Technologie

[IDF] Apple ma czytnik linii papilarnych, a Intel rozpoznaje ludzi po głosie i chodzie

Karol Kopańko
[IDF] Apple ma czytnik linii papilarnych, a Intel rozpoznaje ludzi po głosie i chodzie
5

Spacerujesz ulicą i wyjmujesz z kieszeni komórkę, a ta od razu jest już odblokowana. Chcesz sprawdzić pocztę, ale nie musisz wpisywać hasła – aplikacja go nie wymaga. Idziesz do biblioteki, bo chcesz wypożyczyć książkę, a siadając przed publicznym komputerem obserwujesz na wyświetlaczu ekran logowan...

Spacerujesz ulicą i wyjmujesz z kieszeni komórkę, a ta od razu jest już odblokowana. Chcesz sprawdzić pocztę, ale nie musisz wpisywać hasła – aplikacja go nie wymaga. Idziesz do biblioteki, bo chcesz wypożyczyć książkę, a siadając przed publicznym komputerem obserwujesz na wyświetlaczu ekran logowania do Twoich usług. Rozpoznawanie linii papilarnych, stylu chodzenia, mówienia czy… kształtu pośladków, może raz na zawsze odesłać „qwerty1234” do lamusa.

Świat konwencjonalnych haseł i szyfrów powoli się kończy. Zakładamy sobie konta w różnych serwisach, które to z kolei często mają inne wymagania co długości, czy urozmaicenia haseł. Często powoduje to, że mamy tyle haseł, ile kont. Wywołuję sobie teraz z pamięci pewną anegdotkę z cyklu „nie próbujcie tego w domu”, dotyczacą właśnie ich zapamiętywania.

Nie będzie ona jednak miała nic wspólnego z wyzwaniami w styli „Jackass”. Otóż pewien Pan, cierpiąc na zaczątki demencji, a może po prostu charakteryzujący się brakiem talentu w zapamiętywaniu, postanowił pooklejać sobie monitor karteczkami wraz ze wszystkimi hasłami, których używa…

Może i komfort jego pracy stał w tamtym momencie na dość wysokim poziomie, ale było to raczej do czasu, kiedy za jego placami pojawić się mógł wprawny fotograf o niecnych zamiarach. Inni w walce z piętrzącymi się hasłami stosują metodę zapisywania ich na dysku np. w pliku tekstowym, co jest tylko niewiele mniej ryzykowne.

Część, zapewne sądzi, że zabezpieczyła się wystarczająco wynajdując jedno, skomplikowane hasło wklepywane dosłownie wszędzie. Wtedy wystarczy, aby ktoś je odkrył, a dostęp do wszystkich naszych kont stanie dla niego otworem. Jestem jednak przekonany, że większość z nas stosuje najprostsze: zapamiętywanie haseł. Przeglądarka proponuje nam skorzystanie z niego za każdym razem kiedy tylko wykryje, że logujemy się na nową stronę.

Nie wiem jednak czy wszyscy wiedzą, że za pomocą kilku kliknięć, każda osoba z chwilowym dostępem do naszego komputera może te wszystkie hasła odkryć. Oczywiście najlepszą metodą jest wymyślanie różnych, trudnych haseł. Jednak ich zapamiętanie sprawia problemy. Przyjrzyjmy się co, do zaproponowania w tej kwestii ma nam Intel.

Rzecz działa się trzeciego dnia Intel Developer Conferencje, podczas wystąpienia Genevieve Bell „Siedem miliardów przyszłości”, wrażeniami z którego dzieliłem się już z Wami na Antywebie.

Otóż w pewnym momencie Genevieve zaprosiła na sceną swoją koleżankę z pracy, Lamę Nachman, niosącą w rękach 2 smartfony. Tym razem zdecydowanie ważniejsze jednak od hardware’u rzeczonych maszyn, było oprogramowanie w jakie zostały ona wyposażone. Wystarczy bowiem mikrofon i odpowiedni program, aby urządzenie mogło rozpoznać, kto do niego mówi.

Witaj, Genevieve!

W pierwszej kolejności Lama zaprezentowała właśnie tę funkcjonalność. Zadziałało to bardzo dobrze, nawet mimo tego, że warunki rozmowy nie były idealne – ogromna sala konferencyjna z niosącym się pogłosem i szumem. Trzeba jednak być przygotowanym na takie właśnie ewentualności, bo przecież odbieranie telefonu na przejściu dla pieszych przy ruchliwej ulicy należy do codzienności.

Oba smartfony podczas toczonej miedzy Paniami dyskusji były też w stanie, zorientować się w kontekście zdarzenia i na podstawie wcześniejszych danych rozpoznać je jako przyjaciółki, znajdujące się w tym samym otoczeniu, blisko siebie.

Pokaż mi jak chodzisz, a powiem Ci kim jesteś

Na tym jednak obecność Lamy na scenie się nie skończyła, gdyż potem przyszła pora na jeszcze ciekawszy koncept.

Co byś powiedziała na to gdyby smartfon automatycznie rozpoznawał, kto go niesie tylko po sposobie w jaki stawia kroki? Proszę przejdź się z moim.

I rzeczywiście Genevieve zrobiła tak, jak przykazała jej przyjaciółka. Po przejściu kilku metrów system automatycznie się zaktualizował i wyświetlił zablokowanie dostępu. Potem smartfon przeszedł w ręce Lamy, która również przespacerowała się przez kilka sekund. I… to rzeczywiście działa – telefon się odblokował i przywitał Lamę, jako swojego użytkownika.

Pomyślcie tylko jakie to daje nam możliwości – nigdy już nie będzie nas witał napis „slide to unlock”, a wystarczające będzie, abyśmy normalnie, w swoim stylu chodzili. To jednak jest na razie tylko prototyp, a prelegentki nie ujawniły jeszcze jaką skutecznością może się on pochwalić.

i

Zapewne w czasie czytania tego artykułu przyszła Wam do głowy myśl, że przecież w nowym iPhone’ie także będziemy mieli pewną nowość związaną z autoryzacją dostępu – czytnik linii papilarnych. On jednak wymaga dodatkowego osprzętowania umieszczonego w kwadratowym przycisku, a propozycji Intela do działania potrzebne są jedynie mikrofon, akcelerometr i żyroskop, znajdujące się teraz w prawktycznie każdym telefonie.

Pokaż mi jak bije twoje serce, a powiem Ci kim jesteś

Technologiczny świat nie kończy się jednak na Apple czy Intelu. Przekonałem się o tym dobitnie kiedy wracając z San Francisco otworzyłem gazetę „Daily Mail”, w której moje oczy powędrowały ku ramce opisującej alternatywny sposób poradzenia sobie z mnogością haseł.

Otóż Kanadyjscy naukowcy opracowali specjalną bransoletkę, która bardzo dokładnie mierzy rytm pracy naszego serca. W teorii opaska ta może być połączona za pomocą specjalnej aplikacji ze smartfonem czy komputerem i w ten sposób identyfikować użytkowników. Artykuł wspomina także o patencie Samsunga, który wykorzystuje w tym celu charakter naszego pisma. Jednak tym dwóm ostatnim sposobom nie wróżę świetlanej przyszłości. Co innego wynalazkowi rodem z Tokio…

…o którym nie wiem co mam myśleć. Jego założeniem jest wykorzystane 360 czujników umieszczonych np. w samochodowym siedzeniu, które zbierają dane o nacisku i przekazują je do laptopa. A ten następnie ze zgromadzonych danych tworzy mapę kształtu naszych pośladków, od której zależy czy silnik wystartuje.

Naukowcy stojący za tym pomysłem zarzekają się, że ich projekt charakteryzuje się 99.9 % skuteczności i przewidują, ze już niedługo trafi do pierwszych aut. Ja chyba jednak pozostanę na razie przy czytniku linii papilarnych, a także z niecierpliwością będą wypatrywał momentu, kiedy Intel wprowadzi swoje nowości do pierwszych smartfonów.

Foto 1

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu