Smartfony

HTC U11 Life i U11+ - pierwsze wrażenia. Lepiej się tego zrobić nie da?

Tomasz Popielarczyk
HTC U11 Life i U11+ - pierwsze wrażenia. Lepiej się tego zrobić nie da?
5

HTC dziś zaskoczyło. Dwa nowe smartfony, z czego jeden jest flagowym produktem rywalizującym z najlepszymi modelami na rynku. Po ostatnich doniesieniach o przejęciu części aktywów przez Google'a, takiego ruchu nie spodziewał się chyba nikt. Czy jednak opłaca się interesować nowymi U11 Life oraz U11+?

Dziś rano pisałem o dwóch nowych smartfonach HTC. Modele U11 Life oraz U11+ mocno wpisują się designem w to, co w tym roku reprezentowali Tajwańczycy w tym roku. Oba modele wykonano z dwóch tafli szkła połączonych metalową ramką. Tyły przepięknie mienią się w świetle (szczególnie mowa tutaj o szafirowym kolorze) i są mocno zaokrąglone, co czyni konstrukcje o wiele zgrabniejszymi. O ile w przypadku modelu U11 Life trudno mówić o cienkich ramkach i świetnym stosunku powierzchni ekranu do ogólnej powierzchni smartfona, to U11+ pod tym względem nie odstaje już od high-endowych standardów. Wodoszczelne konstrukcje, złącza USB-C, słuchawki U-Sonic w zestawie i rozpoznawanie ściśnięć obudowy - tymi elementami U11 Life i U11+ będą walczyć o klientów końcowych. Czy jest szansa na sukces?

HTC U11 Life początkowo rozczarowywał. Spodziewałem się modelu z górnej półki, a patrząc na rendery widziałem co najwyżej średniaka. Gdy już HTC odsłoniło karty, wszystko stało się jasne - mamy do czynienia ze smartfonem za 1499 złotych, a za takie pieniądze U11 Life jest bardzo, ale to bardzo atrakcyjną propozycją. Jasne, Huawei, Xiaomi i inne mogą nas czarować lepszymi parametrami, ale HTC daje coś więcej - czystego Androida działającego w ramach programu Android One. Poza tym Tajwańczycy to po prostu solidna marka stawiająca mocno na jakość i stabilność. Prawdę mówiąc od jakiegoś czasu jest to moim zdaniem największy atut HTC. Może nie są tak innowacyjni i nie zalewają rynku tyloma premierami, ale każdy ich smartfon jest po prostu dopracowany i dopieszczony do granic możliwości.

Z U11 Life jest podobnie. Może nie zachwyci on naszych znajomych cieniutkimi ramkami wokół ekranu. Może nie rzuci na kolana baterią (2600 mAh to śmiesznie mało). Będzie jednak działał szybko, stabilnie i wydajnie. Powinien też dobrze spisywać się w zdjęciach - zarówno tych wykonywanych przednią jak i tylną kamerką. W końcu HTC ma w swojej ofercie średniaka, który może zawalczyć w ofertach abonamentowych. Szkoda, że na szerszą dystrybucję tego modelu póki co zdecydował się jedynie T-Mobile (u innych smartfon będzie dostępny na zamówienie).

Co z HTC U11+? Ten model nie został opracowany z myślą o naszym rynku, co zresztą sugerują plany związane z dystrybucją. Smartfon będzie bowiem dostępny tylko za pośrednictwem oficjalnego sklepu HTC w cenie... 3390 złotych. Czy to dużo? Patrząc na inne flagowe smartfony, jest to normalna kwota. W końcu. HTC miał tendencję do przesadzania z ceną. Dopiero U11 zerwał z tą tradycją, co jednak chyba nie pomogło w sprzedaży. Czy tym razem będzie inaczej? Na pewno nie w Polsce. U nas w high-endzie rządzą iPhone'y i Samsungi, a jeżeli ktoś ma zburzyć ten duopol, będzie to Huawei ze swoim Mate 10 wycenianym (wg nieoficjalnych doniesień) podobnie co U11+.

Nie zmienia to jednak faktu, że HTC U11+ to kawał świetnego urządzenia. Potężny, 6-calowy ekran otoczono smukłymi ramkami, dzięki czemu urządzenie nie wygląda monstrualnie. Fantastyczny aparat znany m.in. z U11 i Google Pixel 2 jest jednym z najlepszych modułów na rynku i nie rozczaruje absolutnie nikogo, kto szuka bezkompromisowej jakości zdjęć. To wszystko idzie w parze z topowymi parametrami, o których pisałem szerzej już rano. Mało tego, producent zdecydował się również wprowadzić na rynek designerską wersję z przezroczystą obudową, która prezentuje się wręcz obłędnie. To jest naprawdę jedna z najmocniejszych premier HTC w ciągu ostatnich lat.

I co? I nic, bo nie mówi się o niej tak dużo, jak o nowych Samsungach, Apple czy nawet Huawei. Dziś media zalały publikacje z pierwszymi wrażeniami. Dziennikarze powzdychali, pochwalili i jutro nikt nie będzie o fantastycznych smartfonach HTC pamiętał. Nie ma jednak żadnej złotej rady dla tajwańskiej firmy, która w Polsce kojarzy się fanom technologii przede wszystkim z kultowymi smartfonami sprzed lat. Czy to oznacza, że jej czas zwyczajnie przeminął? Przestała być tą fajną marką, której ludzie pożądają, a nastolatkowie w szkołach wymawiają nazwę z wyraźną nutą ekscytacji? Oby nie, bo najgorsze, co może spotkać skostniały już teraz rynek mobilnym do brak pluralizmu. Dlatego, w imię zdrowej konkurencji, życzę Tajwańczykom dobrej sprzedaży nowych telefonów. Niech w końcu jakaś marka, która nie pochodzi z Chin, popodgryza trochę gigantów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu