Google

Google ukrywa dane o fragmentacji Androida. Czyżby zaczął się tego wstydzić?

Dawid Pacholczyk
Google ukrywa dane o fragmentacji Androida. Czyżby zaczął się tego wstydzić?
63

Google zaczyna ukrywać dane, które przez lata były wykorzystywane przez konkurencję do wbijania im szpili w bok. Chyba zaczynają się wstydzić swojej własnej niemocy.

Fragmentacja Androida na rynku to powód do ciągłych żartów z Google. Zarówno klienci jak i konkurencja bardzo chętnie wykorzystują to, aby podkreślić ułomność jaką charakteryzuje się Android na tym polu.

Przez lata Google na bieżąco aktualizował dane na temat wykorzystania poszczególnych dystrybucji. Pomimo, że było to głównie narzędzie dla programistów to dostęp do tych informacji był dostępny dla każdego. Fundamentalna idea stojąca za tymi liczbami to poinformowanie deweloperów do jakiego grona odbiorców trafią wybierając daną wersją systemu Android.

Niestety Google nie wystawiał sobie tym dobrego świadectwa. Z każdą kolejną wersją widać było rosnący problem, z którym Android nie mógł sobie poradzić. Kawałki tortu nowych wersji rosły niesamowicie wolno, za to ogromne porcje związane ze starymi, przestarzałymi wersjami nie chciały maleć.

Android się chowa

No dobra, nie cały Android, ale dane na temat jego fragmentacji. Od października 2018 roku coś się zaczęło dziać. Przed tą datą, Google aktualizował dane na temat wykorzystania dystrybucji w miesięcznych interwałach. Zmieniło się to 26 października 2018 roku bo od tego momentu przez blisko pół roku Google przestał pokazywać jak Android radzi sobie z problemem fragmentacji. Widać, że ta drobna drzazga zaczęła ich bardzo drażnić. W końcu Apple niemal na każdej konferencji punktował ich za to jak słabo sobie radzą na tym polu. Każdego może to zmęczyć.

Na następną aktualizacje przyszło nam czekać do I/O 2019. Dopiero tam aktualne dane o udziale poszczególnych dystrybucji Androida ujrzały światło dzienne. A jak to wygląda teraz? Jeszcze ciekawiej. Wychodzi na to, że Android schował się ze wstydu. Tak tak! Google zdjął wykres ze swojej strony.

Na szczęście dane nie stały się wiedzą tajemną. Google nie może sobie na to pozwolić. W końcu programiści muszą wiedzieć jaki udział rynku ma dana wersja żeby odpowiednio zaprojektować swoje aplikacje. Dostęp do nich jest stosunkowo prosty, ale wymaga chęci. Należy ściągnąć Android Studio, środowisko programistyczne służące do tworzenia aplikacji na Androida i utworzyć nowy projekt. Tam, przy wyborze wersji dostajemy dokładne informacje o udziale poszczególnych wersji systemu Android.

Jak Android sobie radzi?

Ten diagram czytamy trochę inaczej niż standardowy wykres kołowy do którego przyzwyczaił nas Google. Każdy programista podczas tworzenia swojej aplikacji określa najniższą wersję na której jego aplikacja może być uruchomiona (tzw. minSdk). Domyślnie taka apka będzie działała bez zarzutu również na każdej nowszej wersji. Dlatego w tym wypadku dane nie określają bezpośrednio udziału danej wersji na rynku, a pokazuje jaki procent użytkowników Androida utracą po wyborze danej wersji.

Niezależnie od tego jak na to patrzymy, to przed naszymi oczami maluje się obraz nędzy i rozpaczy. Rozmawiamy już o Android 11 i o tym jakie to nowe, fantastyczne funkcjonalności zostaną w nim wprowadzone, a przecież aktualnie najnowsza wersja (Android 10) nie przekroczyła nawet 10% udziału w rynku.

Co z tego, że co roku dostajemy nowy numerek skoro to tylko teoria. Tylko niewielki ułamek klientów ma możliwość skorzystania z dobrodziejstw najnowszej wersji. Do tego jeszcze dochodzą producenci, którzy bardzo opieszale podchodzą do kwestii aktualizacji.

Google zdecydowanie ma czego się wstydzić. Za dużo uwagi przykłada do dodawania nowych funkcjonalności, a za mało do ogarnięcia tego bałaganu za który w ogromnej części sami odpowiadają.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu