Felietony

Dlaczego pozwalamy, by producenci telefonów kłamali nam w żywe oczy?

Krzysztof Rojek
Dlaczego pozwalamy, by producenci telefonów kłamali nam w żywe oczy?
93

Telefon nie robi takich zdjęć jak w reklamie? Nie jest tak wydajny jak w benchmarku? Producent robi coś co wcześniej wyśmiewał? To chleb powszedni dzisiejszego rynku smartfonów. Tak powszedni, że nikt nawet nie myśli, by coś z takimi praktykami zrobić.

Dzisiejszy rynek smartfonów bardziej niż centrum handlowe przypomina obszar działań wojennych. Każdy walczy z każdym o uwagę konsumenta i każdą złotówkę z jego portfela. W tej walce wszystkie chwyty dozwolone. Można oszukiwać. Można kłamać. Można mówić cokolwiek, byle tylko sprzedać swój produkt. A że potem zmieni się zdanie? Kogo to obchodzi?

Mnie.

Wśród oszustw możemy zaobserwować zarówno te większego, jak i mniejszego kalibru. I choć fakt, że producenci manipulują, kłamią i oszukują swoich klientów niesamowicie mnie irytuje, to jeszcze bardziej działa mi na nerwy to, że praktycznie zawsze uchodzi im to "na sucho". Dlaczego? Mam na to swoją teorię. Zanim wam ją przedstawię, chciałbym pokrótce opowiedzieć o czym mowa.

Są firmy dla których kłamstwo to nie pierwszyzna

Na czym najłatwiej jest oszukać klienta? Oczywiście na tym, czego nie będzie mógł do końca sam zmierzyć. Takim obszarem jest m.in. fotografia. Jeszcze do niedawna można było mówić o pewnym status quo, w którym w reklamach pokazywane było ładne zdjęcie, ale nikt otwarcie nie przyznawał, że jest ono zrobione aparatem w prezentowanym telefonie. To zmieniło się wraz z podnoszeniem się jakości obiektywów w smartfonach i teraz modne jest, by pokazać, jakie telefon robi zdjęcia naprawdę. A jeżeli robi złe? No cóż, zawsze można podkoloryzować rzeczywistość. Jak to robić pokazuje Huawei przy okazji smartfonu Nova 3i.

Myślicie, że to tylko rodzynek? O nie nie. Dokładnie na tym samym lata wcześniej została przyłapana Nokia. Tak, Nokia, nie HMD Global.

W tę kategorię wpada też Apple ze swoją kampanią "shot on iPhone". Wspominają co prawda, że używają do tego dodatkowego sprzętu i oprogramowania, ale nie rozumiem, jak można używać takiego argumentu jako obrony ich działań, jeżeli wyraźnie widać, że celem jest pokazanie konsumentowi lepszego zdjęcia niż jego iPhone jest w stanie zrobić.

Jeżeli jesteśmy przy kłamstwach i Huaweiu, to nie można tu nie wspomnieć o dużej aferze mającej swoje początki jeszcze w przypadku Mate 10 Pro. Wtedy to zostało ujawnione, że telefony firmy mają specjalny "tryb benchmarku" pozwalający im na znaczne podbicie wydajności, jeżeli wykryją, że taka aplikacja jest odpalona. Dzięki temu konsumentowi wyświetlą się pożądane cyferki, jednak mocy tej nie doświadczy on w codziennym działaniu sprzętu. Widać to bardzo mocno w porównaniu wyników 3D Mark, gdzie jeden z nich przeprowadzany jest "tradycyjną" aplikacją, a drugi - tym samym programem ale ze zmienioną nazwą, dzięki czemu telefon nie odpalał specjalnego trybu.

Ale tutaj też Huawei nie jest jedynym winnym. Okazuje się, że tryb wykrywania benchmarków jest dziś obecny na większości telefonów z Androidem. Huawei był po prostu pierwszym, który dał się złapać.

Kłamstwa producentów potrafią być bardzo niebezpieczne

Tutaj przechodzimy do bardzo świeżego przypadku i mojej prywatnej krucjaty odnośnie tego, żeby dowiedział się o nim każdy, kto chce kupić nowy telefon. Na początku maja firmie Xiaomi zostało udowodnione, że za plecami użytkowników zbiera pełen komplet danych o tym co robią w sieci (także w trybie incognito), jak poruszają się po interfejsie telefonu oraz jakiej muzyki słuchają. Dane te nie tylko przetrzymywane są na zewnętrznych serwerach Alibaby, ale też same pliki są tak słabo zaszyfrowane, że ich rozkodowanie nie stanowi żadnego problemu.

