Ciekawostki technologiczne

Elon Musk dopiekł Zuckerbergowi. Chodzi o sztuczną inteligencję

Maciej Sikorski
Elon Musk dopiekł Zuckerbergowi. Chodzi o sztuczną inteligencję
63

Sztuczna inteligencja to wielkie zagrożenie. Sztuczna inteligencja to wielka szansa. Pewnie słyszeliście już obie te opinie i to z ust wielu osób, odpowiednio podrasowane lub zmiksowane. Chociaż rzesza ludzi wciąż przekonuje, że jest za wcześnie, by mówić o prawdziwej SI, jej wpływie na nasze życie, to spór trwa. Ostatnio przyciągnął uwagę mediów za sprawą słownych potyczek dwóch miliarderów: Mark Zuckerberg skrytykował Elona Muska za jego podejście do tematu. Szef Tesli nie pozostał dłużny: Zuck się nie zna...

Elon Musk znowu rozpala nagłówki w serwisach internetowych, chyba trudno dzisiaj o innego bogacza, który skupiałby na sobie taką uwagę mediów - nie tylko tych technologicznych. Panowie Brin, Page, Spiegel czy nawet Gates pozostają w cieniu szefa SapceX. Słowa tego ostatniego są cały czas analizowane i wyciągane na pierwszy plan, wystarczy wpis na Twitterze, jedno zdanie w wywiadzie albo wystąpienie na jakiejś konferencji i zaraz robi się o tym głośno. Przykład podał niedawno Marcin, poświęcił tekst ostrzeżeniom Muska, który przestrzegał przed SI i domagał się regulacji dla tej sfery rozwoju technologicznego:

Dopóki ludzie nie zobaczą robotów, które chodzą po ulicach i zabijają innych ludzi… nie będą wiedzieli jak mają reagować, ponieważ wydaje im się to takie eteryczne (temat sztucznej inteligencji). AI to rzadki przypadek, kiedy moim zdaniem powinniśmy być proaktywni w ustanawianiu regulacji, a nie reaktywni. Dlatego, że moim zdaniem z reaktywną postawą dojdziemy do momentu, w którym będzie już za późno.[źródło]

Zdziwieni? Jeżeli ktoś wcześniej interesował się działaniami i opiniami Muska, pewnie nie będzie zaskoczony. Przecież to on stoi za OpenAI czy Neuralink, mówi o łączeniu człowieka z maszyną, ale przestrzega przed nadmiernym zachwytem tymi możliwościami. Z jednej strony samochody Tesla mają w coraz większym stopniu korzystać z SI, z drugiej strony, trzeba trzymać rękę na pulsie. Takie opinie wywołują emocje, trudno przejść obojętnie obok wywodu o robotach zabijających ludzi na ulicach. Nie dziwi zatem to, że o komentarz w tej sprawie poproszono Zuckerberga. Jego firma (i on sam) wiąże spore nadzieje z rozwojem SI, a niedawno miliarder dał internautom możliwość zadawania mu pytań. Połączył to z... grillowaniem w ogrodzie. XXI wiek.

Jeden z uczestników czatu przywołał wypowiedź Muska i spytał Zuckerberga o zdanie, poprosił o opinię na temat wpływu SI na świat. Muszę przyznać, że szef fb trochę mnie zaskoczył, nie przebierał w słowach i stanowczo postawił się w opozycji do tych obaw, nie było argumentów za i przeciw. Stwierdził, że jest optymistą w tej kwestii, że nie rozumie ludzi, którzy wieszczą armagedon. Takie działania uznał za negatywne, a nawet nieodpowiedzialne. W SI dostrzega wielką szansę: w ratowaniu życia, leczeniu chorób, pomaganiu nam w codziennych czynnościach. Przedsmak serwuje nam nie tylko w opowieściach o funkcjach przyszłości w jego niebieskim serwisie społecznościowym, ale też np. za sprawą cyfrowego asystenta o imieniu Jarvis, który pojawił się w domu miliardera.

Czy można się dziwić podejściu Zuckebrgerga, jego sympatii dla sztucznej inteligencji? Nie. Po pierwsze, wierzę, że on naprawdę wierzy w to, co mówi. Po drugie, nie ma za bardzo wyboru, jeśli chce oprzeć swój biznes na rozwiązaniach tego typu. W tym kierunku zmierza jego rywal, korporacja Alphabet, która zwraca na to uwagę nawet przy okazji omawiania wyników finansowych, więc Facebook nie może zostawać w tyle. Zucka musi dziwić to, że ktoś chce wyhamować prace nad SI, zadawać pytania, wieszczyć najgorsze, domagać się regulacji. To jest mu zwyczajnie nie na rękę.

Elon Musk znowu rozpala nagłówki w serwisach internetowych, chyba trudno dzisiaj o innego bogacza, który skupiałby na sobie taką uwagę mediów - nie tylko tych technologicznych. Panowie Brin, Page, Spiegel czy nawet Gates pozostają w cieniu szefa SapceX. Słowa tego ostatniego są cały czas analizowane i wyciągane na pierwszy plan, wystarczy wpis na Twitterze, jedno zdanie w wywiadzie albo wystąpienie na jakiejś konferencji i zaraz robi się o tym głośno. Przykład podał niedawno Marcin, poświęcił tekst ostrzeżeniom Muska, który przestrzegał przed SI i domagał się regulacji dla tej sfery rozwoju technologicznego:

Dopóki ludzie nie zobaczą robotów, które chodzą po ulicach i zabijają innych ludzi… nie będą wiedzieli jak mają reagować, ponieważ wydaje im się to takie eteryczne (temat sztucznej inteligencji). AI to rzadki przypadek, kiedy moim zdaniem powinniśmy być proaktywni w ustanawianiu regulacji, a nie reaktywni. Dlatego, że moim zdaniem z reaktywną postawą dojdziemy do momentu, w którym będzie już za późno.[źródło]

Zdziwieni? Jeżeli ktoś wcześniej interesował się działaniami i opiniami Muska, pewnie nie będzie zaskoczony. Przecież to on stoi za OpenAI czy Neuralink, mówi o łączeniu człowieka z maszyną, ale przestrzega przed nadmiernym zachwytem tymi możliwościami. Z jednej strony samochody Tesla mają w coraz większym stopniu korzystać z SI, z drugiej strony, trzeba trzymać rękę na pulsie. Takie opinie wywołują emocje, trudno przejść obojętnie obok wywodu o robotach zabijających ludzi na ulicach. Nie dziwi zatem to, że o komentarz w tej sprawie poproszono Zuckerberga. Jego firma (i on sam) wiąże spore nadzieje z rozwojem SI, a niedawno miliarder dał internautom możliwość zadawania mu pytań. Połączył to z... grillowaniem w ogrodzie. XXI wiek.

Jeden z uczestników czatu przywołał wypowiedź Muska i spytał Zuckerberga o zdanie, poprosił o opinię na temat wpływu SI na świat. Muszę przyznać, że szef fb trochę mnie zaskoczył, nie przebierał w słowach i stanowczo postawił się w opozycji do tych obaw, nie było argumentów za i przeciw. Stwierdził, że jest optymistą w tej kwestii, że nie rozumie ludzi, którzy wieszczą armagedon. Takie działania uznał za negatywne, a nawet nieodpowiedzialne. W SI dostrzega wielką szansę: w ratowaniu życia, leczeniu chorób, pomaganiu nam w codziennych czynnościach. Przedsmak serwuje nam nie tylko w opowieściach o funkcjach przyszłości w jego niebieskim serwisie społecznościowym, ale też np. za sprawą cyfrowego asystenta o imieniu Jarvis, który pojawił się w domu miliardera.

Czy można się dziwić podejściu Zuckebrgerga, jego sympatii dla sztucznej inteligencji? Nie. Po pierwsze, wierzę, że on naprawdę wierzy w to, co mówi. Po drugie, nie ma za bardzo wyboru, jeśli chce oprzeć swój biznes na rozwiązaniach tego typu. W tym kierunku zmierza jego rywal, korporacja Alphabet, która zwraca na to uwagę nawet przy okazji omawiania wyników finansowych, więc Facebook nie może zostawać w tyle. Zucka musi dziwić to, że ktoś chce wyhamować prace nad SI, zadawać pytania, wieszczyć najgorsze, domagać się regulacji. To jest mu zwyczajnie nie na rękę.

Najciekawsze jest to, że... Elon Musk nie pzosotał dłużny koledze z Doliny Krzemowej: jestem nieodpowiedzialny? No to masz! Szef Tesli stwierdził, że rozmawiał z Zuckerbergiem na ten temat i jego rozumienie tematu jest ograniczone. To już mocny cios, niezła jazda po ambicji: usłyszeć od faceta uznawanego przez niektórych za geniusza, że ma się ograniczone pojęcie w tak ważnej kwestii? A uderza to przecież nie w zwykłego Kowalskiego/Smitha, lecz w człowieka, który chce uchodzić za technologicznego guru, drugiego Jobsa. Nie zabraknie głosów w stylu: ale mu pojechał, idę po popcorn, bo będzie większa jazda...

Może to tylko przyjacielskie kuksańce, panowie podroczą się w social mediach, a potem spotkają na jakiejś imprezie w Dolinie i będą żartować z tego, że media nakręcają ten temat. Z drugiej jednak strony, jeśli sprzeczać zaczną się dwie bardzo ambitne jednostki, ludzie sukcesu, to szybo zabawa może się przekształcić w zgrzytanie zębami. Zwłaszcza, że nie wiemy, czy są kolegami. Pisałem kiedyś, że Elon Musk jest "ziomkiem" szefa Alphabet, ponoć często sypia w domu Page'a. A Zuckerberg i jego biznes stał się przecież mocną konkurencją dla Google na rynku reklamowym. Chyba faktycznie wypada iść po ten popcorn - tu może być jeszcze gorąco.

Najciekawsze jest to, że... Elon Musk nie pzosotał dłużny koledze z Doliny Krzemowej: jestem nieodpowiedzialny? No to masz! Szef Tesli stwierdził, że rozmawiał z Zuckerbergiem na ten temat i jego rozumienie tematu jest ograniczone. To już mocny cios, niezła jazda po ambicji: usłyszeć od faceta uznawanego przez niektórych za geniusza, że ma się ograniczone pojęcie w tak ważnej kwestii? A uderza to przecież nie w zwykłego Kowalskiego/Smitha, lecz w człowieka, który chce uchodzić za technologicznego guru, drugiego Jobsa. Nie zabraknie głosów w stylu: ale mu pojechał, idę po popcorn, bo będzie większa jazda...

Może to tylko przyjacielskie kuksańce, panowie podroczą się w social mediach, a potem spotkają na jakiejś imprezie w Dolinie i będą żartować z tego, że media nakręcają ten temat. Z drugiej jednak strony, jeśli sprzeczać zaczną się dwie bardzo ambitne jednostki, ludzie sukcesu, to szybo zabawa może się przekształcić w zgrzytanie zębami. Zwłaszcza, że nie wiemy, czy są kolegami. Pisałem kiedyś, że Elon Musk jest "ziomkiem" szefa Alphabet, ponoć często sypia w domu Page'a. A Zuckerberg i jego biznes stał się przecież mocną konkurencją dla Google na rynku reklamowym. Chyba faktycznie wypada iść po ten popcorn - tu może być jeszcze gorąco.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

hot