Felietony

Dlaczego gry na konsole są droższe od gier na PC?

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

1

Ceny gier ulegają zmianie i nie jest to dla nikogo zaskoczeniem. Pewna zależność pozostaje jednak stała - gry na PC są tańsze od gier na konsole. I nie chodzi tu o porównywanie produkcji przeznaczonych tylko dla komputerów osobistych z tymi na wyłączność dla konsol. Wystarczy spojrzeć na sklepowe of...

Ceny gier ulegają zmianie i nie jest to dla nikogo zaskoczeniem. Pewna zależność pozostaje jednak stała - gry na PC są tańsze od gier na konsole. I nie chodzi tu o porównywanie produkcji przeznaczonych tylko dla komputerów osobistych z tymi na wyłączność dla konsol. Wystarczy spojrzeć na sklepowe oferty dotyczące nowych gier by zauważyć, że dokładnie ten sam tytuł na PC potrafi kosztować blisko dwa razy mniej niż w wersja na konsole. Dlaczego?

Niestety tego stanu rzeczy nie można wytłumaczyć w jeden prosty i logiczny sposób. Żaden z producentów czy dystrybutorów nie stanął przed graczami i nie wyjaśnił różnicy w cenach. Pozostają więc domysły, które układają się w logiczne wytłumaczenie. To fajny temat na dyskusję i myślę, że kiedy wszyscy przeanalizujemy podanie niżej powody, wspólnie dojdziemy do „prawdy objawionej”.

Zobacz też: najlepsze gry na PC 2018

Piractwo

Nie piracę, więc czemu jakiekolwiek konsekwencje dotyczące piratów mają mnie dotyczyć? Dobre pytanie - warto jednak zaznaczyć, że przez obecne na platformie PC piractwo osoby grające na komputerach osobistych nie płacą za gry tyle co konsolowcy. Dlaczego? Producenci i dystrybutorzy doskonale wiedzą jak banalnie prosty jest proceder spiracenia nowej gry. Nie posiadam w domu PC, więc poprawcie mnie jeśli się mylę - ale wystarczy skoczyć na którąś z torrentowych stron, pobrać grę i ją uruchomić. Z opowieści znajomych pamiętam, że swego czasu łatwiej niż oryginalna, uruchamiała się piracka wersja którejś z cześć Assassin’s Creed. Choć tu akurat winę ponosił zakręcony DRM. Finał? Rozmawiałem wtedy z jednym z przedstawicieli Ubisoftu - patch, który obejmował działaniem zarówno wersję oryginalną jak i piracką został pobrany w ilości dwa razy większej niż wynosiła sprzedaż gry w naszym kraju.

W Polsce PC-towe piractwo zawsze miało się dobrze - wystarczy spojrzeć na ilość stron, na których można znaleźć ładnie opisane torrenty z grami. Albo strony, gdzie umieszcza się gry na serwerach służących do hostingu danych. Wystarczy kupić smsem kod premium i szybciutko pobrać spiraconą grę. Proste, prawda? A teraz wyobraźcie sobie, że nowy tytuł na PC nie kosztuje 120-140 zł, ale na przykład 270 zł. Jak duża jest w takim wypadku szansa na to, że ludzie zrezygnują z premierowego zakupu i a) pobiorą grę nielegalnie b) poczekają kilka miesięcy na konkretną obniżkę np. na Steamie lub Originie? Ogromna. Lepiej więc zarobić mniej na PC-towej grze niż płakać nad pustą tabelką z premierowymi wynikami sprzedaży.

Ale przecież na konsolach też było piractwo! Macie rację. Pamiętam jak jeden ze znajomych wysyłał PSX-a do Gdańska, by tam jakiś spec zamontował mu specjalny chip. Choć sam nigdy nie przerobiłem swojego Xboksa 360, to pamiętam modę na punkty serwisowe, które przerabiały napędy w sprzętach Microsoftu. I pamiętam co się działo z takimi konsolami, kiedy ktoś nieopacznie podłączył je do sieci. Ban i płacz. Trzeba też pamiętać, że konsol nie przerabiało się za darmo, wszystko kosztowało.

W przypadku PS4 i X1 piractwa póki co nie ma. A to oznacza, że producenci i dystrybutorzy nie muszą się o nie martwić ani tym bardziej walczyć cenowo o klienta. Skoro ktoś kupił konsolę, wiedział ile kosztują gry. Będzie więc płacił po 250-270 zł za nowe tytuły, bo zwyczajnie nie ma innego wyjścia. Konsolowcy nie mają też alternatywnego sklepu - mogą jedynie liczyć na zniżki pudełkowych wersji - ale to zależy od fizycznych sklepów lub polować na zniżki w PlayStation Store lub w sklepie na Xbox Live. Szkoda tylko, że na ogół w USA. Nie chcę namawiać Was „januszowania”, ale założenie PSN-owego konta na Stany nie jest trudne, a często można sporo zaoszczędzić. Warto też zaglądać na growe oferty na przykład w Amazonie czy PlayAsia. Trochę na grę poczekacie (szczególnie w tej drugiej opcji), ale w kieszeni zostanie Wam czasem nawet 100 zł.

Trochę jak spłacanie telefonu w abonamencie

Na pewno przynajmniej część z Was kupiła kiedyś droższy telefon w abonamencie. A potem porównała swoją ofertę z ofertą znajomych i doszła do wniosku, że przez cały okres trwania umowy spłaca swój aparat, który kupiła za na przykład 200 zł, podczas gdy w zwykłym sklepie ten sam model kosztował 3000 zł. Konsole obecnej generacji nie kosztowały na premierze tak dużo jak Xbox 360 czy PlayStation 3. PS4 i X1 były blisko dwa razy tańsze od swoich poprzedników, a przez pierwszy rok od debiutu ich ceny (szczególnie w promocjach) dość konkretnie spadły. Dziwnym trafem gry na PS4 i X1 są sporo droższe od tych na PS3 i 360. Widzicie zależność?
Możecie mówić, że to tylko słabe PC-ty zamknięte w ładnych (no dobrze, X1 nie jest specjalnie urodziwy) pudełkach. Ale ich zaprojektowanie i stworzenie pochłonęło ogromne pieniądze. Mówi się, że producenci konsol nie zarabiają na samych urządzeniach, ale na grach. I to jest najprawdziwsza prawda. Istnieje coś takiego jak licencje. Innymi słowy - w cenie każdej konsolowej gry jest pewna kwota, która idzie do kieszeni Sony i Microsoftu. Wygląda to więc tak, jakbyśmy wraz z zakupem każdej gry spłacali swoją konsolę.

Dobra wola

W przypadku cen konsolowych gier dużo zależy od dobrej woli polskich dystrybutorów i polskich sklepów. Sam kupiłem na premierze przeznaczone na PS4 Diablo 3 za 199 zł, czyli kilkanaście złotych taniej niż najtańsze aukcje na allegro i kilkadziesiąt złotych taniej niż w klasycznym sklepie. Swego czasu CI Games sprzedawało konsolowe wersje swoich gier w naprawdę świetnych cenach - ale byli zarówno producentem jak i wydawcą, mogli więc bardzo mocno wpływać na ostateczną kwotę jaką trzeba było za grę zapłacić.

Istotna jest też marża sklepu, którą najbardziej widać właśnie na konsolowych produkcjach. Ceny na przykład w Empikach to jakiś smutny żart - niektóre gry potrafią trzymać tam premierową cenę dwa lata po swoim rynkowym debiucie.

Jaka opcja jest więc tańsza?

To niestety pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi. PlayStation 4 kupicie dziś za około 1500 zł - w zestawie jest również pad, wystarczy więc podłączyć sprzęt do telewizora i grać. A telewizor ma w domu praktycznie każdy. Owszem, gry na PC-ta są sporo tańsze, nawet nie patrząc na kosmiczne promocje na Steamie. Warto jednak pamiętać, że jeśli ktoś zaczyna PC-tową przygodę od zera, musi zainwestować we wszystko. Nie tylko w procesor i kartę graficzną, ale również w dysk, monitor, obudowę, klawiaturę, myszkę itd. A to wydatek nieporównywalnie większy od tego, jakim jest PS4 czy Xbox One. To trochę jak z instalacją gazową w samochodzie - zwróci się, to pewne. Ale kiedy?

PS. Jeśli zastanawialiście się kiedyś jak rozkłada się cena gry, to w 2011 roku serwis Eurogamer pokusił się o taką rozpiskę bazując na brytyjskim rynku:

Zakładając, że za grę w sklepie zapłaciliśmy 39,99 funta:

12 funtów - wędruje do wydawcy
10,50 funta - wędruje do sklepu
8 funtów - do właściciela platformy (Microsoft, Sony, Nintendo)
7 funtów - podatek VAT
3 funty - do producenta gry
1,75 funta - marketing
0,65 funta - dystrybucja

grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

hot