Niektórym takie działanie może się nie spodobać – bo przecież jak to? Wielki Brat w osobie Facebooka raczy sobie sprawdzać, czy jesteśmy odpowiednio zabezpieczeni, szuka innych informacji o nas i bez pardonu je przetwarza. O ile maniaków absolutnego bezpieczeństwa w Internecie mogłoby to w pewien sposób irytować, tak sam zamysł wydaje się być całkiem słuszny. Wielokrotnie podkreślałem to, że ludzie korzystający z Internetu z reguły gdzieś mają podstawowe procedury bezpieczeństwa – dublują hasła w różnych serwisach, klikają w co popadnie, łapią się na oszustwa i tak dalej. Dbanie o bezpieczeństwo własnych użytkowników, choćby przy użyciu takich środków jak Facebook jest zatem dobrze umotywowane, nawet jeżeli podszyte jest jakąś kontrowersją. Ale, w przypadku, gdy mamy do czynienia z przestępczymi działaniami w Internecie, które mogą spowodować ogromne straty nie tylko w infrastrukturach informatycznych, ale również i u zwykłych użytkowników, można warunkowo przyznać Facebookowi (i innym zresztą) rację i opowiedzieć się za takim działaniem.
Jak słusznie wskazał Niebezpiecznik w swoim tekście na ten temat, takie działania w granicach naszego kraju są nielegalne. Z pomocą przychodzi zapis w Kodeksie Karnym:
Art. 269b. § 1.
Kto wytwarza, pozyskuje, zbywa lub udostępnia innym osobom urządzenia lub programy komputerowe przystosowane do popełnienia przestępstwa określonego w art. 165 § 1 pkt 4, art. 267 § 3, art. 268a § 1 albo § 2 w związku z § 1, art. 269 § 2 albo art. 269a, a także hasła komputerowe, kody dostępu lub inne dane umożliwiające dostęp do informacji przechowywanych w systemie komputerowym lub sieci teleinformatycznej,podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Polskim firmom zajmującym się gromadzeniem danych nie wolno zatem nabyć i analizować skradzionych baz celem ochrony własnych użytkowników, gdyż jest to zagrożone karą wskazaną w zapisie. Rozwiązaniem jest oczywiście prowadzenie tego poza granicami kraju. Warto jednak się zastanowić, czy dodatkowy zapis wyłączający z tego typu odpowiedzialności firmy posiadające własne bazy danych (oczywiście, takie działania musiałyby być nadzorowane przez odpowiedni organ – pytanie tylko jaki?) nie byłby dużo lepszym rozwiązaniem? Wskazaliśmy już na to, że takie działanie jest pożyteczne. W Polsce brakuje nam jednak dobrze obeznanych z Internetem polityków oraz ich doradców. Wielokrotnie zdarzało się już, że politycy do Internetu zabierali się jak pies do jeża, a szkoda. Kwestie związane z życiem społecznym to również ogromna rola Internetu, dlatego lekceważyć go absolutnie nie wolno.
Grafika: 1
Więcej z kategorii Bezpieczeństwo:
- Użytkownicy Parler boleśnie przekonują się, że w internecie nic nie ginie
- Rozpoznawanie twarzy (i służby) dały plamę: niewinny mężczyzna spędził 10 dni w areszcie
- Przy użyciu tej techniki będzie można sforsować każdy zamek w drzwiach?
- Lokalizator dla dziecka - jak działa, ile kosztuje? Odpowiadamy!
- Ogromne zmiany na Pornhub: ograniczenia pobierania, dokładna moderacja i narazie treści tylko od partnerów