Facebook w końcu sięgnął po rozwiązanie, które może ukrócić proceder rozprzestrzeniania fake news. Tak, chodzi o wątek finansowy – to on najmocniej przemawia do firm i ludzi. Korporacja stawia sprawę dość jasno: jeżeli strona podaje nieprawdziwe informacje, musi liczyć się z tym, że nie będzie mogła reklamować się na Facebooku, płacić za zwiększanie zasięgów. Ta usługa zostanie po prostu wyłączona. W dłuższej perspektywie może to oznaczać problem, ograniczony w taki sposób podmiot nie będzie mógł szybko dotrzeć do nowych odbiorców – nawet, jeśli posiada środki na rozwój. Ale jest w tym wszystkim także poświęcenie korporacji Zuckerberga: może stracić część wpływów, bo niektórym klientom odmówi sprzedaży produktu, z którego się utrzymuje, czyli reklamy.
Za sprawdzanie newsów, ich prawdziwości, będą odpowiadać podmioty, z którymi Facebook już nawiązał współpracę na tym polu: to nie od serwisu będzie zależało to, co uznać za prawdę, a co zakwalifikować jako kłamstwo. W projekcie nadal znajdziemy jednak parę niewiadomych: po pierwsze, nie jest jasne, jak szybko strona otrzyma taki ban na reklamy: po wrzuceniu jednego fake newsa czy dziesięciu? Po drugie, nie wiadomo, jak długo będzie trwała kara. Firma przekonuje, że nie chce wykluczać na stałe, że strona będzie mogła ponownie korzystać z reklam, jeśli się „poprawi”, ale brak tu konkretów. Zbyt szybkie zdejmowanie bana będzie korzystne dla Facebooka od strony finansowej, lecz może utrzymywać problem fake news, bo strony nie będą sobie robiły wiele z tej kary. Przeciąganie tego procesu może być natomiast szkodliwe dla tych użytkowników fb, którzy zaliczyli kilka wpadek, lecz postanowili to naprawić.
Piszę o ewentualnych stratach finansowych Facebooka, lecz jednocześnie zastanawiam się, czy pozbywanie się takich treści to na dłuższą metę faktycznie problem dla strony – w ten sposób buduje ona swoją wiarygodność i zachęca reklamodawców do przychodzenia z pieniędzmi. Jednocześnie oddala się ryzyko płacenia kar za serwowanie nieprawdziwych treści. A przecież takie pomysły już się pojawiały, przykładem Niemcy. Niebieskie serwis społecznościowy zapowiedział już, że będzie ostrzegał przed fałszywkami, teraz idzie krok dalej. Jestem ciekaw, jak często to narzędzie będzie wykorzystywane i jaki może mieć wpływ na wyniki finansowe korporacji: da się w ogóle zauważyć w raporcie, że fb zadziałał na tym polu?
Jeśli nie jest to wyłącznie działanie PR-owe i Facebook poważnie podchodzi do tematu, może się zrobić ciekawie. Strony, którym spadną zasięgi, które nie będą się mogły promować w wielkim serwisie społecznościowym, mogą zmienić swoją politykę. Część zacznie lepiej sprawdzać, jakie treści rozprzestrzenia, część przestanie z premedytacją podawać nieprawdę. Bo ta do tej pory świetnie sprawdzała się jako silnik wzrostów, lecz najwyraźniej przyszedł kres tego procederu. Zamiast wzrostów opartych o fałsz, będą kary. Dzieje się. A przecież walkę z fake newsami zapowiedział też polityk PiS, wiec lokalnie możemy być podwójnie chronieni. Czyżby nadchodził zmierzch fałszywych informacji? Jakoś ciężko w to uwierzyć, ale…
Więcej z kategorii Facebook:
- Zostałeś wylogowany z Facebooka na iPhone bez powodu? Spokojnie, nie tylko Ty
- Czy wielkie firmy IT są stronnicze? Muszą być. Każdy jest stronniczy
- Facebook się zbadał. Co mu wyszło? Że jest chory
- Messenger gromadzi więcej danych niż inne komunikatory razem wzięte. Może to przekona was do przesiadki?
- WhatsApp będzie udostępniał dane WSZYSTKICH użytkowników Facebookowi