Problem polega na tym, że dzień później Xiaomi próbowało tuszować sprawę i ich oświadczenie może zostać streszczone w zdaniu: Nic się nie stało, a jak się stało, to wszyscy tak robią. Gorzej, że neguje w nim kilka faktów, jak np. śledzenie w trybie incognito, na które druga strona ma twarde dowody. Niestety, w tym przypadku też nie zapowiada się, by w stosunku do producenta ktoś wyciągnął jakiekolwiek konsekwencje.

Niektórzy producenci są niczym chorągiewki na wietrze

"Przestępstwem" o nieco mniejszym kalibrze, ale także irytującym, jest sytuacja, w której producent najpierw coś wyśmiewa, bądź też staje po którejś ze stron, aby następnie bez mrugnięcia okiem się z tego wycofać. Co więcej - jestem pewien, że w przynajmniej części tych firm takie deklaracje od początku były podszyte kłamstwem i obliczone na to, że producent za chwilę zrobi coś, co jest z nimi kompletnie sprzeczne. Tutaj też mam kilka przykładów. Jedną z firm, która przychodzi na myśl, kiedy mówi się o producentach nie do końca szczerych w stosunku do swoich konsumentów, jest Samsung. Zapewne wiele osób kojarzy reklamy z okresu, w którym wychodził iPhone X. Byliśmy wtedy raczeni takimi oto dziełami

Tak, tą reklamą Samsung dołączył do wesołego chórku ludzi krytykujących notche. To wtedy było modne i sprawiało, że mogła wzrosnąć sprzedaż. Szkoda tylko, że za chwilę otrzymaliśmy takie oto telefony:

Nie wiem, jak wy, ale ja tutaj dosyć wyraźnie widzę notcha. Tego samego, którego Samsung tak wyśmiewał, kiedy pozwalało to na choć minimalne podniesienie sprzedaży. Jeżeli jesteśmy już przy koreańskim producencie, to nie sposób nie wspomnieć o innej reklamie, naśmiewającej się z faktu, że smartfony Apple nie posiadają gniazda minijack.

Zgadnijcie, co stało się nie tak dużo czasu później. Dokładnie tak - Samsung Galaxy Note 10 bez minijacka.

Można powiedzieć, że przecież polityka firmy może się zmienić. Fakt - może, ale żaden ze smartfonów nie jest projektowany z dnia na dzień. Zaręczam wam, że obecnie trwają prace koncepcyjne na kilka kolejnych generacji flagowców wprzód. Umieszczając te reklamy w sieci Samsung doskonale wiedział, że w jego telefonach pojawią się notche, bądź że usunie z nich gniazdo minijack. Najlepiej świadczy o tym fakt, że sama firma nie za bardzo chce o tym fakcie mówić i wraz z premierą Note 10 usunęła z sieci reklamy, które wypuściła zaledwie rok wcześniej.

Jeżeli mówimy, o firmach, które "nagle" zmieniają swoją politykę, kolejny przykład - Google. Pozostajemy w temacie gniazda minijack - reklama Google Pixel.

I znowu - wszystko jest tu oczywiście kwestią interpretacji, ale ja nie wierzę, by w tamtym momencie nie wiedzieli, że dojdzie do tego, że gniazdo minijack z ich telefonu wyleci. Po prostu modnie było się opowiedzieć po tej stronie barykady i dać pstryczka w nos Apple.

Dlaczego producenci nas oszukują?

Odpowiedź na to pytanie jest najprostsza z możliwych - bo im się to opłaca. Przede wszystkim - w świecie telefonów, czy to Apple czy Androida, coraz ciężej o lojalność konsumencką. Bardziej więc opłaca się producentom działać "tu i teraz", przyciągając do siebie nowych konsumentów. A co, jeżeli jakieś z oszustw wyjdzie na światło dzienne i konsument poczuje się zrobiony w konia? Nic. Odejdzie, a firma znów zadziała tu i teraz, przyciągając nowych. Patrząc, że na naszym rynku jest de facto 20 liczących się marek, to konsument musi w końcu kupić telefon u któregoś z nich. To właśnie z tego też względu nikt w świecie Androida nie wybija się pod względem długoletniego wsparcia swoich urządzeń - jeżeli nikt z konkurencji tego nie robi, a ludzie i tak kupują kolejne smartfony, to po co tracić na to pieniądze?

Niestety - z tego błędnego kręgu nie ma raczej wyjścia. Nie ma co ukrywać, że smartfony są zbyt pożądaną i potrzebną kategorią produktową, aby nawet minimalna część społeczeństwa z nich zrezygnowała. I tak długo jak będziemy potrzebowali ich produktów, wyścig o nasze portfele będzie trwał. A że nieuczciwy? To już kwestia drugorzędna.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu