Apple

Dr. Dre i spółka przesadzili? Słynny film mógł im zaszkodzić

Maciej Sikorski
Dr. Dre i spółka przesadzili? Słynny film mógł im zaszkodzić
15

Jakiś czas temu pewien serwis informacyjny poprosił nas o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań dotyczących przejmowania firmy Beats przez Apple. W mailu zwrotnym napisałem, że tej transakcji nie można jeszcze uznać za pewną, ponieważ Apple oficjalnie tego nie ogłosiło. Zresztą, nieoficjalnie też teg...

Jakiś czas temu pewien serwis informacyjny poprosił nas o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań dotyczących przejmowania firmy Beats przez Apple. W mailu zwrotnym napisałem, że tej transakcji nie można jeszcze uznać za pewną, ponieważ Apple oficjalnie tego nie ogłosiło. Zresztą, nieoficjalnie też tego nie zrobili. Media zastanawiają się już nie tylko nad tym, po co jedna firma drugiej, ale też stawiają pytania, czy słynny film z udziałem Dr. Dre zahamował bieg wydarzeń?

Pisałem już o plotkach dotyczących przejęcia Beats przez Apple. W opinii wielu osób z branży, ta transakcja nie ma sensu (z punktu widzenia korporacji z Cupertino), są i tacy, którzy uznają to za właściwy lub przynajmniej ciekawy ruch. Nie będę wracał do tematu i wnikał, jaki interes chce (podobno) ubić Apple. Bardziej interesuje mnie teraz fakt szumu, jaki zrobiono wokół rzekomego przejęcia - nie brakowało ludzi, którzy uznali te przecieki za pewne i przez tydzień podgrzewali temat. W końcu nie było już jednak czego podgrzewać i sprawa przycichła.

Nie jestem w stanie stwierdzić, czy przycichła na dobre i nie napiszę, że z pewnością nie dojdzie do przejęcia - może już za kilka dni dowiemy się czegoś więcej i Tim Cook potwierdzi, iż Apple wykłada na stół ponad 3 mld dolarów. Pożyjemy, zobaczymy. Na razie jednak byliśmy świadkami burzy w szklance wody i niewiele z niej wynika. A wszystko na dobrą sprawę zawdzięczamy jednemu krótkiemu filmowi, na którym kilku panów w dobrych nastrojach (podobno niemała w tym zasługa "wspomagaczy") cieszy się z transakcji z Apple.

Z jednej strony, czemu mielibyśmy nie wierzyć w ich słowa i zakładać, że to jakiś żart - przecież to biznesmeni i pewnie zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich poczynań. Należy przy tym dodać, że Apple nie zdementowało ich rewelacji, więc coś może być na rzeczy. Ale jest i druga strona medalu: taki filmik trudno uznać za mocny fundament do rozpatrywania transakcji w kategorii "pewniaka". Przy tym ciekawie brzmią pogłoski, wedle których gigant z Cupertino zwleka z przejęciem, a nawet zastanawia się nad zakupem. Powodem wspomniany film.

Do tej pory Apple dbało o utrzymanie firmowych rewelacji w tajemnicy aż do momentu, gdy świat powinien się z nimi zapoznać. Za czasów Jobsa osiągnięto w tym perfekcję. Niewykluczone, że nawet przesadną, by nie napisać niezdrową. Można dyskutować, czy była/jest to właściwa droga, ale skoro Apple takową kroczy, to znaczy, że im odpowiada stosowany system. I nagle pojawia się film, który nijak ma się do tradycji, a co ważniejsze, może szkodzić korporacji. Nie chodzi jedynie o przeciek, lecz także o sposób, w jaki wszystko się odbywa. Producent iPhone'a chyba nie do końca chce być kojarzony z takimi ekscesami - nawet, jeśli stoi za nimi gwiazda.

Dr. Dre i spółka nie palą się do komentowania całej sprawy, więc można podejrzewać, że Apple szybko poinformowało ich, iż nie jest zadowolone z "występu". Zapewne zagrożono również zerwaniem rozmów w sprawie przejęcia (o ile się toczyły). Możliwe, iż teraz Beats faktycznie pokutuje za swój nadmierny entuzjazm i Apple potrzyma ich trochę w niepewności. Korporacja dba w ten sposób o swoje interesy i prestiż, pokazuje innym firmom, że robienie z z nimi biznesu to nie żarty, które można publikować na YouTube. Robi się coraz ciekawiej...

Źródło grafiki: forbes.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AppleBeats