Technologie

Dzięki Airbusowi napęd wodorowy być może odnajdzie swoje przeznaczenie

Krzysztof Kurdyła
Dzięki Airbusowi napęd wodorowy być może odnajdzie swoje przeznaczenie
5

Dynamiczny rozwój rynku samochodów elektrycznych pozwala z nadzieją patrzeć na przyszłość motoryzacji, mocno zderzanej dziś z wymogami ekologicznymi. Pomimo tego, że Tesla powoli przechyla szalę zwycięstwa na stronę czystych elektryków, zwolennicy hybryd, a szczególnie samochodów z napędem wodorowym nie składają broni, twierdząc co rusz, że ich ulubiony napęd jest lepszy, bardziej przyszłościowy i tak dalej. Moim zdaniem nie mają racji nawet na poziomie koncepcyjnym. Hybrydy twórczo łączą wady obu rozwiązań, natomiast wodór wymagałby kolosalnych inwestycji w bardzo trudną do zbudowania, nadzorowania i utrzymania infrastrukturę. Nie znaczy to jednak, że szczególnie wodór jest skazany na zupełną porażkę. Udowodnić chce to między innymi Airbus.

Linie lotnicze też mają ekologiczny problem

Emisja spalin nie dotyczy przecież tylko naszych samochodów. Lotnictwo „wrzuca” bezpośrednio do atmosfery masę spalin i prawodawcy też zaczynają się za tę branżę zabierać. Airbus, największy europejski i drugi na świecie producent samolotów zdaje sobie z tego sprawę i właśnie zaprezentował efekty swoich wstępnych przemyśleń. Jako idealne paliwo dla projektowanych bezemisyjnych samolotów wybrał właśnie wodór.

Zaprezentowano trzy koncepcje samolotów, które Airbus chciałby opracowac i wprowadzić na rynek do 2035 r. Pierwszy z nich to turbinowy samolot międzykontynentalny, zabierający od 120 do 200 pasażerów i mający zasięg ponad 3700 km. Druga konstrukcja to znacznie mniejszy samolot o napędzie turbośmigłowym i zasięgu około 1800 km przeznaczony dla lotnictwa kontynentalnego, który zabierałby do 100 pasażerów na pokład.

Najciekawszym projektem jest jednak latające skrzydło, wyraźnie nawiązujące do wcześniejszych koncepcji Airbusa tego typu. Znacznie większa szerokość tej konstrukcji daje projektantom samolotu spore możliwości w zakresie efektywnego umiejscowienia napędu i zbiorników z paliwem. Airbus przewiduje, że taki samolot miałby zasięg i pojemność podobną do samolotu międzykontynentalnego.

Bezpieczeństwo

Jak na razie nie podano prawie żadnych szczegółów na temat planowanych rozwiązań, ale bardzo mnie ciekawi, jakie systemy bezpieczeństwa zostaną tu zastosowane. Wodór, z racji wielkości cząsteczki jest trudnym gazem, a samoloty poddawane są ekstremalnym zmianom warunków fizycznych, na przykład w zakresie temperatur czy ciśnienia. Skala trudności będzie tu zdecydowanie wyższa, niż w przypadku samochodów, a nikt przecież nie chciałby powtórki z katastrofy Hindenburga.

Logistyka

W przypadku lotnictwa znacznie prostsze powinno być rozwiązanie problemów infrastrukturalno-logistycznych. O ile powszechna dystrybucja wodoru dla samochodów to koszmar pod każdym względem, w kontekście samolotów, gdzie węzłami są ograniczone ilościowo lotniska, powinno to być w miarę szybkie i proste do ogarnięcia.

Pozostaje oczywiście kwestia kosztów takiego przedsięwzięcia, które musiałyby objąć nie tylko stworzenie infrastruktury lotniskowej, ale przynajmniej kilka dużych zakładów „wytwarzania” wodoru, sieci przesyłowej i magazynów. Airbus nie ukrywa, że tanie to nie będzie i chcieliby uzyskać pomoc rządów w tym zakresie.

Ekologia

W całej sprawie jest jeszcze jeden haczyk, produkcja wodoru na skalę przemysłową, w przeciwieństwie do procesu jego spalania, już tak czysta nie jest. Najpopularniejsza z metod, reforming metanu parą wodną produkuje jako efekt uboczny mnóstwo tlenku i dwutlenku węgla. Elektroliza wody wymaga z kolei dużych nakładów energii, a ta jak wiadomo, w większości nie pochodzi ze źródeł ekologicznych. Pewnym rozwiązaniem byłby jednoczesny rozwój sektora energii atomowej, ale w ostatnich czasach mamy raczej do czynienia z niezrozumiałym trendem odchodzenia od tej metody pozyskiwania prądu.

Nie mniej, szereg zespołów naukowych pracuje obecnie nad innymi metodami pozyskiwania wodoru, więc być może ten problem za jakiś czas przestanie istnieć.

Nie tylko lotnictwo

Wydaje się, że oprócz lotnictwa kolejną branżą, która mogłaby skorzystać z przejścia na taki rodzaj napędu jest transport morski. Podobnie jak w lotnictwie, mamy tu ograniczoną ilość węzłów w postaci portów, a efekt spalania paliwa w postaci wody może być wręcz pomocny dla armatorów. Dzięki temu produktowi ubocznemu można by zaoszczędzić miejsca na magazynowanie słodkiej wody dla załogi czy destylowanej, niezbędnej dla poprawnej pracy urządzeń.

Wszystkie powyższe elementy każą przypuszczać, że pomysł Airbusa może się sprawdzić. Jeśli tylko problemy związane z bezpieczeństwem nie okażą się zbyt wielkie, to wodór może stać się jednym z najważniejszych paliw XXI w. Jeśli naukowcy opracują tańsze i bardziej ekologiczne metody pozyskiwania wodoru, może wręcz zdominować transport lotniczy i oceaniczny.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu