Google

Ofensywa Google w Polsce trwa, Lens jest już gotowy na premierę asystenta

Kamil Świtalski
Ofensywa Google w Polsce trwa, Lens jest już gotowy na premierę asystenta
3

Platforma Google Lens rośnie w siłę — co rusz uczy się czego nowego. Google ogłosiło, że bez problemu odróżni już ponad miliard przedmiotów!

Asystent Google to najbardziej wyczekiwana wśród polskich użytkowników usług giganta w ostatnich latach funkcja. Wszystko wskazuje na to, że niebawem nareszcie się jej doczekamy (zobacz: Asystent Google w Polsce w styczniu? Google rozsyła zaproszenia na oficjalną premierę) — póki co możemy jednak podejrzeć pierwsze wrażenia Kamila (zobacz: 2 tygodnie z polskim asystentem Google, polubiłem go) i ostrzyć sobie ząbki patrząc na nowe rozwiązania z jego wykorzystaniem, jak chociażby w przypadku opisywanego wczoraj przez Jakuba „Routines”. Mówiąc o Asystencie, dla wielu na pierwszy plan automatycznie wysuwa się zapowiedziana na zeszłorocznej edycji imprezy Google I/O platforma Lens, która z nim zręcznie współpracuje. Skupia się na rozpoznawaniu obrazów i podpowiadaniu... co właściwie widzimy na zdjęciach. Pierwszy raz miałem przyjemność skorzystać z jej polskiej wersji jeszcze w czerwcu. Działała wtedy dość sprawnie, choć nie obyło się bez wpadek. Ale chyba wszyscy mamy świadomość tego, że tak naprawdę ona... dopiero raczkuje. Na rynku jest raptem od roku i ciągle się czegoś uczy — jednak jak czytamy na oficjalnym blogu Google, pierwszy kamień milowy za nią!

Zobacz też: „Routines” – czyli Asystent Google na dobrych sterydach

Ponad miliard przedmiotów: tyle jest w stanie odróżnić Google Lens!

Kiedy Google Lens startowało, było rozpoznać około raptem 1/4 tego, co teraz. Niby nie jest to mało, jeżeli jednak ma to być narzędzie tak użyteczne jak od początku opisywali je twórcy, to kropla w morzu potrzeb. Najwyraźniej jednak platforma szybko uczy się nowych sztuczek, bo we wczorajszym wpisie możemy się doczytać, że obecnie jest to już miliard przedmiotów. Duża w tym zasługa nowego systemu rozpoznawania liter, która pozwala Google Lens uczyć się nazw przedmiotów sczytując je. Do tego dochodzą jeszcze zdjęcia udostępniane ze smartfonów, które dostarczają dużo ważnych danych.

Zobacz też: 7 rzeczy, których asystent Google nie potrafi zrobić po polsku, a robi po angielsku

Google mówi o miliardzie, jednak wszystko to opiera się o statystyki z platformy zakupowej Google — tyle jest tam w stanie odróżnić. Ma jednak nieco więcej asów w rękawie, włącznie z "retro" przedmiotami, które już dawno wypadły z katalogów  — starymi książkami, konsolami czy nawet przedmiotami codziennego użytku. Warto też mieć na uwadze, że Google Lens to platforma, która pomoże nam rozpoznać dużo więcej, niż tylko przedmioty. Coraz lepiej radzi sobie z ludźmi, WiFi czy kształtami geometrycznymi. Funkcja pobierania wszystkich danych z etykiety routera i automatyczne łączenie się z jego siecią WiFi to fantastyczne udoskonalenie, z którego na co dzień korzystam: wygodne i niezwykle praktyczne.

Fajnie widzieć, że platforma się rozwija — za kilka lat ma szansę stać się prawdziwie rewolucyjnym narzędziem. Do tego potrzebnych jest jej jeszcze więcej danych — nie pozostaje nam zatem nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu