Familiada to temat rzeka. Podejrzewam, że trudno znaleźć w tym kraju człowieka, który nie widział przynajmniej jednego odcinka. Kilkanaście lat temu przed telewizorami w soboty, a zwłaszcza w niedziele, zasiadały całe rodziny, kilka pokoleń słuchało żartów Karola Strasburgera, by potem odpowiadać na pytania w stylu „Co możesz kupić w piekarni?”. Podejrzewam, że w niektórych domach nadal jest to weekendowy sport rodzinny. Ba, może się okazać, że trudno znaleźć Polaka, który nie ma wśród krewnych lub znajomych kogoś, kto wystąpił w tym programie…
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ kilka dni temu w mediach pojawiła się następująca informacja: Familiada będzie emitowana przez siedem dni w tygodniu. I widzę, że niektórzy są w szoku: ale jak to, przecież ten program jest stary (fakt, pierwszy odcinek wyemitowano w 1994 roku – może być starszy od sporej części naszych Czytelników) i nikt go już nie ogląda. W ogóle nie ogląda się już telewizji! Czy oni tam powariowali?
Zdziwienie znika, a raczej zostaje zastąpione innym, gdy zacznie się szukać wyników oglądalności tego show:
Teleturniej „Familiada” w 2017 roku ogląda średnio 1,93 mln widzów. W porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej widownia audycji wzrosła o 110 tys. osób. TVP2 w czasie jej emisji jest zdecydowanym liderem rynku telewizyjnego.[źródło]
Dobrze widzicie: średnia widownia to blisko 2 mln osób. Co więcej – ona w ubiegłym roku poważnie wzrosła! Parząc na te dane, można nawet zadać pytanie: dlaczego tak późno TVP decyduje się na szersze ogrywanie tego teleturnieju? Bali się, że program emitowany każdego dnia jednak znudzi publiczność? Raz w tygodniu jest ok, dwa razy w tygodniu jeszcze można, ale siedem to już przesada. Może tak było. Jednocześnie jednak nie będę szczególnie zdziwiony, jeśli okaże się, że i te siedem razy ludzi nie nudzi. Z czego to wynika? Urok Karola Strasburgera i fascynująca formuła programu?
Na odpowiedź może nakierować wskrzeszenie Koła Fortuny, który podobno też znalazł swoich odbiorców. Obejrzałem jeden odcinek, stwierdziłem, że to coś bardzo złego, ale rzesza widzów uważa inaczej i śledzi teleturniej. A Korona królów? Też okazała się strzałem w dziesiątkę. Zresztą, nie trzeba daleko szukać – TVP ma przecież innego dinozaura na swoim podwórku i wciąż cieszy się on popularnością – miliony widzów dopingują osoby, które próbują zgadnąć tytuł piosenki po jednej nutce…
Te wyniki i decyzja dotycząca programu Familiada mogą dziwić, pewnie nawet bawić, lecz prawda jest taka, że miliony Polaków nadal spędzają długie godziny z telewizją linearną, w tym z telewizją publiczną. Sąsiadka mieszkająca piętro niżej umila sobie w ten sposób czas każdego dnia. A wraz z nią rzesze emerytów czy osób, które np. wróciły z pracy i włączyły tv do sprzątania, przygotowywania obiadu czy po prostu oderwania się od rzeczywistości. To się jeszcze długo nie zmieni.
Jednym z efektów decyzji TVP może być… wysyp filmów z wpadkami z programu. Pisałem kiedyś o dziennikarzach z Familiady, podejrzewam, że zwiększenie liczby odcinków sprawi, że zyskają oni mocną konkurencję.
Więcej z kategorii Felietony:
- Zepsuli Messengera i nie naprawiają. Czas opuścić ten tonący okręt
- Dla mnie placówki banku nie istnieją. Wszystko mam w aplikacji
- AppGallery od Huawei rośnie jak na drożdżach, ale czy to wystarczy by uratować Huawei?
- Na co zwracacie największą uwagę w grach?
- Dożyliśmy czasów, w których o wolności mediów trzeba zapewniać w specjalnych oświadczeniach