześnie i nie chodzi tylko o jeden konkretny tytuł. Hipotetycznie - kupiłem MGS V na PC, chcę pograć, a inny członek rodziny w tym samym czasie ma ochotę na Garry's Mod udostępnionego z mojego konta. Abyśmy mogli pograć równocześnie, musimy mieć dwa różne konta. A jeśli obaj lubimy wirtualne budowle, problem rozwiąże się dopiero wtedy, gdy kupimy grę dwa razy, po jednym dla każdego z kont. Trochę słaba opcja, która w zamyśle miała przecież zaoszczędzić dublowania wydatków. W przypadku niektórych gier udostępnianie natomiast nie działa - wtedy pozostaje równoczesne logowanie się na dwa konta. O graniu w dwie różne pozycje przez dwie różne osoby również nie ma wtedy mowy.

Steam stał się potentatem na rynku cyfrowej dystrybucji i sami na to pozwoliliśmy. I to niestety nie my, ale Valve decyduje o tym jak będziemy korzystać z gier kupionych w ich sklepie. A przez takie decyzje, jakie podjęło ostatnio Konami, jakikolwiek wybór zostaje nam odebrany. I to jest jeden z powodów, przez który zawsze będę trzymał kciuki za pudełkową dystrybucję, niezależnie od tego czy chodzi o PC, czy konsole.

grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu