Mobile

Tomku - mam kolejny argument za tym, by zastanowić się przed kupnem flagowca

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

78

Tomek zręcznie odbił piłeczkę - sam na placu boju musiał zmierzyć się z deblowym duetem w osobie mojej i kolegi Maćka Sikorskiego. "Mój człowiek" jest nieco bardziej konsekwentny ode mnie - flagowca po prostu nie ma, denerwuje go pogoń za parametrami i cyferkami. Ja natomiast kupiłem iPhone'a i nie podchodzę bezrefleksyjnie do tego sprzętu "bo to iPhone". Amazing porwał mnie na chwilę, rzucił o glebę i kazał pomyśleć. I w sumie cieszę się z tego doświadczenia, zawsze to dla mnie dalsza nauka.

Obserwuję bacznie to, co dzieje się na rynku smartfonów. Wspomniana przeze mnie wczoraj dekoniunktura w tej sferze daje szansę takim urządzeniom jak Huawei Honor, które - jak słusznie wskazał Tomek - oferują genialny stosunek jakości do ich ceny. Sam w rękach miałem tego typu sprzęt, napisałem recenzję i uwierzcie mi - był to jeden z tych telefonów, do których pisze się recenzję z przyjemnością. Jasne jest to, co trzeba mu odpuścić (bo to jednak specyficzny middle end), bo kosztuje tyle i tyle. Większość ewentualnych wad jednak zakrywają niewątpliwe zalety, a te nie kończą się na szczęście na kwocie do zapłacenia na fakturze / paragonie.

I w tym momencie zabawimy się w leciutką dygresję - ale tylko pozornie. Fakapy na smartfonowym rynku. Dlaczego napisałem w liczbie mnogiej? Okazuje się bowiem, że nie tylko Samsung ma problem, choć skala bałaganu w Korei oczywiście jest po stokroć wyższa od tego, co dzieje się w... Apple. Okazuje się bowiem, że aktualizacja do iOS 10 w przypadku starszych smartfonów - 5S, 6, 6 Plus (a dodatkowo SE) lubi popsuć połączenie z siecią T-Mobile. Zapowiedziano odpowiednią poprawkę i na tym sprawa się kończy. No, właśnie niezupełnie. Siódemka w kolorze czarnym rysuje się niesamowicie szybko, a 6S-ki tłukły się aż trzeszczało. Szczerze? Od flagowca oczekuję dwóch rzeczy - bezkompromisowych podzespołów i mocnych argumentów za tym, by go kupić. Czyli - chętnie zobaczę w nim technologie, które pozwalają mi przestać martwić się (w granicach rozsądku) o upadki, które się zdarzają. Wysokiej jakości rozmów i długo aktualizowanego oprogramowania. Świetnego designu, genialnej jakości wykonania... i braku fakapów.

A tymczasem - fakapy się po prostu sypią. Samsung dał ciała po całości. Drobny błąd zaważył na tym, że firma straciła na wartości sporo, program wymian to istny koszmar dla każdego takiego przedsiębiorstwa, a klienci, którzy zakupili sprzęt są nierzadko głusi na ostrzeżenia i korzystają ze smartfonów dalej - w kompletnej beztrosce. Skutek? Niemal codziennie słyszymy o tym, że "coś wybuchło". Serio, będąc odpowiedzialnym za taką tragedię - biznesową i wizerunkową, zszedłbym najpewniej na zawał. Wspomniany błąd można było pewnie wyeliminować - albo przy odrobinie szczęścia, albo już lepiej, bardziej pilnując procesu tworzenia komponentów do Note'a. Smartfon, który nazywa się flagowcem takich "fakapów" zaliczać nie może.

Więcej lansu, mniej pomyślunku

Nie wiem, jaka jest geneza przypadku Samsunga, ale raz wskazałem na to, że parcie ku odchudzaniu smartfonów, w lans zamiast w praktyczność zastosowanych w nich rozwiązań może spowodować poważne błędy przy projektowaniu oraz tworzeniu komponentów. Nie mam nic na potwierdzenie tej tezy, kompletnie. Ale jestem pewien, że odrzucenie tendencji ku odchudzaniu sprzętów, pomniejszaniu rozmiarów podzespołów na rzecz lepszej stylistyki mogłoby wpłynąć dobrze na ogólną awaryjność słuchawek. Idiotyczne - moim zdaniem - rozwiązania techniczne we flagowcach (potrzebne z punktu widzenia wartości wizualnej urządzenia) powodują, że albo źle radzą sobie one z zasięgiem (iPhone 6S ma z tym problemy), albo ich tendencję do tłuczenia się (iPhone po raz drugi), albo ich wybuchowość (Samsung przebija). Inną kwestią jest oprogramowanie - tam może się zepsuć dosłownie wszystko, niezależnie od intencji projektanta.

A co z średniakami? Te rządzą się swoimi prawami. Często pokraczne, bo brzydsze, ale niektóre są genialnie wykonane i flagowej reszcie rynku nie odstają. Kosztują mniej, nie miewają fakapów (albo są one odpowiednio mniejsze, niż w przypadku rozchwytywanych flagowców). Wartość dodana do najdroższych propozycji w formie rozszerzonych gwarancji, mnogości akcesoriów już nie przekonuje, bo... czym lepiej będą się sprzedawać uboższe smartfony, tym będzie tego więcej. Nie zdziwcie się zatem, jak będziecie mogli do swojego Huawei'a dokupić dodatkowy rok gwarancji, genialne etui, kilka akcesoriów i mieć taki telefon, jaki zawsze chcieliście. Flagowiec przestał być już niezbędny. A będzie jeszcze "gorzej".

Pytanie tylko, dla kogo?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu