Rand Fishkin na blogu SparkToro wskazał na bardzo istotne zmiany, które odbyły się w zachowaniach użytkownika – a te są implikowane przez to jak zmieniło się Google. Za pomocą danych z Jumpshot (firma zajmująca się danymi z ramienia Avasta) określono, ile zapytań do Google kończy się brakiem kolejnego kliknięcia. Na potrzeby badania założono, że brak kolejnego kliknięcia w wyniki wyszukiwania oznacza, że użytkownik uzyskał to, czego oczekiwał i zwyczajnie zakończył wyszukiwanie. Przyjrzano się również temu jaki udział w klikach użytkowników mają reklamy w Google, a wszystko to z podziałem na użytkowników komputerów i urządzeń mobilnych. Wyniki są… cóż. Bardzo ciekawe.
O ile w przypadku użytkowników komputerowych nie zmieniło się zbyt wiele na przestrzeni 3 lat, tak już w środowisku użytkowników smartfonów i tabletów różnica jest kolosalna. Usługi, w które obudowano SERP-y, a także usprawnienia w kontekście widoczności reklam (nie bez znaczenia są również starania reklamodawców) skutecznie odciągają użytkowników od wyników wyszukiwania i widać to najbardziej na przykładzie użytkowników mobilnych. Ponad połowa z nich nie wykonuje już kolejnego kliknięcia, bo odpowiedź na aktualny problem uzyskuje „od razu”. Co więcej, mocno wzrasta udział reklam, co powinno cieszyć chociażby osoby z branży e-commerce. Natomiast od 3 lat systematycznie spada udział zapytań kończących się przejściem do organicznego wyniki wyszukiwania.
Zobacz także: Też macie dość wyszukiwarki w Google Play?
Pamiętacie przypadek Wikipedii? Niegdyś to ona narzekała na rozpasania w SERP-ach
Na początku tego roku pisałem artykuł, w którym podnosiłem wątek niezadowolonej z ruchu z Google Wikipedii: z powodu Knowledge Graphs, ruch z wyszukiwarek w encyklopedii mocno spadł.
Tego typu argumenty podnoszone przez media wskazywały na ogromne straty Wikipedii w związku z wdrożeniem mechanizmu Knowledge Graphs. Użytkownicy poszukujący informacji na konkretne tematy otrzymywali „pigułkę” bez klikania w link do Wikipedii – niewielki obszar w przeglądarce w ogromnej większości zapewniał zastrzyk odpowiednich danych. Jimmy Wales z Wikipedii zdementował te doniesienia twierdząc, że do żadnej takiej sytuacji nie doszło. Mówi się jednak, że był to zabieg czysto PR-owy, wynikający z dbałości o własne interesy w kontekście potężnego partnera (jakim dla Wikipedii jest Google).
Jednak Wikipedia to potężny podmiot współpracujący z Google i jego sytuacja nie jest reprezentatywna dla mniejszych wydawców, którzy mogą odczuwać spadki związane z wprowadzaniem kolejnych usług kontekstowych w SERP-ach. Jednak wydawcy w tym momencie powinni skupiać się przede wszystkim na tym, by swoje treści dostosowywać do nowych realiów, a także do innych usług Google – dbać o to, by w filmach pojawiały się materiały wideo, a konkretne, celne informacje trafiały do Knowledge Graphs.
Pełne wyniki badania możecie znaleźć tutaj
Więcej z kategorii Google:
- Dokonało się. Fitbit wpadł ostatecznie w objęcia Google
- Chcą zmusić Google do płacenia. Firma "eksperymentalnie" wycięła z wyszukiwania ich największe serwisy
- Instagram i TikTok dostaną miejsce w "karuzeli" z wideo w wyszukiwarce Google
- Google daje, Google zabiera. Aparaty w Pixel 5 i 4a po aktualizacji straciły funkcję
- WhatsApp oskarżony o udzielenie pełnego dostępu do rozmów i plików Google w celach reklamowych