Ceny gier ulegają zmianie i nie jest to dla nikogo zaskoczeniem. Pewna zależność pozostaje jednak stała - gry na PC są tańsze od gier na konsole. I nie chodzi tu o porównywanie produkcji przeznaczonych tylko dla komputerów osobistych z tymi na wyłączność dla konsol. Wystarczy spojrzeć na sklepowe of...
Dlaczego gry na konsole są droższe od gier na PC?
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Ceny gier ulegają zmianie i nie jest to dla nikogo zaskoczeniem. Pewna zależność pozostaje jednak stała - gry na PC są tańsze od gier na konsole. I nie chodzi tu o porównywanie produkcji przeznaczonych tylko dla komputerów osobistych z tymi na wyłączność dla konsol. Wystarczy spojrzeć na sklepowe oferty dotyczące nowych gier by zauważyć, że dokładnie ten sam tytuł na PC potrafi kosztować blisko dwa razy mniej niż w wersja na konsole. Dlaczego?
Niestety tego stanu rzeczy nie można wytłumaczyć w jeden prosty i logiczny sposób. Żaden z producentów czy dystrybutorów nie stanął przed graczami i nie wyjaśnił różnicy w cenach. Pozostają więc domysły, które układają się w logiczne wytłumaczenie. To fajny temat na dyskusję i myślę, że kiedy wszyscy przeanalizujemy podanie niżej powody, wspólnie dojdziemy do „prawdy objawionej”.
Zobacz też: najlepsze gry na PC 2018
Piractwo
Nie piracę, więc czemu jakiekolwiek konsekwencje dotyczące piratów mają mnie dotyczyć? Dobre pytanie - warto jednak zaznaczyć, że przez obecne na platformie PC piractwo osoby grające na komputerach osobistych nie płacą za gry tyle co konsolowcy. Dlaczego? Producenci i dystrybutorzy doskonale wiedzą jak banalnie prosty jest proceder spiracenia nowej gry. Nie posiadam w domu PC, więc poprawcie mnie jeśli się mylę - ale wystarczy skoczyć na którąś z torrentowych stron, pobrać grę i ją uruchomić. Z opowieści znajomych pamiętam, że swego czasu łatwiej niż oryginalna, uruchamiała się piracka wersja którejś z cześć Assassin’s Creed. Choć tu akurat winę ponosił zakręcony DRM. Finał? Rozmawiałem wtedy z jednym z przedstawicieli Ubisoftu - patch, który obejmował działaniem zarówno wersję oryginalną jak i piracką został pobrany w ilości dwa razy większej niż wynosiła sprzedaż gry w naszym kraju.
W Polsce PC-towe piractwo zawsze miało się dobrze - wystarczy spojrzeć na ilość stron, na których można znaleźć ładnie opisane torrenty z grami. Albo strony, gdzie umieszcza się gry na serwerach służących do hostingu danych. Wystarczy kupić smsem kod premium i szybciutko pobrać spiraconą grę. Proste, prawda? A teraz wyobraźcie sobie, że nowy tytuł na PC nie kosztuje 120-140 zł, ale na przykład 270 zł. Jak duża jest w takim wypadku szansa na to, że ludzie zrezygnują z premierowego zakupu i a) pobiorą grę nielegalnie b) poczekają kilka miesięcy na konkretną obniżkę np. na Steamie lub Originie? Ogromna. Lepiej więc zarobić mniej na PC-towej grze niż płakać nad pustą tabelką z premierowymi wynikami sprzedaży.
Ale przecież na konsolach też było piractwo! Macie rację. Pamiętam jak jeden ze znajomych wysyłał PSX-a do Gdańska, by tam jakiś spec zamontował mu specjalny chip. Choć sam nigdy nie przerobiłem swojego Xboksa 360, to pamiętam modę na punkty serwisowe, które przerabiały napędy w sprzętach Microsoftu. I pamiętam co się działo z takimi konsolami, kiedy ktoś nieopacznie podłączył je do sieci. Ban i płacz. Trzeba też pamiętać, że konsol nie przerabiało się za darmo, wszystko kosztowało.
W przypadku PS4 i X1 piractwa póki co nie ma. A to oznacza, że producenci i dystrybutorzy nie muszą się o nie martwić ani tym bardziej walczyć cenowo o klienta. Skoro ktoś kupił konsolę, wiedział ile kosztują gry. Będzie więc płacił po 250-270 zł za nowe tytuły, bo zwyczajnie nie ma innego wyjścia. Konsolowcy nie mają też alternatywnego sklepu - mogą jedynie liczyć na zniżki pudełkowych wersji - ale to zależy od fizycznych sklepów lub polować na zniżki w PlayStation Store lub w sklepie na Xbox Live. Szkoda tylko, że na ogół w USA. Nie chcę namawiać Was „januszowania”, ale założenie PSN-owego konta na Stany nie jest trudne, a często można sporo zaoszczędzić. Warto też zaglądać na growe oferty na przykład w Amazonie czy PlayAsia. Trochę na grę poczekacie (szczególnie w tej drugiej opcji), ale w kieszeni zostanie Wam czasem nawet 100 zł.
Trochę jak spłacanie telefonu w abonamencie
Na pewno przynajmniej część z Was kupiła kiedyś droższy telefon w abonamencie. A potem porównała swoją ofertę z ofertą znajomych i doszła do wniosku, że przez cały okres trwania umowy spłaca swój aparat, który kupiła za na przykład 200 zł, podczas gdy w zwykłym sklepie ten sam model kosztował 3000 zł. Konsole obecnej generacji nie kosztowały na premierze tak dużo jak Xbox 360 czy PlayStation 3. PS4 i X1 były blisko dwa razy tańsze od swoich poprzedników, a przez pierwszy rok od debiutu ich ceny (szczególnie w promocjach) dość konkretnie spadły. Dziwnym trafem gry na PS4 i X1 są sporo droższe od tych na PS3 i 360. Widzicie zależność?
Możecie mówić, że to tylko słabe PC-ty zamknięte w ładnych (no dobrze, X1 nie jest specjalnie urodziwy) pudełkach. Ale ich zaprojektowanie i stworzenie pochłonęło ogromne pieniądze. Mówi się, że producenci konsol nie zarabiają na samych urządzeniach, ale na grach. I to jest najprawdziwsza prawda. Istnieje coś takiego jak licencje. Innymi słowy - w cenie każdej konsolowej gry jest pewna kwota, która idzie do kieszeni Sony i Microsoftu. Wygląda to więc tak, jakbyśmy wraz z zakupem każdej gry spłacali swoją konsolę.
Dobra wola
W przypadku cen konsolowych gier dużo zależy od dobrej woli polskich dystrybutorów i polskich sklepów. Sam kupiłem na premierze przeznaczone na PS4 Diablo 3 za 199 zł, czyli kilkanaście złotych taniej niż najtańsze aukcje na allegro i kilkadziesiąt złotych taniej niż w klasycznym sklepie. Swego czasu CI Games sprzedawało konsolowe wersje swoich gier w naprawdę świetnych cenach - ale byli zarówno producentem jak i wydawcą, mogli więc bardzo mocno wpływać na ostateczną kwotę jaką trzeba było za grę zapłacić.
Istotna jest też marża sklepu, którą najbardziej widać właśnie na konsolowych produkcjach. Ceny na przykład w Empikach to jakiś smutny żart - niektóre gry potrafią trzymać tam premierową cenę dwa lata po swoim rynkowym debiucie.
Jaka opcja jest więc tańsza?
To niestety pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi. PlayStation 4 kupicie dziś za około 1500 zł - w zestawie jest również pad, wystarczy więc podłączyć sprzęt do telewizora i grać. A telewizor ma w domu praktycznie każdy. Owszem, gry na PC-ta są sporo tańsze, nawet nie patrząc na kosmiczne promocje na Steamie. Warto jednak pamiętać, że jeśli ktoś zaczyna PC-tową przygodę od zera, musi zainwestować we wszystko. Nie tylko w procesor i kartę graficzną, ale również w dysk, monitor, obudowę, klawiaturę, myszkę itd. A to wydatek nieporównywalnie większy od tego, jakim jest PS4 czy Xbox One. To trochę jak z instalacją gazową w samochodzie - zwróci się, to pewne. Ale kiedy?
PS. Jeśli zastanawialiście się kiedyś jak rozkłada się cena gry, to w 2011 roku serwis Eurogamer pokusił się o taką rozpiskę bazując na brytyjskim rynku:
Zakładając, że za grę w sklepie zapłaciliśmy 39,99 funta:
12 funtów - wędruje do wydawcy
10,50 funta - wędruje do sklepu
8 funtów - do właściciela platformy (Microsoft, Sony, Nintendo)
7 funtów - podatek VAT
3 funty - do producenta gry
1,75 funta - marketing
0,65 funta - dystrybucja
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu