Felietony

Grywalizacja w ruchu drogowym? Zejdźmy na ziemię!

Grzegorz Marczak
Grywalizacja w ruchu drogowym? Zejdźmy na ziemię!
15

Autorem tekst jest Tomasz Partyka, Finder S.A. Paweł Tkaczyk zaproponował niedawno, by spróbować potraktować kodeks drogowy, czy szerzej - ruch drogowy, jako grę. Bardzo nęcąca koncepcja, choć w wersji proponowanej przez Pawła Tkaczyka przypomina nieco opowieści rodem z „krainy mchu i paproci”...


Autorem tekst jest Tomasz Partyka, Finder S.A.

Paweł Tkaczyk zaproponował niedawno, by spróbować potraktować kodeks drogowy, czy szerzej - ruch drogowy, jako grę. Bardzo nęcąca koncepcja, choć w wersji proponowanej przez Pawła Tkaczyka przypomina nieco opowieści rodem z „krainy mchu i paproci”. A wcale tak być nie musi. Sposoby, by premiować bezpiecznych kierowców istnieją, choć w Polsce nie są powszechnie znane.

Najpierw kilka uwag. Nagradzanie iPadami za przepisową jazdę czy możliwość szybszego jeżdżenia dla najlepszych kierowców kłóci się choćby z ustawą zasadniczą czy szeroko rozumianą sprawiedliwością społeczną. Ciężkie do zaakceptowania wydają się być niższe składki na opiekę zdrowotną czy dopłaty do kredytu mieszkaniowego za bezpieczną i przepisową jazdę. Bo co z tymi, którzy nie mają prawa jazdy ani samochodu (a tak!takich ludzi jest całkiem sporo). A co z tymi, którzy mają prawo jazdy i nawet samochód, ale w ogóle nie jeżdżą? Albo zwyczajnie nie potrzebują kredytu? I najważniejsze: kto za to wszystko zapłaci? Czy jesteśmy pewni, że na takie cuda stać jakiś inny kraj niż Szwecję czy Danię?

Może grywalizacja w ruchu drogowym już istnieje?

Zamiast wymyślać mało realne rozwiązania, zastanówmy się czy elementów grywalizacji już nie ma. W związku z coraz bardziej powszechną modą na ekologię - a może bardziej na oszczędność - coraz częściej rywalizujemy przerzucając się kolejnymi liczbami, obrazującymi coraz mniejsze spalanie naszych aut. Tak się dzieje oddolnie w kręgach towarzyskich, ale polityka wielu firm też tak wygląda. Coraz częściej mamy do czynienia z nagradzaniem kierowców, którzy mają najniższe średnie spalanie. Jak wiadomo, im spokojniejsza jazda - wolniejsza, łagodniejsza - tym średnie spalanie mniejsze. Jazda zgodna z przepisami jest dużo łatwiejsza, jeśli cały czas pamiętamy, że dzięki temu mniej spalamy, a co za tym idzie mamy niższe koszty eksploatacyjne pojazdu, czyli kasa zostaje nam w kieszeni. I to jest nagroda!

Grywalizacja w ruchu drogowym to nie tylko eco jazda

A jak jest w ubezpieczeniach? Na polskim rynku ubezpieczeń komunikacyjnych od dawna panuje sytuacja ogólnego narzekania. Firmy ubezpieczeniowe utyskują, że nie wszyscy kierowcy wykupują ubezpieczenia (nawet te obowiązkowe), zbyt małe są wpływy ze składki, że z ubezpieczeń bardziej dochodowych trzeba dokładać do deficytowych… Klienci z kolei mają uzasadnione pretensje, że składki są wysokie. Kierowcy jeżdżący bardziej ryzykownie powodują kilkakrotnie większe szkody niż prowadzący bezpiecznie, więc powinni płacić wyższe składki. W rzeczywistości wcale tak nie jest – kierowcy z grupy niskiego ryzyka zmuszani są do subsydiowania kierowców, którzy często ryzykują na drodze. Jest to nie tylko niesprawiedliwe, ale może wręcz zachęcać do niebezpiecznych zachowań.

Łatwego i kompleksowego rozwiązania tego wachlarza problemów nie ma. Są jednak sposoby na eliminację części z nich. Mam tu na myśli wykorzystanie technologii GPS i systemów rejestrujących zachowania kierowców na drodze. Od razu wyjaśniam, że chodzi wyłącznie o dobrowolne poddanie się takiej weryfikacji i nie ma mowy o narzucaniu obowiązku powszechności jego zastosowania. To rozwiązanie typu „coś za coś” – niższa składka w zamian za możliwość weryfikacji zachowań na drodze. Takie warianty ubezpieczenia motoryzacyjnego, dostępne od kilku lat w innych krajach (Europa, USA), kryją się pod nazwą Pay as you drive / Pay how you drive (PAYD/PHYD), czy ogólniej Usage Based Insurance (UBI).

Analizy szkodowości ubezpieczeniowej prowadzone za granicą wykazały, że za duży procent niepożądanych zdarzeń odpowiedzialne są stosunkowo nieliczne grupy użytkowników, z określonymi schematami zachowań. Są to np. młodzi wiekiem kierowcy, szczególnie narażeni na przykre zdarzenia drogowe w wieczory i noce w czasie weekendów. Skutkuje to podwyższonymi składkami ubezpieczeniowym dla tej grupy. Wiadomo jednak, że kryterium wiekowe „gromadzi” w jednym worku tych niebezpiecznych dla siebie i otoczenia wraz z tymi, którzy mogą być wzorem poprawnych zachowań. Sposobem na ochronę portfeli „prymusów” jest PAYD – np. rezygnują oni z używania auta w godzinach szczególnego (wynikającego ze statystyki) zagrożenia, dzięki czemu płacą mniej.

Weryfikację ustaleń zapewnia monitoring GPS. Rozwiązania ubezpieczeniowe w zależności od sposobu wykorzystania pojazdu są bardzo przydatne i polecane osobom korzystającym z nich rzadziej, np. używanych okazjonalnie lub hobbystycznie – motocykli, pojazdów kolekcjonerskich czy kempingowych. Stawka jest pobierana od rzeczywiście wykonanych przebiegów. Podobnie może być z pojazdami, które tylko sporadycznie wyruszają na drogi publiczne – maszyny rolnicze, budowlane lub o innej specyfice.

Sam decyduję, ile płacę

Model PHYD jest jeszcze ciekawszy, gdyż kierowca ma realny wpływ na wysokość składki ubezpieczeniowej w zależności od tego jak jeździ. Urządzenie GPS/GSM monitoruje - oprócz drogi i czasów jazdy - szereg innych zmiennych takich jak częstotliwość ostrego hamowania, czy nagłego przyśpieszania, prędkości obrotowe silnika, czy ilość niebezpiecznych zachowań na drodze (przekroczenia dozwolonych prędkości). Wszystko to jest przeliczane i na podstawie wielu czynników jest budowany wskaźnik bezpieczeństwa kierowcy. Tak zbudowany wskaźnik ma wpływ na wysokość składki ubezpieczeniowej – ma to ogromną zaletę zwłaszcza w przypadku młodych kierowców, którzy są niejako „karani za wiek”.

Warto dodać, że montaż modułu GPS/GSM w pojeździe na potrzeby ubezpieczenia PAYD otwiera też możliwości automatycznego zgłaszania wypadku służbom ratunkowym wraz z odwzorowaniem na mapie dokładnej lokalizacji zdarzenia. Takie rozwiązanie nosi nazwę E-Call i jego wdrożenie – jako powszechnego standardu - jest w planach na najbliższe lata władz Unii Europejskiej. Na polskim rynku są już takie techniczne rozwiązania gotowe do wdrożenia w produktach ubezpieczycieli.

Wprowadzenie zasad grywalizacji w ruchu drogowym jest możliwe. Może nie tak spektakularnych jak proponował Paweł Tkaczyk, ale za to może być bardzo prosto wprowadzone.

Foto

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Grywalizacjaprawo jazdy