Świat

Zaczęło się. Australia każe płacić Google i Facebookowi za swoje newsy

Krzysztof Rojek
Zaczęło się. Australia każe płacić Google i Facebookowi za swoje newsy
36

Rząd Australii twierdzi, że giganci tacy jak Google i Facebook czerpią zyski z tego, że w ich serwisach pojawiają się treści lokalnych wydawców. Dlatego też daje im 3 miesiące na wypracowanie porozumienia z mediami, mającego regulować wysokość opłat za publikowanie ich newsów na w tych portalach.

Temat znany szeroko jako ACTA 2 przez pewien czas stał się głównym obiektem debat politycznych zarówno w Polsce, jak i w całej Europie. Zapisy tej ustawy regulują to, w jaki sposób treści są udostępniane w internecie, a u jej podstaw leży założenie, że z danej treści zysk czerpie głównie jej twórca. Dlatego m.in. nakłada ona na agregatory treści (w tym - media społecznościowe) obowiązek uiszczenia opłaty autorowi za treść udostępnianą przez ich użytkowników, bądź też - usunięcie takiego linku z serwisu. Od przegłosowania ACTA 2 minął rok, w mechanizmach działania największych agregatorów póki co nie zmieniło się nic i wszyscy jakby o temacie zapomnieli. Cóż, chyba najwyższy czas odkurzyć wspomnienia, ponieważ rząd Australii właśnie wprowadził w życie bardzo podobny przepis, mający zapewnić dochód nadszarpniętemu przez pandemię rynkowi tamtejszych mediów.

Australia zmusi Facebooka i Googla do płacenia mediom za ich informacje

Opublikowany właśnie projekt ustawy daje dwóm gigantom trzy miesiące na ustalenie z lokalnymi mediami uczciwej formy współpracy, w tym - wysokości opłat, jakie te dwa podmioty będą przekazywać wydawcom w zamian za możliwość publikowania u siebie (a więc - generowania ruchu i zarabiania na nim) ich treści. Minister Skarbu, Josh Frydenberg, stwierdził w wypowiedzi dla prasy, że ustawa na początku będzie obejmować tylko te dwa podmioty, ale zapewne w przyszłości kolejne duże portale internetowe do nich dołączą.

Chodzi nam o uczciwe podejście do australijskich mediów, zwiększenie konkurencyjności na rynku oraz ochronę zarówno konsumentów jak krajobrazu medialnego

Projekt zakłada, że jeżeli amerykańskie platformy nie uzgodnią z mediami wysokości opłat w przeciągu trzech miesięcy, zostanie wyznaczony arbitraż, który takie decyzje podejmie za nich. Co jeżeli Facebook bądź Google nie będą przestrzegać zasad? Projekt zakłada możliwość nałożenia na nie kary w wysokości maksymalnie 10 proc. rocznego obrotu platformy, bądź 10 milionów australijskich dolarów (7,2 mln dolarów amerykańskich).

Google i Facebook się z taką polityką oczywiście nie zgadzają

Lokalny manager Google, Mel Silva, oczywiście jest przeciwko wprowadzeniu takich zasad współpracy, zwracając uwagę na to, że dzięki usługom Google wydawcy mają znacznie większy ruch na swojej stronie, co samo z siebie jest dla nich dużym zyskiem. W oświadczeniu, które opublikował, możemy przeczytać:

Mieliśmy nadzieję, że projekt ustawy będzie przyszłościowy i zachęci zarówno wydawców, jak i platformy cyfrowe do negocjowania i wprowadzania innowacji na rzecz lepszej przyszłości, dlatego jesteśmy głęboko rozczarowani i zaniepokojeni, ponieważ to, co zaprezentowano, zdecydowanie tego nie osiągnie

Jego odpowiednik w Facebooku, Will Easton, ograniczył się do krótkiego stwierdzenia, że przygląda się projektowi, aby "zrozumieć wpływ, jaki będzie to miało na branżę,  usługi i  inwestycje Facebooka w ekosystem wiadomości w Australii".

Platformom nie zostawiono za dużo pola do manewru

Wydaje się, że Australia za pomocą prostego rozwiązania doszła do tego, co Unia Europejska chce osiągnąć od dawna. Trzy miesiące to dosyć krótki czas na negocjacje, więc (o ile projekt przerodzi się w prawo) niedługo będziemy mogli zobaczyć pierwsze efekty działania tej ustawy. To, jak będzie wyglądał australijski internet po tym okresie pokaże, czy i w jakim kształcie podobne rozwiązania można wprowadzić w innych krajach.

Jesteście zdania, że pomysł australijskich polityków jest dobrym ruchem, czy też widzielibyście takie rozwiązanie w innym kształcie?

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu