Facebook

Seria porażek i jeden genialny wynalazek Facebooka

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

13

Liczne wycieki danych, manipulacje i nietrafione projekty, w tym urządzenia. Facebook ma w swojej historii wiele momentów, o których chciałby zapomnieć, ale jest coś, co firmie się naprawdę udało. Niby nic wielkiego, ale trudno dziś wyobrazić sobie brak tej funkcji.

Z uwagą śledzę losy serwisu społecznościowego Marka Zuckerberga. Ten, całkiem niedawno, stwierdził, że nie ma żadnego zamiaru oddawać firmy w czyjekolwiek ręce, co jest spójne z jego dotychczasowym podejściem. Zuckerberg nauczył się na przestrzeni lat bardzo wiele i przecież od samego początku starał się podejmować wszystkie wyzwania, jakich dostarczyły mu jego wybory, a także inne kłopotliwe sytuacje, na które miał już mniejszy wpływ. Rysy na wizerunku są widoczne krócej lub dłużej, ale błędy popełniają.

Kto pamięta HTC First, Facebook Home, Facebook VR i nowego News Feeda?

I właśnie te niewłaściwe (głównie z biznesowego punktu widzenia) decyzje są mu najczęściej wypominane. Pamiętacie jeszcze w ogóle HTC First? To taki smartfon, który był i jednocześnie nie był tym mitycznym facebook-phonem. Tajwański producent umieścił nieco nawet przycisk do Facebooka na jednym ze swoich modeli, ale jeszcze nigdy wcześniej na rynku nie pojawił się telefon, który na wierzch wyciągał naszych znajomych z serwisu, spychając na dalszy plan inne aplikacje zainstalowane na telefonie. Ambitnie, interesująco, ale mało komu było to potrzebne. Co z VR-em? W 2016 roku zaprezentowano wirtualną przestrzeń, gdzie mieliśmy się spotykać ze znajomymi z Facebooka. Na scenie konferencji f8 zaprezentowano nowe i tańsze zestawy Oculusa. Gdzie to się wszystko podziało?

Każdy pamięta też pewnie odświeżenie News Feeda, które zakończyło się całkowitym wycofaniem projektu. A opcja dzielenia się wszystkim? Przecież w pewnym momencie niemal każda aktywność w sieci była publikowana na Facebooku, nawet tak prozaiczne zajęcia jak przeczytanie jakiegoś artykułu. Część z tych aktywności była publikowana w odrębnym strumieniu informacji, który nazywał się ticker. To taki niewielki element Facebooka, który niegdyś znajdował się nad czatem. W pewnym momencie Facebook próbował też pełnić rolę skrzynki pocztowej - wycofano się z tego pomysłu kawał czasu temu, a pewnie i tak niewiele osób zwróciło na to uwagę. Launcher dla Androida, który był jednym z dwóch najważniejszych elementów wspomnianego HTC First, również został pożegnany. Kto z Was pamięta coś takiego jak Facebook Home? No właśnie.

Ale tego używają (prawie) wszyscy

Ale jest coś, co w całym tym rozgardiaszu okazało się strzałem w dziesiątkę i czego używają do dziś dziesiątki, jeśli nie setki milionów użytkowników. Czymś, czego konkurencja bardzo szybko pozazdrościła Facebookowi, a niektórzy autorzy aplikacji mobilnych szybko podchwycili, wdrażając we własnych programach bardzo podobne albo wręcz bliźniacze rozwiązanie. Na myśli mam oczywiście Chat heads, czyli Dymki czatu, które rządzą i dzielą na Androidzie. Stały się czymś tak oczywistym i powszechnym, że byli użytkownicy smartfonów z Androidem, którzy wybrali iPhone'a, wyszukują informacji, w jaki sposób można aktywować dymki na iOS-ie. Jako ciekawostkę dodam, że takowe istniały! Ale nie w Messengerze, lecz w głównej aplikacji Facebooka, która w 2013 roku była jeszcze wyposażona w funkcję komunikatora. Wtedy, wewnątrz aplikacji Facebooka istniała możliwość prowadzenia rozmów za pomocą dymków, lecz po opuszczeniu aplikacji dymki nie były już oczywiście dostępne.

Aplikacje do SMS-ów, przeglądarki internetowe czy dialer (aplikacja telefonu prosto od Google!) i Hangouty na komputerze - to pierwsze z brzegu przykłady aplikacji, które wykorzystały ten świetny pomysł, potwierdzając osiągnięcie Facebooka. Będąc zupełnie szczerym napiszę, że mi też na iPhonie brakuje tej możliwości szybkiego przełączania się pomiędzy rozmową a inną aplikacją, ale takie uroki iOS-a.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu