Google

Hiszpania nie dla Google'a, Rosja zresztą również...

Tomasz Popielarczyk
Hiszpania nie dla Google'a, Rosja zresztą również...
17

Zmiany prawne uderzają w interesy Google'a nie tylko w Hiszpanii. Rosja okazała się równie nieprzyjaznym miejscem dla kalifornijskiej firmy. Decyzja Dumy o nałożeniu na technologicznych gigantów obowiązku przechowywania danych użytkowników na lokalnych serwerach okazała się wystarczającym powodem, a...

Zmiany prawne uderzają w interesy Google'a nie tylko w Hiszpanii. Rosja okazała się równie nieprzyjaznym miejscem dla kalifornijskiej firmy. Decyzja Dumy o nałożeniu na technologicznych gigantów obowiązku przechowywania danych użytkowników na lokalnych serwerach okazała się wystarczającym powodem, aby rozpocząć ewakuację.

Zaledwie kilka dni temu pisałem o zamknięciu usługi Google News w Hiszpanii, gdzie wprowadzona została opłata Google Tax zmuszająca do płacenia wydawcom za wykorzystywanie nawet fragmentów ich treści. Wczoraj świat obiegła kolejna informacja tego typu - tym razem związana z rynkiem rosyjskim. Z początkiem 2015 roku operatorzy stron www i usług internetowych zostaną zmuszeni do przechowywania danych dotyczących obywateli Rosji na serwerach zlokalizowanych w granicach Federacji Rosyjskiej. Naturalnie uderza to w amerykańskich gigantów: Facebooka, Twittera czy właśnie Google'a. Komentatorzy sugerują, że ruch ten pozwoli rosyjskim służbom na szybsze i skuteczniejsze docieranie do danych na temat wybranych osób - na przykład ściganych przez prawo. Kreml tłumaczy natomiast swoją decyzję koniecznością ochrony danych obywateli, które na amerykańskich serwerach są poddawane inwigilacji.

Google nie wycofuje się całkowicie z rynku rosyjskiego, a jedynie zamyka tutejszy dział projektowy, w którym zatrudniano 50 pracowników. Nie sposób nie powiązać tej decyzji z nadchodzącymi zmianami w prawie - mimo, że kalifornijski gigant nie wydał żadnego oficjalnego oświadczenia. Wiadomo jedynie, że zatrudnione w placówce osoby otrzymają propozycje przejścia do innych, zagranicznych działów firmy. Wall Street Journal sugeruje, że to zaledwie początek ewakuacji i w Rosji prawdopodobnie zostaną jedynie pracownicy odpowiedzialni za marketing, wsparcie techniczne oraz sprzedaż. Trudno jednak mówić o jakimkolwiek kataklizmie, bo według danych Financial Times w Rosji Google zatrudnia łącznie 100 inżynierów.

Dotąd Google w Rosji znajdował się stale w cieniu lokalnego giganta - firmy Yandex posiadającej 62 proc. udziałów w rynku wyszukiwarek. Kalifornijski gigant w pierwszym kwartale br. musiał zadowolić się 27 proc. Jednak już w trzecim kwartale wynik ten wzrósł do 31 proc. Pokłosiem tych wzrostów jest jednak coraz większe ingerowanie władz rosyjskich w wyświetlane w wynikach wyszukiwania treści. Tylko w minionym półroczu Kreml zażądał usunięcia stąd 235 linków, które w jakiś sposób godziły w interesy państwowe.

Tymczasem wolność internetu w Rosji jest poważnie zagrożone. Nowe prawo nie tylko wymusza lokalne przechowywanie danych na temat internautów, ale również nakłada obowiązek rejestracji stron notujący ponad 3 tys. wizyt miesięcznie. Specjalnie na ten cel powołana została instytucja strażników monitorujących społeczności internetowe. Zmiany w prawie przewidują również możliwość zamykania stron internetowych bez wyroku sądu. Budzi to oczywiście duży niepokój, ale z drugiej strony, jakby nie patrzeć, pomysły zachodnich mocarstw nie są wiele lepsze - z tym, że tutaj większość działań motywuje się walką z piractwem internetowym.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Googlerosjacenzurawyszukiwanie