Gry

To wciąż 1/3 gry, ale tym razem z dodatkiem. Recenzja Final Fantasy VII Remake: Intergrade

Kamil Świtalski
To wciąż 1/3 gry, ale tym razem z dodatkiem. Recenzja Final Fantasy VII Remake: Intergrade
2

Gdy w kwietniu 2020 do sklepów trafiła pierwsza część Final Fantasy VII Remake, wielu się zastanawiało, jak Square Enix podejdzie do ponownego wydania tej gry na konsoli PlayStation 5. Nikt się chyba nie spodziewał, że wraz z premierą Final Fantasy VII Remake Intergrade pojawi się tyle kontrowersji.

Marka Final Fantasy dostarcza fanom rozrywki od lat 80-tych ubiegłego roku. Seria, którą kochają miliony, od kilku dekad ewoluuje. Specjaliści od efektów specjalnych, graficy i animatorzy Square Enix (wcześniej Squaresoft) już lata tamu prezentowali przerywniki filmowe w najwyższej jakości, zawstydzając konkurencję. Wraz z wydaniem w 1997 r. Final Fantasy VII na konsole PlayStation nastąpiła spora rewolucja. Siódma odsłona serii wkroczyła na salony 3D, odeszła od utartych szlaków japońskich gier RPG rozgrywających się w przypominających nasze średniowiecze światów zachwycając i zaskakując ogromnym miastem przyszłości i jeszcze większym światem, który pochłaniał na długie godziny.

Przygotowana z wielkim rozmachem przygoda Cloud’a Strife’a i jego przyjaciół w walce z megakorporacją energetyczną Shinra do dziś jest rozpoznawana na całym świecie i przez wielu uznawana za najlepszą odsłonę Final Fantasy. Dziś, ponad 30 lat od swojej premiery, Final Fantasy VII nadal wzbudza zainteresowanie graczy — oryginał zestarzał się na tyle dobrze, że nawet w 2021 r. da się w niego zagrać — i to nie tylko na oryginalnym PlayStation.

Final Fantasy VII Remake. Czy tego chcieli fani?

Jednak gracze chcieli czegoś więcej. Dla wielu Final Fantasy VII to coś więcej, niż tylko wydana na trzech płytach CD (w wersji na PC - czterech) gra z 1997 r. Fani od lat dawali sygnały, że najwyższy czas powrócić do Gai. I to nie w formie pobocznych tytułów, które namieszały w uniwersum, a pełnoprawnego, odświeżonego, Final Fantasy VII na miarę naszych czasów. I tym miał być Final Fantasy VII Remake z 2020 r. Miał być — nie jest. Square Enix zagrało na nosie graczom i zamiast przenieść historię o Cloudzie, Barrecie, Tifie i Aerith w XXI wiek postanowiło namieszać tak bardzo, że nawet najwierniejsi fani zastanawiają się, co poszło nie tak.

Ani to remake, ani FFVII, ale i tak nie mogłem się oderwać” — tymi słowami Paweł rozpoczął swoją obszerną recenzję i trzeba przyznać mu sporo racji. Final Fantasy VII Remake nie jest tym, na co czekało wielu. Nie oznacza to wcale, że jest grą złą. Wręcz przeciwnie — pod warunkiem, że nie będziemy patrzeć w tył i wzdychać do tytułu z lat 90-tych.

Final Fantasy VII Remake Intergrade i EPISODE INTERmission. O co w tym wszystkim chodzi?

Dziś, nieco ponad rok od swojej premiery, w ulepszone Final Fantasy VII Remake zagrają także ci, którym udało się kupić konsolę Sony PlayStation 5. Final Fantasy VII Remake Intergrade do sklepów trafiło w zeszłym tygodniu oferując coś, czym posiadacze PlayStation 4 muszą obejść się smakiem. To dodatek fabularny FF7R EPISODE INTERmission. Jednak zanim dojdę do samego dodatku, warto na chwilę zatrzymać się przy samej, odświeżonym remake'u siódemki na PS5. Przy okazji zapowiedzi na konsolę obecnej generacji, Square Enix pochwaliło się zmianami, jakie udało im się osiągnąć na nowym sprzęcie.

Marka Final Fantasy dostarcza fanom rozrywki od lat 80-tych ubiegłego roku. Seria, którą kochają miliony, od kilku dekad ewoluuje. Specjaliści od efektów specjalnych, graficy i animatorzy Square Enix (wcześniej Squaresoft) już lata tamu prezentowali przerywniki filmowe w najwyższej jakości, zawstydzając konkurencję. Wraz z wydaniem w 1997 r. Final Fantasy VII na konsole PlayStation nastąpiła spora rewolucja. Siódma odsłona serii wkroczyła na salony 3D, odeszła od utartych szlaków japońskich gier RPG rozgrywających się w przypominających nasze średniowiecze światów zachwycając i zaskakując ogromnym miastem przyszłości i jeszcze większym światem, który pochłaniał na długie godziny.

Przygotowana z wielkim rozmachem przygoda Cloud’a Strife’a i jego przyjaciół w walce z megakorporacją energetyczną Shinra do dziś jest rozpoznawana na całym świecie i przez wielu uznawana za najlepszą odsłonę Final Fantasy. Dziś, ponad 30 lat od swojej premiery, Final Fantasy VII nadal wzbudza zainteresowanie graczy — oryginał zestarzał się na tyle dobrze, że nawet w 2021 r. da się w niego zagrać — i to nie tylko na oryginalnym PlayStation.

Final Fantasy VII Remake. Czy tego chcieli fani?

Jednak gracze chcieli czegoś więcej. Dla wielu Final Fantasy VII to coś więcej, niż tylko wydana na trzech płytach CD (w wersji na PC - czterech) gra z 1997 r. Fani od lat dawali sygnały, że najwyższy czas powrócić do Gai. I to nie w formie pobocznych tytułów, które namieszały w uniwersum, a pełnoprawnego, odświeżonego, Final Fantasy VII na miarę naszych czasów. I tym miał być Final Fantasy VII Remake z 2020 r. Miał być — nie jest. Square Enix zagrało na nosie graczom i zamiast przenieść historię o Cloudzie, Barrecie, Tifie i Aerith w XXI wiek postanowiło namieszać tak bardzo, że nawet najwierniejsi fani zastanawiają się, co poszło nie tak.

Ani to remake, ani FFVII, ale i tak nie mogłem się oderwać” — tymi słowami Paweł rozpoczął swoją obszerną recenzję i trzeba przyznać mu sporo racji. Final Fantasy VII Remake nie jest tym, na co czekało wielu. Nie oznacza to wcale, że jest grą złą. Wręcz przeciwnie — pod warunkiem, że nie będziemy patrzeć w tył i wzdychać do tytułu z lat 90-tych.

Final Fantasy VII Remake Intergrade i EPISODE INTERmission. O co w tym wszystkim chodzi?

Dziś, nieco ponad rok od swojej premiery, w ulepszone Final Fantasy VII Remake zagrają także ci, którym udało się kupić konsolę Sony PlayStation 5. Final Fantasy VII Remake Intergrade do sklepów trafiło w zeszłym tygodniu oferując coś, czym posiadacze PlayStation 4 muszą obejść się smakiem. To dodatek fabularny FF7R EPISODE INTERmission. Jednak zanim dojdę do samego dodatku, warto na chwilę zatrzymać się przy samej, odświeżonym remake'u siódemki na PS5. Przy okazji zapowiedzi na konsolę obecnej generacji, Square Enix pochwaliło się zmianami, jakie udało im się osiągnąć na nowym sprzęcie.

Wyższa rozdzielczość, tryb 60 klatek na sekundę, usprawnienia graficzne, poprawione tekstury i szybsze ładowanie. To ta sama gra, jednak nieco podrasowana i ładniejsza. Final Fantasy VII Remake krytykowane było m.in. za słabej jakości tekstury w wielu miejscach (w tym niesławne drzwi) i tak zwane Skybox (tła), które w Remake’u na PS4 były tak fatalnej jakości, że... no cóż, już nawet oryginały z 1997 r. robiły większe wrażenie. Square Enix chwali się, że na PS5 udało się wyeliminować te problemy, jednak zapomina, że gra nadal dostępna jest na PlayStation 4 i tam tekstur nie poprawiono. PlayStation 4, na którego to wyłączność miała być cała ta produkcja.

Final Fantasy VII EPISODE INTERmission. Wydarzenia widziane z perspektywy nowych bohaterów

Wróćmy jednak do EPISODE INTERmission, w które, na chwilę obecną, zagrają wyłącznie posiadacze konsol PlayStation 5. Dodatek fabularny uruchamiany z poziomu menu głównej gry pozwoli na kilka godzin wcielić się w postać Yuffie Kisaragi. Ninja z wyspy Wutai przybywa do Midgaru chcąc wykraść materię Ultimate, nad którą pracuje Shinra. Kto zna fabułę oryginalnego Final Fantasy VII ten wie, że Cloud i spółka złodziejkę materii na swojej drodze natrafia nieco później — i to pierwszy raz, kiedy możemy śledzić losy bohaterki na tak wczesnym etapie gry.

Choć w INTERmission postacie się ze sobą nie spotykają (a przynajmniej nie twarzą w twarz), to ich przygody się przeplatają — Yuffie obserwuje wydarzenia związane z incydentem z reaktorem w Sektorze 5 i poprzedzające upadek Sektora 7. Zwiedzimy slumsy sektora 7 oraz mroczne i rozległe korytarze i pomieszczenia siedziby głównej Shinra w poszukiwaniu najpotężniejszej materii. Yuffie przez większość czasu jaki gracz spędzi w EPISODE INTERmission towarzyszyć będzie Sonon — ninja z Wutai. Będzie on tam też pomocny w czasie walk — a tych tutaj również nie zabraknie.

Yuffie z shurikenem to zabójcze połączenie

System walki w INTERmission odbiega nieco od tego, z czym mamy do czynienia w Final Fantasy VII Intergrade. A to za sprawą broni, jaką posługuje się Yuffie. Wyposażona w przerośnięty shuriken bohaterka miota wrogów na odległość, co pozwala jej dodatkowo używać wewnętrznych mocy Ninjutsu opartych na żywiołach. Yuffie doskonale radzi sobie w walce bezpośredniej zadając efektywne ciosy. Ciekawą mechaniką jest synergia pozwalająca na synchroniczne zadawanie ciosów przez dwójkę bohaterów, co przekłada się na jeszcze szybsze pokonywanie wrogów. Nie można też zapominać o limitach (atakach specjalnych), summonach i przedmiotach leczących — te przydadzą się w trudniejszych starciach z mocniejszymi przeciwnikami.

Fabularnie INTERmission, choć nie porywa, to pozwala na spojrzenie na wydarzenia w Midgar z nieco innej perspektywy. Dodatek wprowadza też nowe/stare postaci — głównie te, które pojawiły się wcześniej w ramach tak zwanej Kompilacji Final Fantasy VII — projektu przygotowanego jako rozszerzenie świata. Fani Dirge of Cerberus będą zachwyceni. Przebrnięcie przez dwa rozdziały INTERmission nie zajmuje dużo czasu — jedno przejście zajmie ok. 4 godzin. Square Enix chce jednak zatrzymać graczy na dłużej oferując wyższy poziom trudności (który odblokujemy dopiero po pierwszym przejściu), w którym czekają dodatkowe wyzwania.

W dodatku pojawia się też mini-gra bazująca na tej znanej z Fort Condor — lokacji z oryginalnego Final Fantasy VII. W INTERmission przyjmuje formę planszowej gry strategicznej, w której mierzy się dwóch graczy. Zadanie jest proste — utrzymać swoją bazę nietkniętą i zniszczyć przeciwnika. Mechanika jest dość prosta — ładujący się pasek postępu pozwala na wysłanie na planszę pojedynczych pionków atakujących wrogie jednostki lub broniących wież i głównej bazy. Kto utrzyma się przy życiu po upływie określonego czasu lub zniszczy bazę przeciwnika. Nic skomplikowanego, ale w jakiś sposób urozmaica rozrywkę.

Final Fantasy VII Remake. Co dalej?

Pytanie tylko czy w przyszłych odsłonach Final Fantasy VII Remake Fort Condor powróci jako pełnoprawna lokacja, w której oprócz materii Phoenix czeka materia Huge będąca ważnym elementem fabuły oryginalnej gry. Zakończenie INTERmission wprowadza jeszcze więcej pytań — nie chcąc psuć zabawy, nie będę jednak wdawał się w szczegółī. Scenarzyści już wcześniej dali nam znać, że Remake wcale nie będzie remakiem. Final Fantasy VII Remake to wymyślona na nowo historia osadzona zapewne w jednym z równoległych światów, opowiedziana w innych, choć nieco znajomy, sposób.

Pytaniem które pojawia się regularnie jest to o opłacalność zakupu Final Fantasy VII Remake Intergrade i EPISODE INTERmission — i tutaj sprawa robi się skomplikowana z kilku powodów. Jeżeli macie już grę w wersji na PlayStation 4 (kupioną, nie odebraną w ramach abonamentu PlayStation Plus) do całej palety usprawnień macie dostęp całkowicie za darmo — wystarczy pobrać patcha. Do tego jednak trzeba dokupić DLC z Yuffie, które wycenione zostało na... 84 złote. W mojej opinii — jest drogo i nie ukrywam, że sam czekałbym (i polecałbym poczekać) na przecenę, bo ten krótki dodatek nie jest żadną rewolucją, a jedynie krótkim powrotem do świata.

Wyższa rozdzielczość, tryb 60 klatek na sekundę, usprawnienia graficzne, poprawione tekstury i szybsze ładowanie. To ta sama gra, jednak nieco podrasowana i ładniejsza. Final Fantasy VII Remake krytykowane było m.in. za słabej jakości tekstury w wielu miejscach (w tym niesławne drzwi) i tak zwane Skybox (tła), które w Remake’u na PS4 były tak fatalnej jakości, że... no cóż, już nawet oryginały z 1997 r. robiły większe wrażenie. Square Enix chwali się, że na PS5 udało się wyeliminować te problemy, jednak zapomina, że gra nadal dostępna jest na PlayStation 4 i tam tekstur nie poprawiono. PlayStation 4, na którego to wyłączność miała być cała ta produkcja.

Final Fantasy VII EPISODE INTERmission. Wydarzenia widziane z perspektywy nowych bohaterów

Wróćmy jednak do EPISODE INTERmission, w które, na chwilę obecną, zagrają wyłącznie posiadacze konsol PlayStation 5. Dodatek fabularny uruchamiany z poziomu menu głównej gry pozwoli na kilka godzin wcielić się w postać Yuffie Kisaragi. Ninja z wyspy Wutai przybywa do Midgaru chcąc wykraść materię Ultimate, nad którą pracuje Shinra. Kto zna fabułę oryginalnego Final Fantasy VII ten wie, że Cloud i spółka złodziejkę materii na swojej drodze natrafia nieco później — i to pierwszy raz, kiedy możemy śledzić losy bohaterki na tak wczesnym etapie gry.

Choć w INTERmission postacie się ze sobą nie spotykają (a przynajmniej nie twarzą w twarz), to ich przygody się przeplatają — Yuffie obserwuje wydarzenia związane z incydentem z reaktorem w Sektorze 5 i poprzedzające upadek Sektora 7. Zwiedzimy slumsy sektora 7 oraz mroczne i rozległe korytarze i pomieszczenia siedziby głównej Shinra w poszukiwaniu najpotężniejszej materii. Yuffie przez większość czasu jaki gracz spędzi w EPISODE INTERmission towarzyszyć będzie Sonon — ninja z Wutai. Będzie on tam też pomocny w czasie walk — a tych tutaj również nie zabraknie.

Yuffie z shurikenem to zabójcze połączenie

System walki w INTERmission odbiega nieco od tego, z czym mamy do czynienia w Final Fantasy VII Intergrade. A to za sprawą broni, jaką posługuje się Yuffie. Wyposażona w przerośnięty shuriken bohaterka miota wrogów na odległość, co pozwala jej dodatkowo używać wewnętrznych mocy Ninjutsu opartych na żywiołach. Yuffie doskonale radzi sobie w walce bezpośredniej zadając efektywne ciosy. Ciekawą mechaniką jest synergia pozwalająca na synchroniczne zadawanie ciosów przez dwójkę bohaterów, co przekłada się na jeszcze szybsze pokonywanie wrogów. Nie można też zapominać o limitach (atakach specjalnych), summonach i przedmiotach leczących — te przydadzą się w trudniejszych starciach z mocniejszymi przeciwnikami.

Fabularnie INTERmission, choć nie porywa, to pozwala na spojrzenie na wydarzenia w Midgar z nieco innej perspektywy. Dodatek wprowadza też nowe/stare postaci — głównie te, które pojawiły się wcześniej w ramach tak zwanej Kompilacji Final Fantasy VII — projektu przygotowanego jako rozszerzenie świata. Fani Dirge of Cerberus będą zachwyceni. Przebrnięcie przez dwa rozdziały INTERmission nie zajmuje dużo czasu — jedno przejście zajmie ok. 4 godzin. Square Enix chce jednak zatrzymać graczy na dłużej oferując wyższy poziom trudności (który odblokujemy dopiero po pierwszym przejściu), w którym czekają dodatkowe wyzwania.

W dodatku pojawia się też mini-gra bazująca na tej znanej z Fort Condor — lokacji z oryginalnego Final Fantasy VII. W INTERmission przyjmuje formę planszowej gry strategicznej, w której mierzy się dwóch graczy. Zadanie jest proste — utrzymać swoją bazę nietkniętą i zniszczyć przeciwnika. Mechanika jest dość prosta — ładujący się pasek postępu pozwala na wysłanie na planszę pojedynczych pionków atakujących wrogie jednostki lub broniących wież i głównej bazy. Kto utrzyma się przy życiu po upływie określonego czasu lub zniszczy bazę przeciwnika. Nic skomplikowanego, ale w jakiś sposób urozmaica rozrywkę.

Final Fantasy VII Remake. Co dalej?

Pytanie tylko czy w przyszłych odsłonach Final Fantasy VII Remake Fort Condor powróci jako pełnoprawna lokacja, w której oprócz materii Phoenix czeka materia Huge będąca ważnym elementem fabuły oryginalnej gry. Zakończenie INTERmission wprowadza jeszcze więcej pytań — nie chcąc psuć zabawy, nie będę jednak wdawał się w szczegółī. Scenarzyści już wcześniej dali nam znać, że Remake wcale nie będzie remakiem. Final Fantasy VII Remake to wymyślona na nowo historia osadzona zapewne w jednym z równoległych światów, opowiedziana w innych, choć nieco znajomy, sposób.

Pytaniem które pojawia się regularnie jest to o opłacalność zakupu Final Fantasy VII Remake Intergrade i EPISODE INTERmission — i tutaj sprawa robi się skomplikowana z kilku powodów. Jeżeli macie już grę w wersji na PlayStation 4 (kupioną, nie odebraną w ramach abonamentu PlayStation Plus) do całej palety usprawnień macie dostęp całkowicie za darmo — wystarczy pobrać patcha. Do tego jednak trzeba dokupić DLC z Yuffie, które wycenione zostało na... 84 złote. W mojej opinii — jest drogo i nie ukrywam, że sam czekałbym (i polecałbym poczekać) na przecenę, bo ten krótki dodatek nie jest żadną rewolucją, a jedynie krótkim powrotem do świata.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu