Facebook

Facebook zarabia jak nigdy, ale Zuckerberg ma kwaśną minę

Maciej Sikorski
Facebook zarabia jak nigdy, ale Zuckerberg ma kwaśną minę
5

W teorii Mark Zuckerberg nie mógł sobie wyobrazić lepszego rozpoczęcia listopada: Facebook zaprezentował raport kwartalny ze świetnymi wynikami, akcje korporacji mocno podrożały od początku roku, majątek młodego miliardera powiększył się. I wiele wskazuje na to, że będzie nadal rósł, bo największy serwis społecznościowy świata jest na fali wznoszącej. Dość niespodziewanie pojawił się jednak problem natury politycznej - nawet, jeśli uda się go rozwiązać, firmę czekają spore wydatki.

Facebook nadal rośnie. Z jednej strony nie powinno nas to dziwić, bo do "zagospodarowania" wciąż jest spora część populacji, nowych użytkowników można zdobywać w Ameryce Południowej, Azji, Afryce, a ci pozwolą zarobić jeszcze większe pieniądze. Z drugiej jednak strony, mamy do czynienia z platformą, którą miesięcznie odwiedza już ponad 2 mld osób (2,07 mld - wzrost o 16% w porównaniu z analogicznym okresem roku 2016). Pod koniec września, serwis odwiedzało każdego dnia średnio 1,37 mld użytkowników: takich rezultatów nie udało się wcześnie osiągnąć innemu serwisowi społecznościowemu i wydaje się mało prawdopodobne, by w bliższej przyszłości ktoś miał pobić te wyniki.

Rosnąca liczba osób odwiedzających fb w połączeniu z rosnąca liczbą reklam sprawiają, że przychody korporacji są coraz wyższe. I to szybko rzuca się w oczy: w ostatnim kwartale wyniosły one 10,33 mld dolarów, co w porównaniu z analogicznym okresem roku 2016 oznacza wzrost o 47%. Słabo? A zatem spójrzmy na zysk - ten poszedł do góry o blisko 80%: z 2,6 do 4,7 mld dolarów. Owszem, Google (Alphabet) i Microsoft wciąż mają znacznie wyższe zyski (w obu przypadkach ponad 6,5 mld dolarów), ale Facebook goni rywali. Swoje wyniki poprawia bardzo dynamicznie i jeśli takie tempo zostanie utrzymane, za jakiś czas będziemy obserwować wyrównany wyścig. Jest świetnie? Nie do końca.

Problem korporacji Zuckerberga polega m.in. na tym, że firmę zasila jedno źródło gotówki: reklama. To nie Microsoft, który zbudował kilka solidnych filarów, to nawet nie Alphabet walczący o chmurę, stawiający kolejne kroki w segmencie sprzętu. Firma Zuckerberga prawie całą kasę ciągnie z rynku reklamy, a dominuje tu jej wersja mobilna odpowiadająca za 88% przychodów z reklamy. Przed rokiem było to 84%, a zatem widać dalsze uzależnianie się od mobile. Ktoś stwierdzi, że to dobra informacja, że fb wygrał rewolucję mobilną, ale każdy kij ma dwa końce. Wystarczą zawirowania w tym segmencie i raport kwartalny będzie wyglądał inaczej. Intryguje przy tym, jak Facebook poradzi sobie z reklamą wideo, którą uznaje za swoją wielką szansę?

Brak dywersyfikacji to jedna kwestia, która może wywoływać pytania w siedzibie korporacji. Na dobrą sprawę na razie nie musi nawet wzbudzać zaniepokojenia, bo wszystko świetnie się kręci, apokalipsy na horyzoncie nie widać. Znacznie gorzej wygląda to, gdy podejdziemy do tematu od strony... politycznej. Tak, firmy Zuckerberga to zagadnienie nie ominęło, powracają duchy wyborów prezydenckich w USA i rzekomego manipulowania przy nich przez Rosjan. Sprawa nie dotyczy jedynie Facebooka, grad pytań spadł też na Google i Twittera. Rosjanie mieli kupować reklamy w tych mediach, szerzyć dezinformację, doprowadzać do skłócenia wyborców w USA. Najciekawsze jest to, że nie mówimy tu o zasięgu na poziomu kilkuset tysięcy czy kilku milionów osób - to mogło przybrać znacznie (!) większą skalę.

Przybywa stwierdzeń, że działania naszego wschodniego sąsiada zaważyły na wynikach wyborów w Stanach Zjednoczonych, a to może martwić Zuckerberga i spółkę. O ile przeciętnego obywatela pewnie nie będzie to niepokoić, do gry wkroczą służby. Dlatego Facebook woli dmuchać na zimne (wciąż zimne?) i zapowiada walkę z fake news, dokładne sprawdzanie reklam i podmiotów stojących za kampaniami. To jednak oznacza, że firma będzie potrzebowała nowych pracowników. Całe rzesze nowych pracowników, którzy podniosą koszty. CEO już zapowiedział wzrost wydatków z tego tytułu, a to popsuło nastroje akcjonariuszy. Dzisiaj naprawdę trudno stwierdzić, w jakim kierunku potoczą się sprawy.

Najciekawsze w tym wszystkim jest... zastosowanie SI. Tyle o niej słyszymy w ostatnich latach, swoje do tej dyskusji nieprzerwanie dodawał Facebook, a gdy sztuczna inteligencja okazuje się naprawdę potrzebna, kiedy może, a nawet powinna pomóc w walce z fake news, okazuje się, że bez człowieka się jednak nie obejdzie. Platforma może i cyfrowa, ale po obu stronach znajdują się ludzie, dzięki którym możliwe jest zarabianie miliardów dolarów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu