Felietony

Google jako Koloseum z początków naszej ery. To się właśnie wydarzyło w sobotę w sieci

Grzegorz Ułan
Google jako Koloseum z początków naszej ery. To się właśnie wydarzyło w sobotę w sieci
8

Celowo nie będę używał tu słów kluczowych z tego tragicznego zdarzenia, aby nie być posądzony, że również chcemy uczestniczyć w tych igrzyskach. Niemniej chyba każdy z Was będzie wiedział o co chodzi.

W sobotni wieczór wiadro pomyj wylało się na prowadzących studio sportowe w telewizji, ale również na serwisy internetowe, które prześcigały się w nagłówkach, by ściągnąć do siebie jak najwięcej zainteresowanych tym przykrym zdarzeniem internautów.

Czytając komentarze pod nimi, a zwłaszcza po jednym - Nie oglądałam meczu, ale to naprawdę straszne, co się wydarzyło, zacząłem się zastanawiać z czego to wszystko wynika.

Pierwsze skojarzenie, jakie na tę okoliczność przyszło mi do głowy to Google jako rzymskie Koloseum z początków naszej ery, Twitter jako handlarze „rekrutujący” gladiatorów wraz z „naganiaczami” w postaci serwisów internetowych.

Zasięgi ich postów i liczby komentarzy pod tymi krótkimi wpisami w serwisach internetowych - pisanymi na kolanie, by jak najszybciej załapać się na tę arenę igrzysk były porażające i nagle całe Koloseum wypełniło się widzami, mniej lub bardziej przypadkowymi.

Niektóre nagłówki były naprawdę poniżej krytyki, przy których taki - Czy 13 czerwca jest niedziela handlowa? Czy sklepy są otwarte? to mały pikuś. Miały zachęcić do wejścia na trybuny zarówno tych, którzy chcą zobaczyć filmik ze zdarzenia, jak i tych, którzy nagle zechcieli poznać kim w ogóle jest ten piłkarz, czy ma rodzinę i co ona na to.

Czy można winić za to te serwisy internetowe? Nie - głównym motorem tych igrzysk są widzowie, gdyby nie oni, nie odbywały by się one w ogóle. Tak działa psychika ludzka od wieków, nieco irracjonalna, bo przecież większość z tych internautów pierwszy raz usłyszała nazwisko tego piłkarza. Tak to działa od wieków nie tylko w sieci, ale i w życiu codziennym. Nie raz zapewne widzieliście różnego rodzaju wypadki i tłumy gapiów utrudniających akcję ratunkową z wyciągniętymi smartfonami, robiącymi zdjęcia i nagrywającymi filmiki.

Tak działają też algorytmy Google, na tej podstawie są konstruowane i według takich kryteriów działają roboty indeksujące. Więc skoro widzowie chcą to oglądać, skoro chcą igrzysk, znajdą je w tym Koloseum.

Tego nie zmienimy, nie zmieniliśmy tego przez ostatnie 2 tysiące lat i obrażanie się na serwisy internetowe też tego nie zmieni. Oczywiście nie bronię ich w żaden sposób, tylko uwypuklam istotę i źródło pochodzenia tego typu zjawiska. Jesteśmy jego nierozerwalną częścią i myślę, że pozostanie ono z nami przez następne wieki.

Stock Image from Depositphotos.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu