Felietony

Doceniajmy, bo to polskie. Nie wchodzę w to

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

82

Patriotyzm jest różnie pojmowany. Dla jednych to wyrzucania śmieci do kosza i segregowanie odpadów, dla drugich udział w marszach i paradach, dla jeszcze innych kupowanie rodzimych produktów. Nie będę tego szeregował i oceniał, ale temu ostatniemu przejawowi przywiązania do kraju i narodu poświęcę k...

Patriotyzm jest różnie pojmowany. Dla jednych to wyrzucania śmieci do kosza i segregowanie odpadów, dla drugich udział w marszach i paradach, dla jeszcze innych kupowanie rodzimych produktów. Nie będę tego szeregował i oceniał, ale temu ostatniemu przejawowi przywiązania do kraju i narodu poświęcę kilka słów. Bo wbrew temu, co sądzą i głoszą niektórzy, nie zamierzam chwalić i kupować polskich produktów tylko dlatego, że są polskie.

Niedawno na AW pojawił się tekst poświęcony nowej Syrence. Jestem oczarowany tym projektem? Nie, daleko mi do takiej oceny. Przyznam bez bicia, że podchodzę sceptycznie do tego, co prezentuje dzisiaj producent. Nie krzyczę wow i nie stawiam wykrzykników po specyfikacji czy opisie możliwości samochodu. Zdaniem niektórych komentujących, popełniam błąd, bo czepiam się rodzimej firmy, zamiast ją wspierać. Powinienem cieszyć się, że ktoś pracuje, tworzy, próbuje coś zrobić, a ja narzekam i szukam dziury w całym.

Takie głosy pojawiły się wyłącznie przy tekście dotyczącym Syrenki? Nie, w ciągu kilku lat pisania popełniłem już trochę tekstów na temat polskich firm i polskich produktów. Część była dość chłodna, czasem pisałem wprost, że to słabe, niedopracowane, nieprzemyślane albo po prostu głupie. I za każdym razem ktoś stwierdzał, że się mylę, a najgorsze jest to, że krytykuję Polaków, nie doceniam rodzimej firmy czy grupy pasjonatów. Część argumentów przyjmowałem, Czytelnicy wyjaśniali, że to jednak ma sens. Taka forma dyskusji jest mile widziana. Odwoływanie się do patriotyzmu uznaję jednak za słaby motyw.

Chwalmy się tym co polskie. Co dobre i polskie

Jestem jak najbardziej za tym, by pisać o polskich sukcesach, firmach, odkryciach i dokonaniach. Jestem za tym, by podkreślać, że to „nasi“. Ludzi warto wymieniać z imienia i nazwiska, nazwę przedsiębiorstwa powtarzać, dopingować. Kiedyś poświeciłem tekst tej kwestii - nie można stać ze spuszczoną głową i wstydzić się tego, że się coś robi, trzeba pokazać innym, że Polak potrafi, że nie jesteśmy państwem drugiej kategorii, rozwijamy się i jesteśmy z tego dumni. Niech nam zazdroszczą, a nie współczują.

Zadaję sobie jednak pytanie, czy wypada oklaskiwać Polaków tylko za to, że próbują? Czy powinniśmy bezkrytycznie podchodzić do rodzimych pomysłów, wywyższać je z narodowych pobudek, gdy stają w szranki z zagranicznymi projektami? Pisząc krótko: czy powinniśmy kierować się zasadą „dobre, bo polskie“? Zawsze, bez ograniczeń i refleksji. Spotkałem się już w życiu z taką postawą i uznaję ją za dziwną. Moim zdaniem, wyrządza więcej szkód niż pożytku.

Przedsiębiorca, startuper klepany po ramieniu za każdym razem, gdy pokaże coś nowego, może dojść do wniosku, że wszystko czego dotknie, zamienia się w złoto: robię i jest super. Potem wychodzi z projektem na rynek, czasem nawet międzynarodowy i okazuje się, że zderzenie z rzeczywistością boli. Na pierwszy plan wychodzą wady i niedoróbki, ktoś twierdza, że pomysł jest chybiony u podstaw. W najlepszym wypadku sprzedaż nie jest tak dobra, jak się spodziewano, na twórcę nie spływa deszcz zachwytów. Wcześniejsze chwalenie nie zdało się na wiele.

Dlatego warto ludziom oszczędzić zawodu, rozczarowania i pomóc im mówiąc wprost, co jest nie tak. Albo co wzbudza wątpliwości. Co można zrobić lepiej, co wypadałoby przemyśleć lub odpuścić. To słynna już „konstruktywna krytyka“. Nie wynika ona z braku patriotyzmu. W moim odczuciu jest właśnie jego przejawem: chcę, by tej firmie się udało. Ale uważam, że na razie są na to małe szanse. Będę głośno wyrażał wątpliwości, bo może to dotrzeć tam, gdzie powinno. Może też skłonić innych do przemyśleń i działania lub przynajmniej komentowania.

Nie chwalmy tylko dlatego, że coś jest polskie, bo to wyrządzanie krzywdy tym, którzy naprawdę stawiają na wysoką jakość i chcą budować polską markę. Ich działania są niweczone przez rzekomo dobre pomysły i efekt poklepywania po ramieniu. Doceniajmy tych, którzy zrobili coś wow, a innych zachęcajmy do pracy.

Tak to widzę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Polskafirmyhot