Recenzja

FIFA 21 na PS4 - recenzja

Kacper Cembrowski
FIFA 21 na PS4 - recenzja
15

Koniec września to kalendarzowy początek jesieni – czas, który wszystkim kojarzy się z deszczem, niższą niż do tej pory temperaturą, swetrami robionymi na drutach przez babcie, kubkiem gorącej herbaty, malowniczym krajobrazem pełnym kolorowych liści… i premierą nowej odsłony kultowej serii FIFA. Jak nowy produkt od Electronic Arts wypada w praniu? Czy faktycznie zmian jest na tyle dużo, żeby wypuszczać tę odsłonę jako osobny, pełnoprawny, produkt, a nie (jak Konami) sezonową aktualizację?

FIFA to niesamowite zjawisko. Produkcja EA Sports rok w rok osiąga niesamowite wyniki sprzedażowe i praktycznie przez cały cykl swojego życia ma pewne miejsce w zestawieniach dziesięciu najlepiej sprzedających się gier w największych krajach. Niedzielni gracze, którzy Fifę traktują jako dodatek do wieczoru z kumplami, nie powiedzą o produkcji złego słowa – sytuacja kontrastowa do osób, które w każdą odsłonę pakują kilkaset godzin swojego życia. W środowisku zawziętych graczy każda FIFA spotyka się ze sporym linczem. Czy i w tym roku gracze nie pozostawią suchej nitki na części z numerem 21 w tytule?

FIFA 21 – tryb Volta. Uliczny futbol jeszcze nigdy nie miał się tak dobrze

Volta pierwszy raz pojawiła się w zeszłorocznej Fifie 20 i wywarła dosyć mieszane uczucie wśród graczy. Świetny pomysł, powrót koncepcji z ukochanej Fify Street, jednak wykonanie… wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Długa kampania bez polotu z historią tak angażującą, jak bajki na MiniMini. Dodając do tego powtarzalność i niesamowicie drętwe dialogi, powstało coś, co było w stanie zadowolić jedynie graczy mających wcześniej styczność z odsłoną o podtytule Street – ot, zwykłe poczucie nostalgii, nic więcej. Odpalając Voltę w FIFA 21 nie spodziewałem się zatem cudów, a jednak.

Kampania została bardzo poucinana – i bardzo dobrze! Przygodę w trybie „Debiut” zaczynamy od stworzenia swojej postaci  i tutaj się na chwilę zatrzymam. Kreator jest bardzo rozbudowany i szczerze, życzyłbym sobie takiego narzędzia do tworzenia bohatera w większości gier RPG. Możemy dopracować najmniejszy szczegół i nasza postać finalnie może być bardzo zbliżona do nas samych. Po wybieraniu kształtu uszu i wielkości nosa przychodzi czas na nazwanie naszego zespołu i wybranie herbu. Tutaj również należą się brawa dla Electronic Arts – lista herbów jest długa i różnorodna, od kota jedzącego pizzę, przez płonącą piłkę, po najróżniejsze graffiti. Niby drobnostka, ale uśmiech pojawia się na twarzy.

Sama przygoda trwa około trzech godzin. Fabuła rozpoczyna się od sparingu w Brazylii, w Sao Paulo. Po meczu na boisku pojawia się Ricardo Kaka, który zachwyca się występem naszego bohatera. Celem ulicznej ekipy jest dostanie się do turnieju Street & Icons w Dubaju – w tym celu musimy zwiedzić jeszcze trzy państwa i zmierzyć się z najsilniejszymi ekipami, żeby finalnie zakwalifikować się do prestiżowego pucharu. Każdy kraj to jeden mecz oraz kilka sesji treningowych, dzięki którym rosną statystyki naszego bohatera, ale i dostajemy kolejne elementy garderoby – pod koniec historii nasza postać może biegać po boisku w kapeluszu wędkarskim, grubym swetrze, tenisowej spódnicy i klapkach. Sam turniej w Dubaju to cztery spotkania na malowniczym, futurystycznym wręcz, boisku, z małą niespodzianką po finale. Podczas tej kilkugodzinnej przygody będziemy mieli do czynienia z wieloma legendarnymi osobistościami, takimi jak wcześniej już wspomniany Ricardo Kaka, Zinedine Zidane, Thierry Henry, Frank Lampard czy Peter Schmeichel.

Dużo krótsza kampania to pomysł, który bardzo przypadł mi do gustu. „Debiut” zapewni nam sporo frajdy i nie zdążymy się znudzić ani samą Voltą, ani fabułą. Po skończeniu historii możemy dalej rozwijać swój skład w meczach offline z botem, online z innymi graczami, czy poprzez multiplayer kanapowy. Volta w końcu nie stara się być czymś więcej, niż ulicznym trybem, dającym mnóstwo zabawy. Tryb fabularny to w istocie wprowadzenie do ogromu możliwości, które Volta oferuje. Przebiegnięcie całego boiska, kozłując piłką nad głowami rywali, żeby na końcu założyć przysłowiową „siatkę” bramkarzowi i dobić piłkę do bramki głową, kładąc się na ziemi, to wspaniałe uczucie, którego na ten moment żadna inna produkcja nie jest w stanie nam zaoferować.

Jak smakuje danie główne? FIFA 21 Ultimate Team w akcji

Główną atrakcją i jednocześnie trybem zbierającym największą liczbę graczy, oraz zarabiającym najwięcej pieniędzy w każdej odsłonie Fify, jest Ultimate Team. FUT przez wielu nazywany jest maszynką do mikropłatności, trybem, który nie zapewnia nic poza monotonną rozgrywką i upierdliwym grindem. Czy tak to też wygląda w tym roku?

I tak, i nie. Ultimate Team to tryb rządzący się własnymi prawami – jednym ze sposobów na realny zarobek jest handel, czyli kupowanie kart tanio, a w odpowiednim momencie wystawienie ich za wyższą cenę. Próbą wzbogacenia się może być również robienie Wyzwań budowania składu, w których musimy ułożyć zespół według podanych kryteriów. Za taki wyczyn jednak najczęściej jesteśmy nagradzani paczkami, a wiadomo, jak to z nimi bywa – raz trafimy Messiego, a trzysta razy zawodnika pokroju Pepe Ponsa, wartego 300 monet. Ryzyko podejmujemy świadomie.

W Ultimate Team pojawia się również lista wyzwań, za które dostajemy monety lub inne małe upominki. Wypełniając questy zostajemy również nagradzani punktami XP, dzięki którym zdobywamy elementy kosmetyczne – coś do złudzenia podobnego do karnetu bojowego w Fortnite. Mały dodatek, który potrafi zmotywować do gry - przecież kto by nie chciał, żeby na jego trybunach widniała wielka fioletowa ośmiornica.

Jeśli chodzi o rozgrywkę, to w FIFA 21 Ultimate Team nie ujrzymy wielu zmian. Dalej głównymi trybami są Squad Battles, w którym gramy z CPU i sami wybieramy sobie poziom trudności, Division Rivals, w którym mierzymy się już ze zwykłymi graczami i mamy o wiele większe szanse na to, żeby dostać bęcki, oraz FUT Champions, do którego, żeby się dostać, musimy osiągać świetne wyniki, a w konsekwencji dostać się do wysokiej dywizji w Division Rivals. Więc nie jest już to zabawa dla każdego, co wcale nie dziwi - w końcu właśnie tam możemy spotkać każdego pro playera, który bierze udział w e-sportowych turniejach. W ramach odpoczynku od gonitwy za jak najlepszymi wynikami i wspinaniu się na szczyt dywizji, możemy zagrać w Draft, gdzie na każdą pozycję, wraz z ławką rezerwowych, wybieramy jednego z pięciu zawodników. Token na Draft kosztuje 15 tysięcy monet – warto czasem odżałować w celu pogrania świetnymi kartami.

Jedyną nowością wprowadzoną do FUT jest możliwość modyfikacji naszego stadionu. Możemy wybrać kolor linii na boisku, przyśpiewki kibiców po strzelonej bramce, czy hymn, który będziemy słyszeć przed rozpoczęciem spotkania. Dodatkowo wcześniej wspomniane grafiki na trybunach stadionu. Jest tyle możliwości, że wreszcie będzie czuć różnicę między stadionami i pierwszy raz będzie można przyznać z czystym sumieniem, że gra się u siebie. Ultimate Team to nadal dobrze nam już znany Ultimate Team z usprawnieniami kosmetycznymi – wszystkie inne elementy zostają bez zmian. Czy jednak jest w tym coś złego? FUT gwarantuje mnóstwo zabawy, to tak naprawdę tryb, w który możemy wpakować nawet kilkaset godzin i nadal będziemy mieli co robić.

Prawdziwymi problemami FIFA 21 Ultimate Team może być to samo, co borykało graczy przy poprzedniej części – paskudnie działające serwery oraz ogrom kart z oceną ogólną powyżej 90. W Fifie 20 finalnie było aż jedenaście kart ocenionych na maksymalną notę 99 punktów, a karty na poziomie Messiego czy Ronaldo dostawali zawodnicy grający w lidze portugalskiej czy chińskiej. Psuje to balans rozgrywki i mam ogromną nadzieję, że EA wyciągnie wnioski i w tym roku nie będzie aż tylu tak wysoko ocenionych kart. Co do serwerów – ponoć Electronic Arts postawiło nowe serwery w Europie, zatem jakość rozgrywki online powinna się znacznie poprawić. Czy tak się stanie, przekonamy się z czasem. Do tej pory nie spotkałem się z dużymi spadkami płynności, a z serwerami nie rozłączono mnie ani razu. To są jednak wrażenia z rozgrywki przed oficjalną premierą produkcji, więc może nie być to w pełni miarodajne.

FIFA 21 Tryb kariery. Zmiany, zmiany, zmiany… w końcu!

Tryb kariery menedżera to zdecydowanie ta część produkcji od EA Sports, która potrzebowała zmian. A te w końcu nadeszły! Przypomnę tylko, że już w zeszłym roku mieliśmy kilka nowości – wprowadzono między innymi rozbudowane konferencje prasowe, na których zależnie od tego, co powiedzieliśmy, naszym zawodnikom zmieniały się morale, co w konsekwencji przekładało się na ich statystyki oraz efektywność na boisku. To właściwie była jedyna solidna zmiana. W tym roku ekipa z Kanady przygotowała dla graczy nieco więcej ulepszeń.

W Trybie kariery FIFA 21 spotkamy się z usprawnionym systemem rozwoju piłkarzy. Już nie mamy tylko pięciu miejsc na trening dla zawodników i jest więcej możliwości niż zwiększanie od trzech do pięciu statystyk dla jednego zawodnika. W Fifie 21 trenuje każdy z naszej drużyny, a my, jako menedżer, możemy zmieniać pozycje piłkarzy oraz zmieniać ich domyślną rolę na boisku, co skutkuje zwiększeniem się statystyk defensywnych, strzelania czy obrony, a także dzięki temu możemy zwiększyć ilość gwiazdek sztuczek oraz słabszej nogi naszych zawodników! Jest to coś, na co czekaliśmy od dawna. Świetny jest fakt, że im mniej piłkarz ma lat, tym łatwiej przychodzi mu zmiana pozycji czy wyuczenie się nowych nawyków – takich starych wyjadaczy jak Zlatana Ibrahimovicia czy Giorgio Chielliniego nie jesteśmy w stanie nauczyć niczego nowego. Ansu Fati za to w ciągu kilku miesięcy może stać się typowym napastnikiem ze sztuczkami i słabszą nogą ocenioną na pięć gwiazdek. Naprawdę świetna funkcja, która znacznie zwiększy frajdę z rozgrywki w tym trybie.

Drugą wielką nowością jest zmieniony system symulacji spotkań. Podczas symulacji oglądamy poczynania naszego zespołu na boisku z kamery z lotu ptaka – całość mocno przypomina mecze z serii Football Manager. Możemy sami dokonywać zmian, czy to w ustawieniu, czy zrobić roszady w drużynie i osobiście zdecydować, jakich zawodników wpuścić na murawę. Jeśli stwierdzimy, że symulacja nie przebiega po naszej myśli i sami byśmy lepiej wzięli sprawy w swoje ręce – proszę bardzo! W wybranym przez nas momencie możemy wskoczyć do gry i zacząć sami kontrolować to, co dzieje się na boisku. Prosiliśmy o to przez ostatnie kilka lat i FIFA 21 wreszcie wprowadza tę, jakże upragnioną przez fanów serii, zmianę.

Bardzo ucieszył mnie także poprawiony system transferów. Rynek wreszcie jest dużo bardziej realistyczny. W końcu dostaliśmy możliwość wypożyczeni z opcją wykupu po wyznaczonym okresie, a do tego oferty wpływające do naszego klubu za zawodników nie opierają się jedynie o gotówkę – inne zespoły oferują nam mniejsze kwoty plus swojego zawodnika. My, w ramach kontroferty, mamy możliwość nie tylko zmiany kwoty za piłkarza, ale również wyboru innego zawodnika. Wprowadza to sporo zagwozdek, ale również dynamiki – a właśnie to nam było potrzebne.

Tryb kariery menedżera wreszcie jest przyjemny. Wraz z wielkimi nowościami mamy także mniej zauważalne, lecz równie przydatne zmiany, jak różnorodne cele (na przykład sprowadzenie danej ilości zawodników z wybranego kontynentu w celach promowania marki globalnie) czy bardziej rozbudowane i ciekawsze rozmowy z zawodnikami oraz konferencje prasowe. Electronic Arts stanęło na wysokości zadania, jeśli chodzi o ten tryb i nie można im niczego zarzucić. Należy jednak dodać, że kariera zawodnika nie spotkała się z żadnymi zmianami wartymi uwagi, więc nadal pozostaje trybem z niewykorzystanym potencjałem, który kiedyś może zostanie wykorzystany.

Podania, strzały z główki, nowy system kolizji – rozgrywka w FIFA 21

Nie da się nie odnieść wrażenie, jakoby gameplay w Fifie 21 uległ sporej zmianie. Kanadyjskie studio wprowadziło przede wszystkim nowy system kolizji, dzięki któremu zawodnicy przewracają się zgodnie z zasadami fizyki bądź przeskakują nad nogami rywala w naturalny sposób - w kierunku swojego biegu. Same wślizgi działają dużo lepiej, nie służą one już jedynie do faulowania zawodników z przeciwnej drużyny. Teraz dzięki nim możemy skutecznie przecinać prostopadłe podania. Zmianie uległy również strzały z główki. Wreszcie mamy jakiekolwiek szanse na strzelenie gola po rzucie rożnym – w Fifie 20 strzały oddawane głową zostały tak osłabione, że przez cały rok w taki sposób trafiłem do siatki może z trzy razy. Teraz, po dokładnym dośrodkowaniu na wysokiego zawodnika z rozwiniętą fizycznością, mamy praktycznie pewną sytuację bramkową.

Znacznie poprawiła się sztuczna inteligencja przeciwników. W końcu podanie prostopadłe, zwykła ruletka czy zagranie górą nie wystarczą – CPU dobrze wie, kiedy zrobić wślizg, kiedy podskoczyć, a kiedy zastawić się innym zawodnikiem. Dużo ciężej jest się przedrzeć do pola karnego przeciwnej drużyny, ale to bardzo dobrze. Nawet na poziomie zawodowca, grając Bayernem Monachium, możecie napotkać się na problemy podczas ligowego meczu z, chociażby, Schalke.

Nowością, która może zatrząść rozgrywką w tegorocznej odsłonie serii FIFA, jest możliwość kierowania zawodnikiem bez piłki. To bardzo ciekawe rozwiązanie, które pozwala na kontrolowanie zawodnika już po tym, jak ten poda piłkę – odbiorcą podania kieruje wtedy komputer, my za to możemy sprytnie przejść przez formację defensywną rywala, ustawić się na idealną pozycję, poprosić o podanie i z zimną krwią wkopać futbolówkę do siatki. Świetna sprawa, która, wierzę, że pozwoli na wiele ciekawych rozwiązań, nawet na turniejach e-sportowych.

Warto też pamiętać o ilości trybów kanapowych – nadal mamy dostęp do takiego typu rozgrywki jak na przykład piłka fortuny, gdzie przy każdym kontakcie z piłką mamy ulepszone niektóre statystyki, a nasze gole liczą się razy dwa lub nawet trzy, bądź główki i woleje, gdzie, jak sama nazwa mówi, liczą się jedynie bramki strzelone głową, lub wolejem.

Oprawa audiowizualna – piękne widoki w akompaniamencie niezwykle przyjemnej ścieżki dźwiękowej

Oprawia audiowizualna to mocny element serii od Electronic Arts. Wizualnie nowa FIFA to cudo, nawet na konsolach starej generacji i to bez monitora 4K. FIFA 21 wygląda świetnie i nie mogę napisać złego słowa na część wizualną. To samo jednak tyczy się soundtracku – ścieżka dźwiękowa jest długa i różnorodna, a do tego, twórcy produkcji przygotowali osobne zestawienia utworów do Volty i reszty trybów. W Volcie muzyka jest zdecydowanie szybsza i bardziej żywa. W pozostałych trybach jest równie przyjemna, w końcu jak można narzekać na składankę, w której znajdziemy utwory takich wykonawców jak Dua Lipa, Charli XCX, Mac Miller, Stormzy, Tame Impala czy Oliver Tree? Muzyka jest naprawdę miodna.

FIFA 21 to solidny produkt. Electronic Arts dokonało wielu potrzebnych zmian - znacznie zwiększyli atrakcyjność trybu kariery menedżera, poprawili dotychczasowe mankamenty Volty, usprawnili kulejące aspekty rozgrywki, tym samym wcale nie zaniedbując oprawy audiowizualnej. Czy FIFA 21 to kompletna FIFA? Pewnie, że nie - taka FIFA nigdy nie powstanie - zawsze znajdzie się element, który należałoby poprawić. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy fan piłki nożnej, odpalając najnowszą część hitu od EA Sports, poczuje się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Odsłona z numerem 21 w tytule to kopalnia świetnej zabawy na mnóstwo godzin.

Plusy:

  • Volta wreszcie nie stara się być czymś, czym nie jest
  • Ulepszony system symulacji spotkań w trybie kariery
  • Rozwój zawodników i plan treningowy w trybie kariery
  • Bardziej realistyczny rynek transferowy w karierze menedżera
  • Wprowadzenie opcji kierowania zawodnikiem bez piłki
  • Ultimate Team zapewnia zabawę na mnóstwo godzin
  • Tryby kanapowe
  • Ulepszenia rozgrywki – nowy system kolizji, myślące CPU, konieczność nietuzinkowych rozwiązań na wyższych poziomach trudności
  • Oprawa audiowizualna

Minusy:

  • Brak dużych zmian w trybie kariery zawodnika
  • Brak licencji na niektóre drużyny

Ocena końcowa: 9/10

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu